Przejdź do głównej zawartości

Nie ma przed kim pajacować, nie ma też po co oczekiwać pomocy

Atawistyczna, stadna zdrada

Ta prosta i nieco smutna prawda nasunęła mi się przed oczy przy okazji myślenia o bezpieczeństwie w skokach spadochronowych.
Niejako reakcja łańcuchowa: wpis, dyskusja, wpis, dyskusja - doszedłem do wniosku jak zgubne dla młodego skoczka może być przypodobanie się grupie starszyzny. 

Ale dalej o tym myśląc, bo przecież skoki spadochronowe to tylko jedna z aktywności ludzkich, gdzie to charakter człowieka generuje mechanizmy zdarzeń, tak samo dzieje wszędzie dookoła.


Korporacja do mielenia mięsa

Korporacje bezwzględnie wykorzystują atawistyczną chęć przypodobania się nowemu otoczeniu. Chęć pokazania się z najlepszej strony. Mobilizowanie większych niż zdrowie pozwala zasobów energii.
Zaślepienie w tym początkowym etapie autoprezentacji jest tak duże, że pracownik może harować za psie pieniądze. Gdy się zbuntuje - czyli ta faza wstępna właśnie minęła, to ścina się jak pieczarkę, która za bardzo wystawiła łeb z końskiego łajna.


Skąd ten pęd?

Dlaczego jesteśmy gotowi narażać własne dobro, własne bezpieczeństwo, własną godność i jakość życia nic za to nie otrzymując?

Szczeniak z ufnością merda ogonem aby nie zrobić mu krzywdy i zaopiekować się nim. Zwierzęta, które żyją stadnie dbają o zachowanie swojej populacji, pilnują aż młode zahartują się i będą dość silne, aby znieść samodzielność. Dziecko również oczekuje opieki. Zazwyczaj ją dostaje, nawet nie od swoich rodziców, nawet od obcych mu ludzi.

Wchodząc w nowe środowisko jesteśmy znowu na pozycji młokosa, kaczątka, które oczekuje pomocy. Z drugiej strony nie chcemy zostać odrzuceni więc dajemy z siebie wszystko aby pokazać, że warto nas przygarnąć. Spadochroniarze są gotowi (moim zdaniem) naruszyć własne granice możliwości i bezpieczeństwa tak jak pracownicy naruszają granice zdrowia, jakości i godności życia.


Kochające stado nie istnieje

Ale to iluzja. Korporacja z tego korzysta, inni nieuczciwi ludzie też. Nikt się nie zaopiekuje spadochroniarzem i nikt się nie zaopiekuje dorosłym pracownikiem. Oczekiwanie pomocy to odbieranie sobie możliwości. To przerzucanie odpowiedzialności. Obserwacja grupy jako jedności to kolejny błąd. To tylko niejednorodna składanka żyjących w iluzji jednostek, które dalej w lękach dbają o swoje miejsce. Prędzej niż pomogą, mogą zadziobać. Pomogą jeśli potrzebują pomocy. Zaakceptują jeśli to ma ich wzmocnić.

Wchodząc do nowej grupy lepiej zostać sobą. Może zostaniemy odrzuceni ale to nie będzie niosło ze sobą cierpienia i fałszu. Nie ma co oczekiwać na akceptację, trzeba robić swoje. Życie nie należy do grupy, jest nasze, jest krótkie i warte dobrej jakości.


Róbmy swoje

Róbmy swoje. Nie oczekujmy pomocy, nie oczekujmy akceptacji i nie pajacujmy przed tłumem. Życie nie jest tego warte. Lęki i brak własnego poczucia wartości wpycha na tory, którymi jedzie się szybko i w cierpieniu. Nie warto.

Polecam wesołą piosenkę Wojciecha Młynarskiego ;)


.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak działa lodówka turystyczna

Już kiedy mieliśmy z Ulą naszą przyczepę kempingową męczyło mnie jak, do diaska, działa lodówka zasilana gazem. W tych sprytnych urządzeniach możemy sobie wybierać, czy chcemy zasilać je prądem stałym o napięciu 12 V, zmiennym 230 albo gazem.  Przy przełączeniu na gaz trzeba było zapalić płomyk, który w mały okienku wewnątrz lodówki stanowił dobry znak początku schładzania.

O Smoleńsku pisze doświadczony pilot - warto przeczytać

Przeczytałem na FB a nie chciałbym, aby ten wartościowy tekst autorstwa Pana Jerzego Grzędzielskiego gdzieś zaginął Doczekałem się pięknej, wolnej Polski. Nie chcę jej stracić, o katastrofie smoleńskiej mam prawo mówić. Poświęciłem lotnictwu niemal 50 lat, z czego jako kapitan w liniach lotniczych ponad 30. Przewiozłem bezpiecznie miliony pasażerów od Alaski po Australię, od Tokio i wyspę Guam na środku Pacyfiku po Amerykę Północną i Południową. W cywilizowanym świecie do kokpitu samolotu wiozącego VIP-ów nikt nie ma wstępu. Dam przykład: w 2013 roku pani kanclerz Merkel leciała ze swą świtą do Indii. Samolotu nie wpuszczono w przestrzeń powietrzną Iranu. Kapitan prawie dwie godziny krążył po stronie tureckiej, po uzyskaniu zgody poleciał dalej. Pani kanclerz dowiedziała się o tym siedem godzin po wylądowaniu. Proszę sobie wyobrazić naszą polityczną gawiedź. Pewnie kapitana wyrzucono by za burtę, a politycy sami wiedzieliby najlepiej co robić.

Gotowanie: Placki ziemniaczane i indukcja magnetyczna

Smażenie placków ziemniaczanych, można śmiało stwierdzić, spotyka się ze społecznym potępieniem. Ze względu na tłuszcz no i na same ziemniaki, od których nazwa placka się wywodzi. Faktycznie nawet używanie dobrej patelni nie pomaga, bo chłoną one to na czym są smażone jak gąbka. Wziąwszy do ręki takiego placka (już lekko ostudzonego) można z niego z pół kieliszka łoju wycisnąć. Zbyszko z Bogdańca prawdopodobnie wycisnął by cały kieliszek co i tak nie byłoby w stanie dorównać wynikom Chucka Norrisa w tej materii. Po co jest tłuszcz? Tłuszcz w potrawie jest nośnikiem zapachu i niektórych smaków. To w nim rozpuszczone są estry, które nadają potrawom unikalny smak. Podczas obróbki termicznej przenoszą ciepło z powierzchni patelni, są takim wymiennikiem ciepła. Smażenie placka jest więc dużo szybsze niż gdybyśmy chcieli zrobić go na sucho. Zresztą dlatego tak popularne jest smażenie na głębokim tłuszczu. Można szybko przygotować potrawę. Smażenie na głębokim tłuszczu, choć brzmi