Przejdź do głównej zawartości

Raz, dwa, trzy - termitem jestem ja i ty

Termit - założenia produkcyjne:

  1. ekonomiczne paliwo, 
  2. duża konsumpcja paliwa,
  3. umiarkowana siła i sprawność,
  4. zdławiona inteligencja,
  5. rozbuchane, nie dające się zrealizować oczekiwania,
  6. podatność na choroby fizyczne i psychiczne,
  7. zdławiona długowieczność

Produkcja termitów w termitierze nakręca się sama. Jedne produkują drugie. Zasady produkcji są delikatnie narzucane z zewnątrz. Sprzyjającym ośrodkiem przenikania idei jest rozreklamowana demokracja. Młody i idealistyczny twór bardzo podatny na przekupstwo, lobbing, pseudonaukowe teorie itp.


Termit ma dużo jeść taniego w produkcji jedzenia. To zapewnia obroty i zyski. To szatański
plan, gdyż tanie jedzenie wykańcza organizmy termitów, muszą one więc stale być pod opieką lekarską i stale przyjmować suplementy diety i lekarstwa. Takim idealnym paliwem są skondensowane cukry, które dają chwilową przyjemność podczas spożywania, wzmagają głód tuż po jedzeniu i można ich dopchnąć dużo więcej niż ewolucyjnie zgodnego z termicimi brzuszkami jedzenia. Od mięsa, jarzyn, czy orzechów dawno be termity zemdliło ale skondensowane węgle szybko są upychane pod skórą i wokół narządów a mózg dostaje sygnał - głód! I znowu termit kupuje i pcha do brzuszka.
Super: po prostu trzy w jednym, schodzi tanie paliwo w dużych ilościach, termit choruje więc kupuje lekarstwa i.. no i krótko żyje.

Po co komu stary termit, który już nie nakręca obiegu pieniądza tylko siedzi na chacie i czeka na jakieś pieniądze od systemu. Dał do systemu, to niech się cieszy, że patriotycznie przyczynił się do budowy pałaców urzędniczych. Potem niech pcha węgle i umiera na nadciśnienie, raka czy miażdżycę. Niech umiera fair! Nie tak we śnie. Niech umiera tak przewlekle, niech reszta termitów pomoże zakupić ze ściepy podatkowej jakieś super drogie super mało skuteczne leki. Niech termit swoje wycierpi to umrze bez żalu.

Termit nie powinien być zbyt inteligentny bo może przejrzeć mechanizmy wokół siebie i się buntować. Co za tym idzie może być zagrożeniem dla hodowli, może się miotać po termitierze. No i po co? Przecież nic nie zmieni. Więc lepiej niech się buja tak przymulony, z głową zarzuconą stałymi sensacjami, żyjąc od serialu do serialu, od tragedii do cudu. Jak będzie ogłupiony to nie będzie umiał dbać o zdrowie i szybciej kopnie kopytkami w kalendarz.

Siły termit nie potrzebuje za dużo, bo siła szkodzi. Tak trochę, żeby trzymał długopis albo śrubokręt to tak ale więcej to już zaczyna być jak sport i termit może podejrzanie długo potem żyć. A tego przecież nie można tolerować. To marnowanie miejsca na ziemi, które może zapełnić jakiś młody, sfrustrowany termit z ogniem w dupie, który naszarpie się i podkręci obroty bankowe.

A wisienką na szczycie tego mrocznego tortu jest frustracja. Termity, tak jak nie mają za
mocnych mięśni, tak jak mają osłabiony układ immunologiczny tak samo mają zdławiony system rozwiązywania problemów. Dzięki temu są przez całe życie podatne na przyjmowanie pomocy z zewnątrz. Kościoły dawniej na tym kosiły szmal ale teraz są nowi gracze. Farmacja daje radość i niebo na ziemi. Ale najpierw trzeba wyhodować "termita"

Małe termiciątko przerzucamy do dużych terrariów z pracownikami, którzy są specjalnie szkoleni w hodowli. Przekonują oni termiciątko, że ma swoje prawa, że może denuncjować swoje stare termity wokoło. Każdy problem malucha ma specjalnego pracownika, pedagoga, prawnika, doradcę, opiekuna, tutora. Życie samo się układa. Problemy same się rozwiązują. W tym samym czasie mięśnie się nie rozwijają, kręgosłupy się krzywią i przybywa kilogramów. W tym samym czasie sterylne życie posypane cukrem doprowadza do osłabienia układu immunologicznego.

Tuż przed osiemnastym rokiem hodowli następuje odsłona udoskonalonego modelu. Schorowany, sfurstrowany, słaby i otyły, z krzywym kręgosłupem, bez zainteresowań, bez przekonań, z lękami przed światem zewnętrznym. Bez zaufania do swoich bliskich. Gotowy do życia, gotowy do pobierania lekarstw, do wizyt lekarskich, do pracy dla termitiery na pełnym gazie. Gotowy na narkotyki, na alkohol, na zażeranie problemów, na zakupoholizm, na pracoholizm, na seksoholizm, na wszystkie holizmy oddzielające go od spokoju i szczęścia.

Witaj w rzeczywistym świecie Neo  


Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek prosił o dostarczenie swojego tekstu komukolwiek (udostępnienie). Wydaje mi się jednak, że ten tekst wart jest podzielenia się z innymi.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak działa lodówka turystyczna

Już kiedy mieliśmy z Ulą naszą przyczepę kempingową męczyło mnie jak, do diaska, działa lodówka zasilana gazem. W tych sprytnych urządzeniach możemy sobie wybierać, czy chcemy zasilać je prądem stałym o napięciu 12 V, zmiennym 230 albo gazem.  Przy przełączeniu na gaz trzeba było zapalić płomyk, który w mały okienku wewnątrz lodówki stanowił dobry znak początku schładzania.

Gotowanie: Placki ziemniaczane i indukcja magnetyczna

Smażenie placków ziemniaczanych, można śmiało stwierdzić, spotyka się ze społecznym potępieniem. Ze względu na tłuszcz no i na same ziemniaki, od których nazwa placka się wywodzi. Faktycznie nawet używanie dobrej patelni nie pomaga, bo chłoną one to na czym są smażone jak gąbka. Wziąwszy do ręki takiego placka (już lekko ostudzonego) można z niego z pół kieliszka łoju wycisnąć. Zbyszko z Bogdańca prawdopodobnie wycisnął by cały kieliszek co i tak nie byłoby w stanie dorównać wynikom Chucka Norrisa w tej materii. Po co jest tłuszcz? Tłuszcz w potrawie jest nośnikiem zapachu i niektórych smaków. To w nim rozpuszczone są estry, które nadają potrawom unikalny smak. Podczas obróbki termicznej przenoszą ciepło z powierzchni patelni, są takim wymiennikiem ciepła. Smażenie placka jest więc dużo szybsze niż gdybyśmy chcieli zrobić go na sucho. Zresztą dlatego tak popularne jest smażenie na głębokim tłuszczu. Można szybko przygotować potrawę. Smażenie na głębokim tłuszczu, choć brzmi

O Smoleńsku pisze doświadczony pilot - warto przeczytać

Przeczytałem na FB a nie chciałbym, aby ten wartościowy tekst autorstwa Pana Jerzego Grzędzielskiego gdzieś zaginął Doczekałem się pięknej, wolnej Polski. Nie chcę jej stracić, o katastrofie smoleńskiej mam prawo mówić. Poświęciłem lotnictwu niemal 50 lat, z czego jako kapitan w liniach lotniczych ponad 30. Przewiozłem bezpiecznie miliony pasażerów od Alaski po Australię, od Tokio i wyspę Guam na środku Pacyfiku po Amerykę Północną i Południową. W cywilizowanym świecie do kokpitu samolotu wiozącego VIP-ów nikt nie ma wstępu. Dam przykład: w 2013 roku pani kanclerz Merkel leciała ze swą świtą do Indii. Samolotu nie wpuszczono w przestrzeń powietrzną Iranu. Kapitan prawie dwie godziny krążył po stronie tureckiej, po uzyskaniu zgody poleciał dalej. Pani kanclerz dowiedziała się o tym siedem godzin po wylądowaniu. Proszę sobie wyobrazić naszą polityczną gawiedź. Pewnie kapitana wyrzucono by za burtę, a politycy sami wiedzieliby najlepiej co robić.