Przejdź do głównej zawartości

Spadochroniarstwo: Harcownicy, smakosze czy samobójcy

Skoki spadochronowe są tematem gorącym. Jakże lubianym przez dziennikarzy - oczywiście w momencie gdy komukolwiek podwinie się noga i dojdzie do mniejszej lub większej tragedii. Spadochroniarstwo to ekstrim (ekstreme czy jak to bardziej trendy opisać). Wszystko co wychodzi poza nawias normalnego postrzegania rzeczywistości z perspektywy bamboszy i fotela nakierowanego na możliwie największy telewizor to ekstrema. Ryzykanctwo.
Dziennikarze odnajdują sadystyczną wręcz przyjemność w rostrząsaniu tematów związanych z ludzką chęcią poczucia wolności. To trochę jak w kawale o Polakach w piekle, gdzie wszystkich kotłow ze smołą trzeba pilnować, z wyłączeniem polskiego kotła. W nim, Polacy sami się pilnują, jak któryś wybija się do góry to zaraz go za nogi wciągają z powrotem.

Tak i tu mechanizm (nie nazywajmy go teraz) powoduje, że dziennikarze robiąc w ich pojęciu dobrą robotę walczą jak lwy o to, abyśmy nie przestali dążyć do konsumpcjonistycznej jutrzenki.
Jeśli robimy coś innego i w zdrowiu można pochwalić się sukcesem to zostaniemy pokazani w zapchajdziurach programowych na równi z gadającym psem albo małpą, która skacze przez płonące obręcze. Ot taki koloryt, taka ciekawostka społeczna. Zobaczcie dobrzy ludzie, co tu nieraz się dzieje, jakie to OKAZY się nam wykluły.
Ale jak OKAZ przywali w glebę, bo przecież grawitacja nie jest żaden sposób zwolniona ze służby, to wtedy jest NEWS. News ma systemowe pierwszeństwo przejazdu, czy to prasa, czy to TV, czy to internet. Krwią pasjonatów można napędzać najmocniejsze silniki populizmu. Można przykuć uwagę fotelowców i przekonać ich do tego jak słuszna jest ich droga, jak dobrze, że soboty i niedziele spędzają w centrach handlowych a nie jak idioci wydają pieniądze na jakieś kursy i szkolenia.
Pasja, hobby, zainteresowania to obecnie nie jest jeden z elementów uzupełniających nasze codzienne funkcjonowanie. To coś NIECODZIENNEGO to jakaś aberracja, skrzywienie społeczne. Niemal nowotwór.

Oczywiście z perspektywy sprawnego funkcjonowania społeczeństwa, każdy przejaw zainteresowania, pasji i hobby to jest zagrożenie stabilności. To jest coś co może zachwiać standardami spędzania czasu wolnego i doborem wartości (priorytetów).
Znów wstęp nieco mi się rozwinął zanim doszedłem do sedna, czyli uprawiania spadochroniarstwa.
Ta dyscyplina lotnicza jest mi, nie boję się użyć tych słów, bardzo bliska. 21 lat od czasu gdy po raz pierwszy, z premedytacją wypadłem z samolotu. Od tego czasu zrobiłem ponad 7 tysięcy skoków, zdobyłem chyba wszystkie możliwe uprawnienia. Napisałem, namawiałem i walczyłem o bezpieczeństwo. Myślę, że z czystym sumieniem mogę napisać, że wiem na czym polega ta dyscyplina lotnicza.
Wiem również jaka gra toczy się wokół spadochroniarstwa, lotnictwa i innych aktywności ekstremalnych.

To gra obłudy, populizmu i wartościowania. Gdzie wyautowane dyscypliny są chłopcem do bicia.
No dobra, wracając do tematu.
Spadochroniarstwo jest trochę podobne do jazdy na motorze. Dużo bardziej bezpieczne ale podobne. Jest zależne od pogody, od charakteru kierowcy/pilota, od stopnia wyszkolenia, od doboru sprzętu na którym się bawimy. Łatwo jest znaleźć 'miękkie' w które można trafić, zarówno tu jak i tu.
Podobna jest też ułuda wolności, oderwania się od problemów. Adrenalina, prędkość, przemieszczanie w przestrzeni, w następstwie tego endorfiny - to napęd dla każdej spragnionej silnych emocji jednostki.
Oczywiście można znaleźć i inne formy sprzyjające wydzielaniu się adrenaliny. Osobiście uważam jednak, że dla bezpieczeństwa (nie dla poczucia bezpieczeństwa) warto inwestować swoje życie w sprawdzone aktywności. Prekursorzy muszą mieć dużo większe szczęście karmiczne aby przeżyć te doświadczenia.
Skoki warto więc uprawiać tam, gdzie sezon jest rozciągnięty na cały rok. Dzięki temu unikamy zagrożenia, podobnego do tego z motorów, że po okresie zastoju - gdy potrzeba jazdy jest największa, ruszamy z osłabionymi zdolnościami psychomotorycznymi. Jesteśmy łatwi do zabicia. Zabicia przez siebie samych. Nie ma zewnętrznego, nieokreślonego zagrożenia. Generujemy sobie sami swoje pułapki. Jeśli więc mamy długą przerwę, jest nam łatwiej popaść w problemy.

Hiszpania ma wspaniałą aurę. Zimą jest chłodniej i zachmurzenie występuje również większe ale to jest pikuś przy pogodzie, którą oferuje wschodnia Europa w miesiącach sztandarowo letnich.
Hiszpania ma też swoją federację, która zajmuje się skoczkami, wydając licencje, uznając licencje zagraniczne. Ma element, którego jakże brakuje w Polsce. Mało kto jest w stanie bez żadnej reakcji przyjąć informacje, że można tu skakać bez badań lekarskich. Że akceptowane są licencje zagraniczne, że spadochron zapasowy można przekładać nie co pół roku ale co rok.
Jest więc to miejsce, podobnie jak w przypadku jazdy motocyklem, stworzone do skakania. Po prostu jest tu łatwiej robić to, co we wschodniej części Europy jest niemal niewykonalne.

Jakiś czas temu otrzymałem zapytanie od żony, która wykupiła skok tandemowy swojemu mężowi. Czy to jest bezpieczne? Ależ pytanie. Zapytałem w odpowiedzi, czego oczekuje po tym co powiem. Czy mam ją zapewnić, że to jest bezpieczne, gdy kupiła mężowi skok z samolotu, z 4000 metrów? Co mogłem odpowiedzieć, to że jest RELATYWNIE bezpieczne. Bo oczywiście można się zabić. Wszędzie można się zabić, jadąc na rowerze, deskorolce, jedząc kiełbasę albo pijąc herbatę. Kusiła mnie odpowiedź: Tak, proszę Pani, jest bezpiecznie ale niech Pani pożegna się już z mężem, bo może to już ostani raz kiedy się Pani z nim widzi.
Czy to kpina? Nie, raczej nie. Nie wiem bowiem jakie są motywacje do rozpoczęcia skoków spadochronowych. Co powoduje, że kupuje się komuś prezent a potem żąda się zapewnienia, że to jest bezpieczne.

A co jest bezpieczne? Jaką mamy gwarancję, że pójdziemy do sklepu spożywczego na rogu i wrócimy. Że żaden zwyrodnialec nie umieści w naszym organizmie swojego noża. Jaką mamy gwarancję, że jadąc na wystawę gołębi ktoś nie zapomni o odśnieżeniu dachu i potem nie zginiemy pod załamaną, przeciążoną konstrukcją.
Subtelna gra pomiędzy tym co przyjmujemy jako poczucie bezpieczeństwa a bezpieczeństwo nie ma jasno określonych granic. Tu są uwikłane nasze indywidualne doświadczenia. To my sami, w połączeniu z rzeczywistością kreujemy bezpieczeństwo i niebezpieczeństwo.

Skoki spadochronowe wyrosły z ratownictwa spadochronowego. Są RELATYWNIE bezpieczne, są RELATYWNIE najbezpieczniejsze. Ale jak trafią na karmicznego samobójcę to stanowią dla niego wspaniałe drzwi na tamten świat. Statystycznie to zwykle nie jest wiele otwartych furtek ale rozdęte przez dziennikarzy stanowią nie lada temat.
Czym więc są skoki, jak zacząć i jak skakać bezpiecznie?...cdn

Komentarze

  1. "Podobna jest też ułuda wolności, oderwania się od problemów."

    Iwan ułuda? Uważasz, że to tylko ułuda? Ja i podejrzewam, że mnóstwo osób które w spadochroniarstwie odnalazły pasje. pozwala ona im oderwać się od problemu. Taka wyspa do której nie ma dojścia świata codziennego ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wrażenie czerpane z tego, co robimy jest niepowtarzalne i bardzo wartościowe. Jednak jak można wykonywać jakąś czynność aby być wolnym. Już w tym tkwi błąd. Wolność (samo słowo i znaczenie wymaga oddzielnego postu) to raczej brak konieczności robienia czegokolwiek, także skakania.
    Oczywiście wolność nie może sama istnieć bez granic poza którymi nabiera znaczenia. Jest jak jasność połączona z ciemnością.
    Ale emocje, które czerpane są w poszukiwaniu tego ulotnego wrażenia jakim jest POCZUCIE wolności pozwalają nam nabrać energii w odnalezieniu stanu wolności, czy też niezależności nawet od wolności.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O Smoleńsku pisze doświadczony pilot - warto przeczytać

Przeczytałem na FB a nie chciałbym, aby ten wartościowy tekst autorstwa Pana Jerzego Grzędzielskiego gdzieś zaginął Doczekałem się pięknej, wolnej Polski. Nie chcę jej stracić, o katastrofie smoleńskiej mam prawo mówić. Poświęciłem lotnictwu niemal 50 lat, z czego jako kapitan w liniach lotniczych ponad 30. Przewiozłem bezpiecznie miliony pasażerów od Alaski po Australię, od Tokio i wyspę Guam na środku Pacyfiku po Amerykę Północną i Południową. W cywilizowanym świecie do kokpitu samolotu wiozącego VIP-ów nikt nie ma wstępu. Dam przykład: w 2013 roku pani kanclerz Merkel leciała ze swą świtą do Indii. Samolotu nie wpuszczono w przestrzeń powietrzną Iranu. Kapitan prawie dwie godziny krążył po stronie tureckiej, po uzyskaniu zgody poleciał dalej. Pani kanclerz dowiedziała się o tym siedem godzin po wylądowaniu. Proszę sobie wyobrazić naszą polityczną gawiedź. Pewnie kapitana wyrzucono by za burtę, a politycy sami wiedzieliby najlepiej co robić.

Gotowanie: Placki ziemniaczane i indukcja magnetyczna

Smażenie placków ziemniaczanych, można śmiało stwierdzić, spotyka się ze społecznym potępieniem. Ze względu na tłuszcz no i na same ziemniaki, od których nazwa placka się wywodzi. Faktycznie nawet używanie dobrej patelni nie pomaga, bo chłoną one to na czym są smażone jak gąbka. Wziąwszy do ręki takiego placka (już lekko ostudzonego) można z niego z pół kieliszka łoju wycisnąć. Zbyszko z Bogdańca prawdopodobnie wycisnął by cały kieliszek co i tak nie byłoby w stanie dorównać wynikom Chucka Norrisa w tej materii. Po co jest tłuszcz? Tłuszcz w potrawie jest nośnikiem zapachu i niektórych smaków. To w nim rozpuszczone są estry, które nadają potrawom unikalny smak. Podczas obróbki termicznej przenoszą ciepło z powierzchni patelni, są takim wymiennikiem ciepła. Smażenie placka jest więc dużo szybsze niż gdybyśmy chcieli zrobić go na sucho. Zresztą dlatego tak popularne jest smażenie na głębokim tłuszczu. Można szybko przygotować potrawę. Smażenie na głębokim tłuszczu, choć brzmi ...

Jak działa lodówka turystyczna

Już kiedy mieliśmy z Ulą naszą przyczepę kempingową męczyło mnie jak, do diaska, działa lodówka zasilana gazem. W tych sprytnych urządzeniach możemy sobie wybierać, czy chcemy zasilać je prądem stałym o napięciu 12 V, zmiennym 230 albo gazem.  Przy przełączeniu na gaz trzeba było zapalić płomyk, który w mały okienku wewnątrz lodówki stanowił dobry znak początku schładzania.