Odstawienie alkoholu wydaje się z perspektywy czasu niewielkim osiągnięciem w zestawieniu z odwykiem od fejsa.
Już widzę, że nie za bardzo nawet wiem, gdzie poszukać ciekawych tekstów do poczytania. Oczywiście mam parę prenumerat i sobie na bieżąco coś czytam ale jak nawyk picia kawy weszło mi w krew, że sobie czytam jakieś niedługie teksty wyłowione z internetu. Są one nieraz inspiracją do dalszego poszukiwania i zgłębiania tematu.
Zauważyłem, że od dłuższego czasu tylko kilka obserwowanych przeze mnie portali dostarczało mi takich tekstów. Nic więcej na moją tablicę nie wpływało.
Zauważyłem też dzisiaj, że nie umiem sobie nic wyszukać.
Poniekąd zostałem osaczony własnymi wyborami. Świat zasklepił się w bańce mydlanej informacji, które mają mi się podobać. Mają spowodować, że je kliknę.
Klikoza dopada mnie zewsząd!
Jeśli nie lubię czegoś, przestaje się pojawiać. Jeśli, nie daj bóg, coś kliknąłem to już mi się to będzie przewijać aż do powstania nudności.
Żadnego płodozmianu, żadnych nowości, żadnych wątpliwości. Jakiś mdły, wybeblany świat tych samych tematów.
Nie tylko fejs goni za kliknięciami. To samo google, to samo spotify. Wszyscy starają się wyjść naprzeciw moim oczekiwaniom abym klikał. Bo jak kliknę to ktoś zarobi, jak nie kliknę to mój status quo jest 'nieprzydatny, nieproduktywny'.
Nie wiem, czy da się wyrwać z tego. To jest duch czasów, to są nowe okoliczności technologiczne. To nowe otoczenie dla mnie. Może tak, jak poprzednie pokolenia nie będę w stanie się odnaleźć w tych okolicznościach, będę nieudolnie je negował wyglądając na dinozaura.
Może jednak uda mi się zachować dzięki temu ciekawość poznawczą, zachować wątpliwości, zdobywać wiedzę, rozumieć.
Już widzę, że nie za bardzo nawet wiem, gdzie poszukać ciekawych tekstów do poczytania. Oczywiście mam parę prenumerat i sobie na bieżąco coś czytam ale jak nawyk picia kawy weszło mi w krew, że sobie czytam jakieś niedługie teksty wyłowione z internetu. Są one nieraz inspiracją do dalszego poszukiwania i zgłębiania tematu.
Zauważyłem, że od dłuższego czasu tylko kilka obserwowanych przeze mnie portali dostarczało mi takich tekstów. Nic więcej na moją tablicę nie wpływało.
Zauważyłem też dzisiaj, że nie umiem sobie nic wyszukać.
Fejs bardzo szybko mnie uzależnił od wygody. Wszystko pojawiało się "po prostu" i klikałem, jak chciałem, albo nie.
Tyle, że moje klikania nigdy nie pozostały nie zauważone przez skrypty fejsa. Coraz bardziej dostawałem to, co klikałem. Ale ile można czytać te same tematy? Nowe się nie pojawiają, chyba że są podobne wg algorytmów do tych, które już czytałem.
Poniekąd zostałem osaczony własnymi wyborami. Świat zasklepił się w bańce mydlanej informacji, które mają mi się podobać. Mają spowodować, że je kliknę.
Klikoza dopada mnie zewsząd!
Jeśli nie lubię czegoś, przestaje się pojawiać. Jeśli, nie daj bóg, coś kliknąłem to już mi się to będzie przewijać aż do powstania nudności.
Żadnego płodozmianu, żadnych nowości, żadnych wątpliwości. Jakiś mdły, wybeblany świat tych samych tematów.
Nie tylko fejs goni za kliknięciami. To samo google, to samo spotify. Wszyscy starają się wyjść naprzeciw moim oczekiwaniom abym klikał. Bo jak kliknę to ktoś zarobi, jak nie kliknę to mój status quo jest 'nieprzydatny, nieproduktywny'.
Nie wiem, czy da się wyrwać z tego. To jest duch czasów, to są nowe okoliczności technologiczne. To nowe otoczenie dla mnie. Może tak, jak poprzednie pokolenia nie będę w stanie się odnaleźć w tych okolicznościach, będę nieudolnie je negował wyglądając na dinozaura.
Może jednak uda mi się zachować dzięki temu ciekawość poznawczą, zachować wątpliwości, zdobywać wiedzę, rozumieć.
Komentarze
Prześlij komentarz