Czasu już minęło troszeczkę, myślę więc, że kto miał zobaczyć film "Flight" z Denzelem Washingtonem - ten go zobaczył.
Jak wiadomo film oparty jest na faktach i opisuje jak doszło do katastrofy samolotu pilotowanego przez podchmielonego kapitana.
No może podchmielony nie oddaje stanu, któremu poddał swój mózg. Po niezłej imprezce i porannej ścieżce koki zamiast kawy rusza do pracy.
Cichcem skręca jeszcze drinka witając się z pasażerami na pokładzie po czym oddaje stery automatycznemu koledze, którego działania śledzi prawy pilot.
Gdy dochodzi do zablokowania hydrauliki usterzenia pionowego - czyli do problemu krytycznego grający kapitana Denzel robi rzeczy niesamowite.
Nie będę pisał co robi, bo może ktoś nie oglądał i zechce zobaczyć ten film. Ważne jest to, że ginie tylko kilka osób, które nie były zamocowane pasami bezpieczeństwa podczas lądowania.
Grupa dziesięciu pilotów, znając już postępowanie podczas tej awarii nie mogła zrobić tego samego na symulatorze lotu. Mimo tego, gość zostaje skazany i trafia do pierdla.
Co rzuca się w oczy w tym filmie? Głównie to, że społeczeństwo nie jest przygotowane na odbieranie rzeczywistości taką jaka jest. Trzeba zawsze oceniać wg pewnych przyjętych kryteriów.
Kryterium nr 1: miał we krwi alkohol - winny i już
No tak, ale zginęło tylko kilka osób z całego składu samolotu, przeciętnie każdy pilot (co można wywnioskować po efektach ćwiczeń na symulatorze, rozbiłby samolot i zginęliby wszyscy. Więc mógłby być bohaterem, gdyby nie pił.
Pił, więc nie będzie bohaterem tylko pójdzie do więzienia.
Pozornie proste. Ale jak się zastanowić to nie nikt nie jest gotowy na inne wnioski. Nikt nie jest gotowy na jeden z prostych wniosków: A może po alkoholu człowiek jest w stanie zrobić więcej niż na trzeźwo?
Czy to głupia myśl? Nie jest tak głupia, ruskie wojska mogły nie mieć walonków, mogły przymierać z głodu ale w manierce gorzałka musiała być. Po prostu bez gorzałki nie dałoby się wygonić z okopów żołnierzy do walki.
Ponoć w rajdach samochodowych również zaczyna się od małej bombki. Chirurg też uzyskuje pewność dłoni po przyjęciu destylatu - jak głoszą legendy (i to nie tylko NFZ).
Nie jest to więc tak głupia myśl ale dalej idąc tym torem można wykoleić całe cacane zasady bezpieczeństwa. Może się bowiem okazać, że najważniejsza jest ludzka odpowiedzialność a nie to, czy jest lub czy nie jest pod wpływem jakiś środków psychoaktywnych. A tych środków jest wokoło cała masa. Możemy sobie dywagować, czy gość, którego boli głowa i wziął jakieś środki przeciwbólowe jest tak samo efektywny, bardziej efektywny lub mniej efektywny od takiego samego pilota, którego łeb napierdala podczas lotu ale zachowuje pełną czystość korzystając tylko z układu dokrewnego.
Koleś robi więc coś niezwykłego ale ponieważ jest pod wpływem alkoholu wszystko to zostaje przekreślone. Oznacza to, że w imię przyjętych schematów przestaje się badać rzeczywistość, przestaje się zadawać pytania o bezpieczeństwo - czym naprawdę jest?
Moim zdaniem jedna z hipotez wymagająca badań po takim locie to kwestia kontrolowanego użycia środków psychoaktywnych. Brzmi to oczywiście kuriozalnie ale być może badania nad tym problemem doprowadziłyby do sytuacji, w której jeden z pilotów ma być czysty a drugi ma w ograniczonym zakresie przyjmować używki.
Ale na taki przebieg badania wypadku nie ma szans. Nie w tym świecie, nie z tą liczbą dogmatów społecznych, gdzie otwartość na informacje kończy się wraz z krawędzią kartki na biurku urzędnika.
Na marginesie dodam, że do połowy filmu było świetnie, potem zaczął się american bullshit, jakaś ćpunka z filmów porno, jakiś słabo golony po chemioterapii, no po prostu jakiś syf.
Denzel zagrał wybitnie, nie pierwszy raz z resztą ;)
Jak wiadomo film oparty jest na faktach i opisuje jak doszło do katastrofy samolotu pilotowanego przez podchmielonego kapitana.
No może podchmielony nie oddaje stanu, któremu poddał swój mózg. Po niezłej imprezce i porannej ścieżce koki zamiast kawy rusza do pracy.
Cichcem skręca jeszcze drinka witając się z pasażerami na pokładzie po czym oddaje stery automatycznemu koledze, którego działania śledzi prawy pilot.
Gdy dochodzi do zablokowania hydrauliki usterzenia pionowego - czyli do problemu krytycznego grający kapitana Denzel robi rzeczy niesamowite.
Nie będę pisał co robi, bo może ktoś nie oglądał i zechce zobaczyć ten film. Ważne jest to, że ginie tylko kilka osób, które nie były zamocowane pasami bezpieczeństwa podczas lądowania.
Grupa dziesięciu pilotów, znając już postępowanie podczas tej awarii nie mogła zrobić tego samego na symulatorze lotu. Mimo tego, gość zostaje skazany i trafia do pierdla.
Co rzuca się w oczy w tym filmie? Głównie to, że społeczeństwo nie jest przygotowane na odbieranie rzeczywistości taką jaka jest. Trzeba zawsze oceniać wg pewnych przyjętych kryteriów.
Kryterium nr 1: miał we krwi alkohol - winny i już
No tak, ale zginęło tylko kilka osób z całego składu samolotu, przeciętnie każdy pilot (co można wywnioskować po efektach ćwiczeń na symulatorze, rozbiłby samolot i zginęliby wszyscy. Więc mógłby być bohaterem, gdyby nie pił.
Pił, więc nie będzie bohaterem tylko pójdzie do więzienia.
Pozornie proste. Ale jak się zastanowić to nie nikt nie jest gotowy na inne wnioski. Nikt nie jest gotowy na jeden z prostych wniosków: A może po alkoholu człowiek jest w stanie zrobić więcej niż na trzeźwo?
Czy to głupia myśl? Nie jest tak głupia, ruskie wojska mogły nie mieć walonków, mogły przymierać z głodu ale w manierce gorzałka musiała być. Po prostu bez gorzałki nie dałoby się wygonić z okopów żołnierzy do walki.
Ponoć w rajdach samochodowych również zaczyna się od małej bombki. Chirurg też uzyskuje pewność dłoni po przyjęciu destylatu - jak głoszą legendy (i to nie tylko NFZ).
Nie jest to więc tak głupia myśl ale dalej idąc tym torem można wykoleić całe cacane zasady bezpieczeństwa. Może się bowiem okazać, że najważniejsza jest ludzka odpowiedzialność a nie to, czy jest lub czy nie jest pod wpływem jakiś środków psychoaktywnych. A tych środków jest wokoło cała masa. Możemy sobie dywagować, czy gość, którego boli głowa i wziął jakieś środki przeciwbólowe jest tak samo efektywny, bardziej efektywny lub mniej efektywny od takiego samego pilota, którego łeb napierdala podczas lotu ale zachowuje pełną czystość korzystając tylko z układu dokrewnego.
Koleś robi więc coś niezwykłego ale ponieważ jest pod wpływem alkoholu wszystko to zostaje przekreślone. Oznacza to, że w imię przyjętych schematów przestaje się badać rzeczywistość, przestaje się zadawać pytania o bezpieczeństwo - czym naprawdę jest?
Moim zdaniem jedna z hipotez wymagająca badań po takim locie to kwestia kontrolowanego użycia środków psychoaktywnych. Brzmi to oczywiście kuriozalnie ale być może badania nad tym problemem doprowadziłyby do sytuacji, w której jeden z pilotów ma być czysty a drugi ma w ograniczonym zakresie przyjmować używki.
Ale na taki przebieg badania wypadku nie ma szans. Nie w tym świecie, nie z tą liczbą dogmatów społecznych, gdzie otwartość na informacje kończy się wraz z krawędzią kartki na biurku urzędnika.
Na marginesie dodam, że do połowy filmu było świetnie, potem zaczął się american bullshit, jakaś ćpunka z filmów porno, jakiś słabo golony po chemioterapii, no po prostu jakiś syf.
Denzel zagrał wybitnie, nie pierwszy raz z resztą ;)
Komentarze
Prześlij komentarz