Szanuję opinię kształtowaną przez lobby zbożowo cukrowe jednak zamierzam dbać o swoje samopoczucie i pielęgnować zdrowie. Co oznacza, że jestem asertywny.
Po takim wprowadzeniu postaram zachęcić Was do przygotowania dania o ograniczonej zawartości mąki.
Czymś warto zagęścić placko ciasto. Doświadczalnie użyłem do tego mąki z ciecierzycy. Jeśli takiej nie macie, a to możliwe, to dowalcie otrębów będzie lepsza defekacja.
Otręby w dużej mierze nie zostaną strawione, bo układ pokarmowy człowieka nie daje sobie rady z błonnikiem. Ale dobrze pobudza to perystaltykę jelit, działa poniekąd oczyszczająco (uwaga bo lekarz za to może was znienawidzić! - cytat z reklamy)
Mieszamy jaja, jogurt - najbardziej lubię grecki bo pozostałe to jakieś żelowe cudactwa jogurtopodobne. Trochę soli, wsypujemy trochę otrębów. Tak przygotowane ciasto wylewany na patelnię, na w miarę głęboki tłuszcz, tak aby placek był do połowy swojej grubości zanurzony w tłuszczu.
A to dlaczego? Ano chodzi o przenikalność cieplną. Jak tłuszczu jest więcej na patelni to można utrzymać go w odpowiedniej, nie za wysokiej temperaturze. Dzięki temu się nie przypala i nie powstają tłuszcze trans. Głównie jednak się nie przypala. Za przypalanie tłuszczu grozi kara - ban w niebie kucharzy, totalna ekskuchnika.
Smażymy aż się ładnie przyrumienią.
W tak zwanym międzyczasie przygotowujemy jogurt na wierzch. Troszkę czosneczku, troszkę koperku, troszkę soli. Jeśli macie w ciągu paru godzin od posiłku spotkanie z jakimś wampirem (energetycznym) to ten czosnek sobie zastąpcie czymś pachnącym (może cząber?) albo wyeliminujcie.
Jak placki z obu stron są przyrumienione to wykładamy na talerz roboczy, nakładamy tuńczyka z puszki (taki w puszce zwykle jest tuńczykiem macerowanym w oleju słonecznikowym, rzadziej w oliwie z oliwek i tak jest dobry bo ryba to najlepsze źródło tłuszczu i białka).
Posypujemy tartym serem i zapiekamy przez kilka minut.
Teraz jogurcik, pomidorek (dla wyglądu i dla smaku)
Nie bójcie się doświadczeń w kuchni. Bójcie się cukru (syropu glukozowego też) i mąki pszennej. Kłamstwo węglowodanowe jest wszechobecne.
Asertywny - wyrażający swoje poglądy w jasny i otwarty sposób i dbający o jak najlepsze zaspokojenie swoich potrzeb, ale przy tym szanujący zdanie i potrzeby innych ludzi; domagający się respektowania swoich praw, ale nie kosztem innych.Ponieważ jestem asertywny wyrażę prosto i otwarcie swoje przekonania. Jesteśmy zatruwani stężonymi cukrami. Skraca się jakość i długość naszego życia. Powiem otwarcie jeszcze coś, co fundamentaliści z obozu dr Kwaśniewskiego wiedzą od dawna - nie ma nic złego w tłuszczach.
Słownik Języka Polskiego
Po takim wprowadzeniu postaram zachęcić Was do przygotowania dania o ograniczonej zawartości mąki.
Placki.
Placki nie muszą mieć szczególnie precyzyjnej formuły i składu. Jak mamy jaja to już możemy robić placki. Jeśli mamy jaja i jogurt robi się jeszcze prościej. Do tego trochę soli, ja lubię też dorzucić troszkę granulowanego czosnku.Czymś warto zagęścić placko ciasto. Doświadczalnie użyłem do tego mąki z ciecierzycy. Jeśli takiej nie macie, a to możliwe, to dowalcie otrębów będzie lepsza defekacja.
Otręby w dużej mierze nie zostaną strawione, bo układ pokarmowy człowieka nie daje sobie rady z błonnikiem. Ale dobrze pobudza to perystaltykę jelit, działa poniekąd oczyszczająco (uwaga bo lekarz za to może was znienawidzić! - cytat z reklamy)
Mieszamy jaja, jogurt - najbardziej lubię grecki bo pozostałe to jakieś żelowe cudactwa jogurtopodobne. Trochę soli, wsypujemy trochę otrębów. Tak przygotowane ciasto wylewany na patelnię, na w miarę głęboki tłuszcz, tak aby placek był do połowy swojej grubości zanurzony w tłuszczu.
A to dlaczego? Ano chodzi o przenikalność cieplną. Jak tłuszczu jest więcej na patelni to można utrzymać go w odpowiedniej, nie za wysokiej temperaturze. Dzięki temu się nie przypala i nie powstają tłuszcze trans. Głównie jednak się nie przypala. Za przypalanie tłuszczu grozi kara - ban w niebie kucharzy, totalna ekskuchnika.
Smażymy aż się ładnie przyrumienią.
W tak zwanym międzyczasie przygotowujemy jogurt na wierzch. Troszkę czosneczku, troszkę koperku, troszkę soli. Jeśli macie w ciągu paru godzin od posiłku spotkanie z jakimś wampirem (energetycznym) to ten czosnek sobie zastąpcie czymś pachnącym (może cząber?) albo wyeliminujcie.
Jak placki z obu stron są przyrumienione to wykładamy na talerz roboczy, nakładamy tuńczyka z puszki (taki w puszce zwykle jest tuńczykiem macerowanym w oleju słonecznikowym, rzadziej w oliwie z oliwek i tak jest dobry bo ryba to najlepsze źródło tłuszczu i białka).
Posypujemy tartym serem i zapiekamy przez kilka minut.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1laf5NzfAQYpv2zN6NlkLL-GZazB9O3YaSRqmrWgL44bQRqtA86t5jxFVmTv4WeiKMAQgJ4nbn54RDaqH-0OlbXoMfPyBEAHt_8XJo51pDA9svfiswOjvxNBv5rsnuBOnVp-JBswwNy6c/s320/10733759_10152836100164321_8721409781841295188_o.jpg)
No i smacznego.
Nie bójcie się doświadczeń w kuchni. Bójcie się cukru (syropu glukozowego też) i mąki pszennej. Kłamstwo węglowodanowe jest wszechobecne.
Komentarze
Prześlij komentarz