cienias, czy nie cienias to wie tylko ON |
Zacznijmy od definicji
Trudny temat. Trudny bo zamocowany w konstrukcji subtelnych odczuć. Gdy przychodzi do przelania go na internetowy papier trzeba zacząć od jakiś definicji. Próbowałem wesprzeć się wujkiem Góglem i znaleźć jakieś propozycje. Nie pasują mi jednak takie jak ta:- cienias. definicje. osoba, której możliwości intelektualne, finansowe lub sprawnościowe nisko oceniamy. synonimy. leszcz · łajza · mięczak · słabeusz · szczawik …
Trudno jest znaleźć odniesienie, podłoże które będzie wyznaczać taką wartość. Możemy przecież kogokolwiek uznać za cieniasa, gdy nie robi tego co my robimy. Gdy nie ma takich pieniędzy, takiego wykształcenia, takiej liczby znajomych, kochanek, obwodu klatki piersiowej, długości penisa czy czegokolwiek, co uznamy za miarodajne odniesienie.
Najbardziej zgodne z tym, co jest w moim systemie, jest nazwanie cieniasem kogoś, kto w głębi duszy tak o sobie myśli. Czyli jeśli ktoś nie jest zadowolony ze swoich decyzji, jeśli podejmuje nie ze względu na swój system wartości ale pod presją grupy lub standardów społecznych – jest cieniasem. Jest nim, jeśli to co zrobił nie sprawia mu satysfakcji. Jeśli jego czyny są rozbieżne z jego myśleniem. Jeśli chce robić to co pragnie grupa i znajduje w tym satysfakcję to NIE jest cieniasem.
Cienias zdefiniowany. Płyniemy do brzegu
Przy takiej definicji cieniasa mogę dalej kontynuować próbę opisania pewnego zjawiska. Zjawiska, w którym cieniasy zrobią wszystko, aby utwierdzić się w słuszności swej drogi. Kiedy bowiem cienias ma dowód na bycie cieniasem? Wtedy, gdy obok niego znajdzie się ktoś, kto robi to, czego on nawet się nie podjął a mógłby robić to bez problemu.
W naszym popieprzonym świecie indywidualna ciekawość i empiryczne smakowanie rzeczywistości nie jest już w cenie. A przecież patrząc na dziecko widać, jak istotne dla zrozumienia wszystkiego wokoło jest samodzielne obserwowanie i wyciąganie wniosków. Posiłkowanie się wnioskami innych to już nauka, która może prowadzić do sprzeczności, to nauka, która może być przesunięta w czasie o dystans, kiedy autor myśli doszedł do jakiegoś wniosku ale to co od niego wzięliśmy już nie jest aktywne.
Nasze poznawanie rzeczywistości jest nasze. Nasze decyzje, ich następstwa, błędy, porażki ale i radości z dobrze obranej drogi są jedną z głównych zasad poznania życia. Jak trudno jest więc porzucić tą drogę i zacząć robić to, co KTOŚ powiedział aby zrobić. Jak ciężko jest ulec lękom i odebrać sobie wiarę w prawdziwość swojej ścieżki.
Każdy, kto jest zadowolony ze swoich decyzji, kto jest wierny swoim zasadom staje się palącym w dupsko piętnem dla tych, którzy od tej drogi odstąpili. Nie chcę tu nikogo indoktrynować jaka jest ta ścieżka bo przecież każdy ma swoją i dla niego jest ona dobra. Wciąganie kogoś na siłę na swoją drogę może jedynie znudzić lub przepalić bezpieczniki.
Nie ma sensu.
Wracając do cieniasów i nakreślonych przez nich stereotypów funkcjonowania.
Przede wszystkim należy narzekać. Dlaczego? Bo jest to w dobrym tonie, publiczne zadowolenie ze swojego życia może poważnie naruszyć wątłe struktury psychiki cieniasa. Nie drażnimy smutasów, narzekamy tak jak oni. Jacy to jesteśmy biedni (a co to znaczy biedni? - bo po głębszym zastanowieniu nie jest to wcale tak jednoznaczne) nie mamy tyle pieniędzy ile byśmy chcieli mieć. Nie mamy kobiety takiej jak chcielibyśmy mieć, dzieci też nie są w stanie sprostać wyidealizowanej wizji. W pracy nie jest tak jak trzeba, wszystko jakieś takie po chuju.
Rzeczywistość jest jaka jest
Ale czy to rzeczywistość nie jest w porządku? Czy może jest to jad, który sączy się z podświadomości bo nie idziemy swoją ścieżką. Może to klątwa bycia cieniasem – postępowania w zupełnej niezgodzie ze swoimi wartościami.
Narzekamy aby mieć spokój. Nie narzekanie jest niemile widziane, chwalenie się to bycie chwalipiętą – od dziecka wmawia się nam, że to nieładna cecha charakteru. NIE WOLNO się chwalić. Nie wolno przedstawiać wzorców do naśladowania.
Integracja przez jad niezadowolenia. Niedostrzeganie tego co się ma a patrzenie na to, czego się nie ma i cierpienie z powodu tego braku. Pętle bez wyjścia.
Narzekanie to jeden z najbardziej gorzkich owoców braku poczucia swojej wartości. Ale to nie wszystko, są jeszcze inne.
Przejdę na swoje podwórko. Szkolę w dziwnej aktywności jaką jest spadochroniarstwo. Ryzykowny sport, w którym ludzi trzeba uświadomić i usamodzielnić. Jedno i drugie będzie definiować później ich bezpieczeństwo. Nie ma mowy o uzależnianiu od siebie bo może to przynieść tragedię. Od początku każdy musi zdawać sobie sprawę z podejmowanych decyzji. Moją drogą nauczyciela jest odcinanie owoców zanim jeszcze dojrzeją ale już wtedy, gdy mogą podążać swoją własną drogą.
Robię to z powodzeniem od lat a statystyka jest nieubłagana, moi uczniowie są instruktorami, zdobywają tytuły mistrzowskie a co dla mnie najważniejsze, nie robią sobie krzywdy.
Jednak na ich przykładzie mogę obserwować różne mechanizmy odchodzenia. Najczęstszy jest przykry. Przykry tym bardziej, że przez to sami się osłabiają.
Pierwszym krokiem jest więc znalezienie moich wad – a mam ich sporo. Potem trzeba się ode mnie odesrać, to znaczy tak odbić aby znajomym wokoło pokazać, że ze mną nie mają już nic wspólnego.
Przeszłość jest substancją, która nie ulega zmianie, nasze wspomnienia mogą ewoluować ale co się stało to już zostaje za nami. Nie można się odciąć od swojej przeszłości a każda taka próba to wchodzenie na ścieżkę cieniasa. Skłóconego ze sobą wewnętrznie. Smutnego i pełnego jadu, rozsiewającego go wokół siebie. Ale źródło jest w środku, ile jadu cienias nie wyleje z siebie to i tak zaraz jego serce napełni się nowym – bo to jest jego problem. Nikt na zewnątrz go od niego nie uwolni ani nie odsączy trucizny.
Cieniasy odwracając się od wewnętrznego problemu atakują wszystkie zauważone zewnętrzne dowody na swoje trwanie w błędzie. Chcą wyrwać kartki z przeszłości, zamazać to co zrobili na ścieżce do nie-swoich ideałów.
Atakują srodze, bezpardonowo, tym silniej im bardziej tęsknią za utraconą drogą. Jakby Ci, których atakują mogli im pomóc. Nie zauważając, że już ich sama obecność jest darem. Że emocje, które w nich ożywiają są kierunkiem do zmian.
To tak jakby obrawszy nieprawidłową (a tylko my sami wiemy, co dla nas jest lub nie jest prawidłowe) drogę, ze wściekłością kopać i wyrywać drogowskazy, na których napisane jest co innego niż się oczekuje.
Ciężkie jest życie cienasa. Niezadowolonego ze swojego życia. Chcącego czegoś innego, nie kochającego siebie ani nikogo wokoło bo serce zajęte jest wytwarzaniem jadu do wybielania tablic informacyjnych.
Nie wiem czy skutecznie opisałem definicję cieniasa. Ale chyba tak.
Jeden z uczniów, do którego nadal żywię sympatię, zaczął mnie atakować z siłą, która sprowokowała do myślenia. Jednak przeszłość ma swoje wygrawerowane, trudne do zatarcia ślady. Zestawiwszy więc peany pochwalne i dowody chwilowego zadowolenia z ostrym atakiem nie mogę inaczej tłumaczyć sobie tego zjawiska jak tęsknoty do tego, co zabrzmiało przez chwilę w jego sercu.
A teraz stara się to wykorzenić lub wrócić do tego wrażenia jak do drogowskazu, poszukując we mnie – atakowanym wsparcia. Ale ja tego wsparcia dać już nie mogę. Mój wkład w tą mechanikę zdarzeń utonął już w odmętach przeszłości. Nic nowego nie wniosę, nie ja jestem bowiem adresatem tego problemu, byłem tylko kimś, kto pokazuje drzwi, przez które należy przejść.
A teraz stara się to wykorzenić lub wrócić do tego wrażenia jak do drogowskazu, poszukując we mnie – atakowanym wsparcia. Ale ja tego wsparcia dać już nie mogę. Mój wkład w tą mechanikę zdarzeń utonął już w odmętach przeszłości. Nic nowego nie wniosę, nie ja jestem bowiem adresatem tego problemu, byłem tylko kimś, kto pokazuje drzwi, przez które należy przejść.
Komentarze
Prześlij komentarz