W Polityce nr 29 ukazał się ciekawy tekst Marty Mazuś - "Skłonności do młodości" opisujący mało rozpoznawalne zjawisko efebofilii.
Efebofilia
to skłonność osób dorosłych do kontaktów seksualnych z dojrzewającą młodzieżą. Początkowo określenie to stosowane było do kontaktów dorosłych mężczyzn z młodymi chłopcami. Teraz jednak dotyczy szerszego zjawiska.
Młody człowiek, który coraz wcześniej uzyskuje fizyczną dojrzałość płciową jest obiektem zainteresowania nieudaczników, którzy nie potrafią nawiązać normalnych relacji ze swoimi rówieśnikami. Oczywiście społeczeństwo pomaga obu stronom w nawiązywaniu takich relacji.
Przecież to 'normalne', że nie można sobie znaleźć partnera, życie singla jest niemal bohaterskim zerwaniem z historycznymi kotwicami. Teraz każdy sobie rzepkę skrobie.
Nierokujący związek
Z drugiej strony, coraz gorzej emocjonalnie rozwinięta młodzież, coraz bardziej przekonywana o swojej wspaniałości (nie popartej niczym konkretnym) chce łapać życie pełnymi garściami. Związek ze starszym partnerem to niemal jak złapanie boga za pięty.
Ale co dalej z takim związkiem? Jak może wyglądać relacja dwojga ludzi, którzy chcą coś razem zrobić więcej poza inicjacją seksualną? Jakie wartości może reprezentować efebofil? Nie umie dogadać się nawet ze swoimi rówieśnikami. Nie umie stworzyć związku, często nie umie nawet na siebie zarobić. To taka starsza huba, która dla podbicia swojego ego szuka kogoś jeszcze mniej rozwiniętego, kogoś dla kogo wreszcie będzie mogła wyglądać na dorosłą.
Kat i ofiara - odwieczny taniec
Problem jest niemały i zaburza relacje międzyludzkie na obu frontach. Po pierwsze: po co się starać, skoro można sobie przygruchać jakieś emocjonalne dziecko w już dojrzałym (świeżutkim) ciele. Łatwiej jest żerować na podlotkach. Podlotkowi wystarczy parę słodkich słów, trochę prymitywnej socjotechniki z grzędy wyżej. Podlotka można zbajerować nawet na smartfona, co dopiero mówiąc o samochodzie. Podlotek to bardzo łatwa ofiara. Ofiara, która NIE CHCE zdawać sobie sprawy z tego, że jest bezbronna i wystawiona na ataki. Ofiary, KTÓRA MYŚLI, że rozdaje karty, że jest rozgrywającym a nie rozgrywanym.
Mało atrakcyjni rówieśnicy
Z drugiej strony jak taki podlotek ma później nawiązać relację ze swoimi rówieśnikami, którzy wydają się już tacy płytcy i tacy głupi przy super starszym partnerze. Takim rówieśnikiem nie można się pochwalić podobnie do starszego partnera. Rośnie się w oczach gówniarzerii gdy można pokazać się z kimś dorosłym (pardon, wyglądającym na dorosłego).
Robią więc sobie krzywdę obopólnie. Biorąc pod uwagę, że podlotki jeszcze nie stosują antykoncepcji, prowadzi to w prostej drodze do niechcianego dziecka. Bądźcie pewni, że obrońcy życia napoczętego nie zajmą się tym dzieckiem. Będzie to zazwyczaj, niechciane i jeszcze nie kochane dziecko. Bo jak dziecko ma kochać dziecko. Gdzie bagaż doświadczeń, gdzie zebrana energia życia, gdzie radość i pozytywne myślenie. Jeśli już od pierwszego strzału pada gol.
Podlotkowi trudno wyłuszczyć ten problem. Bo przecież jest (sic!) najmądrzejszy. Ale padlinożercy, który nieświadomie lub świadomie poluje na te młodociane ofiary warto wytłumaczyć, że nie robi nic dobrego ani dla siebie ani dla drugiej strony. Że jest pierdołą życiową, która swoją pierdołowatość chce odreagować na kimś słabszym. Że nie stać go na odwagę stanięcia oko w oko z rzeczywistością a przenoszenie uczuć na młodocianych to przejaw jego tchórzostwa i słabości.
Strzeżcie swoje kochane pierdoły (patrz teoria hubizmu) przed starszymi pierdołami, bo te starsze są ciągle głupie ale już dużo cwańsze i bardziej niebezpieczne.
Efebofilia
to skłonność osób dorosłych do kontaktów seksualnych z dojrzewającą młodzieżą. Początkowo określenie to stosowane było do kontaktów dorosłych mężczyzn z młodymi chłopcami. Teraz jednak dotyczy szerszego zjawiska.
Młody człowiek, który coraz wcześniej uzyskuje fizyczną dojrzałość płciową jest obiektem zainteresowania nieudaczników, którzy nie potrafią nawiązać normalnych relacji ze swoimi rówieśnikami. Oczywiście społeczeństwo pomaga obu stronom w nawiązywaniu takich relacji.
Przecież to 'normalne', że nie można sobie znaleźć partnera, życie singla jest niemal bohaterskim zerwaniem z historycznymi kotwicami. Teraz każdy sobie rzepkę skrobie.
Nierokujący związek
Z drugiej strony, coraz gorzej emocjonalnie rozwinięta młodzież, coraz bardziej przekonywana o swojej wspaniałości (nie popartej niczym konkretnym) chce łapać życie pełnymi garściami. Związek ze starszym partnerem to niemal jak złapanie boga za pięty.
Ale co dalej z takim związkiem? Jak może wyglądać relacja dwojga ludzi, którzy chcą coś razem zrobić więcej poza inicjacją seksualną? Jakie wartości może reprezentować efebofil? Nie umie dogadać się nawet ze swoimi rówieśnikami. Nie umie stworzyć związku, często nie umie nawet na siebie zarobić. To taka starsza huba, która dla podbicia swojego ego szuka kogoś jeszcze mniej rozwiniętego, kogoś dla kogo wreszcie będzie mogła wyglądać na dorosłą.
Kat i ofiara - odwieczny taniec
Problem jest niemały i zaburza relacje międzyludzkie na obu frontach. Po pierwsze: po co się starać, skoro można sobie przygruchać jakieś emocjonalne dziecko w już dojrzałym (świeżutkim) ciele. Łatwiej jest żerować na podlotkach. Podlotkowi wystarczy parę słodkich słów, trochę prymitywnej socjotechniki z grzędy wyżej. Podlotka można zbajerować nawet na smartfona, co dopiero mówiąc o samochodzie. Podlotek to bardzo łatwa ofiara. Ofiara, która NIE CHCE zdawać sobie sprawy z tego, że jest bezbronna i wystawiona na ataki. Ofiary, KTÓRA MYŚLI, że rozdaje karty, że jest rozgrywającym a nie rozgrywanym.
Mało atrakcyjni rówieśnicy
Z drugiej strony jak taki podlotek ma później nawiązać relację ze swoimi rówieśnikami, którzy wydają się już tacy płytcy i tacy głupi przy super starszym partnerze. Takim rówieśnikiem nie można się pochwalić podobnie do starszego partnera. Rośnie się w oczach gówniarzerii gdy można pokazać się z kimś dorosłym (pardon, wyglądającym na dorosłego).
Robią więc sobie krzywdę obopólnie. Biorąc pod uwagę, że podlotki jeszcze nie stosują antykoncepcji, prowadzi to w prostej drodze do niechcianego dziecka. Bądźcie pewni, że obrońcy życia napoczętego nie zajmą się tym dzieckiem. Będzie to zazwyczaj, niechciane i jeszcze nie kochane dziecko. Bo jak dziecko ma kochać dziecko. Gdzie bagaż doświadczeń, gdzie zebrana energia życia, gdzie radość i pozytywne myślenie. Jeśli już od pierwszego strzału pada gol.
Podlotkowi trudno wyłuszczyć ten problem. Bo przecież jest (sic!) najmądrzejszy. Ale padlinożercy, który nieświadomie lub świadomie poluje na te młodociane ofiary warto wytłumaczyć, że nie robi nic dobrego ani dla siebie ani dla drugiej strony. Że jest pierdołą życiową, która swoją pierdołowatość chce odreagować na kimś słabszym. Że nie stać go na odwagę stanięcia oko w oko z rzeczywistością a przenoszenie uczuć na młodocianych to przejaw jego tchórzostwa i słabości.
Strzeżcie swoje kochane pierdoły (patrz teoria hubizmu) przed starszymi pierdołami, bo te starsze są ciągle głupie ale już dużo cwańsze i bardziej niebezpieczne.
Komentarze
Prześlij komentarz