Przejdź do głównej zawartości

Optymizm można trenować!

Było sobie dwóch braciszków (nie doszukiwać się tu, żadnych powiązań politycznych), jeden pesymista a drugi optymista. Rodzice martwili się o obu, że mają takie rozjechane spojrzenia na otaczający świat. Postanowili ich troszkę zrównać w emocjach podczas zbliżających się świąt. Pesymiście napełnili pokoik wypasionymi zabawkami a optymiście zapełnili pokoik końskim łajnem.
Gdy pierwsza gwiazdka zaświeciła na niebie braciszkowie udali się do siebie sprawdzić, czym zostali obdarowani.
Rodzice dyskretnie obserwowali. Pesymista oglądał kolejne zabawki narzekając, że kolor nie taki, że tyle baterii trzeba włożyć, że taką zabawkę to już ma. Nie widać było na jego liczku radości.
Optymista kopał w końskim gównie z radością. Rodzice oniemieli pytają, z czego on tak się cieszy. A optymista: no przecież skoro jest tyle gówna to gdzieś musi być ten konik!

Przez długi czas sądziłem, że nasze spojrzenie na otaczający świat nie ulega zmianom. Marudne dziecko pozostanie marudne a radosne będzie się cieszyło przy każdej okazji. Urosną, potem pomarszczą się i też zostanie tak samo.



Tymczasem w tekście "Zmień okulary" Grzegorza Gustawa (Poradnik Psychologiczny 14) znalazłem nowe spojrzenie na ten temat. Optymizm można trenować. Swoje nastawienie do świata można zmieniać. Co równie ważne - marudzenie w odpowiedniej dawce jest potrzebne tak samo jak optymizm i uśmiech. Odchylenie w obie skrajności są niewskazane - choć ta na stronę pesymizmu zapewne jest bardziej uciążliwa dla otoczenia.

Nawet nie wiedziałem. Nie spodziewałem się. Ba nawet nie oczekiwałem, że istnieje taka dyscyplina jak psychologia pozytywna, która jak nazwa wskazuje może nam zabarwić noszone okulary na różowo (przy okazji muszę sprawdzić, skąd to dziwne określenie - patrzeć przez różowe okulary).


Czarne okulary - zalety

Słowne i pisemne wyrażanie negatywnych stanów emocjonalnych niesie korzyści:
  • obniża poziom cierpienia i stresu,
  • nasila pozytywne stany emocjonalne,
  • zmniejsza liczbę wizyt u lekarza i skarg na dolegliwości fizyczne,
  • obniża pobudzenie autonomicznego układu nerwowego,
  • polepsza działanie układu immunologicznego,
  • obniża ryzyko wystąpienia depresji,
  • ogranicza występowanie natrętnych, negatywnych myśli tzw. ruminacji.

Usilne powstrzymywanie się od narzekania i próba zapomnienia o przyczynie negatywnych emocji może doprowadzić do ich nasilenia.
Narzekanie pomaga też w zachowaniu twarzy. Jeśli samemu rzuca się sobie kłody pod własne nogi, to w przypadku klęski ma się dobrą wymówkę.
Narzekanie to także autoprezentacja - krytykując podkreśla się pośrednio swoje znawstwo tematu.
Narzekanie to przemyt przechwałek, zamiast pochwalić się sąsiadowi swoim nowym samochodem bezpieczniej jest ponarzekać, że auto pali jak smok i na pewno doprowadzi do ruiny finansowej.
Wreszcie narzekanie to swoista magia. Nie można przecież zakładać, że coś się udało lub uda, aby nie zapeszyć.
Narzekanie ma więc moc. Jest popularne, jest zbyt popularne. Nie ma już przeciwwagi w postaci optymizmu.


Chroniczne narzekanie odbija się na naszym nastroju i zmniejsza zadowolenie z życia, może prowadzić do poczucia bezradności i obniżenia samooceny.
Zamartwianie się działa na zasadzie samospełniającej się przepowiedni, jeżeli bowiem ludzie nie wierzą w pozytywny efekt swojego działania, nie wkładają weń dość energii, w efekcie dochodzi do klęski. Czarne scenariusze prowadzą do porażki również drogą patologicznego zwlekania z wykonaniem zadania.
Zamartwianie się o bliskich może im zaszkodzić. Gdy nadmiernie się o kogoś boimy zazwyczaj nadmiernie kontrolujemy go, krytykujemy zachowania ryzykowne, zakazujemy. W efekcie odbieramy komuś jego życiowe lekcje.


Koniec taplania się w błocie

Psycholodzy z upodobaniem grzebią się w mrocznych aspektach ludzkiej psychiki. Pod koniec XX wieku dr Martin Seligman zaproponował odmienną koncepcję psychologii pozytywnej, której misją jest polepszenie jakości życia.

Psychoterapeuci z tego nurtu utrzymują, że skupienie się na mocnych stronach klienta to wspaniały sposób na rozwiązywanie jego problemów.
Optymizm niesie bowiem ogromne korzyści. Szczególnie w czasach, gdy rządzi niepodzielnie pesymizm, wyolbrzymianie a nawet kreowanie problemów w otoczeniu.

Optymiści mają lepsze relacje z otoczeniem i większe grono przyjaciół, znajomych. Rzadziej doświadczają zawału serca, być może ponieważ przykładają większą wagę do profilaktyki i dbania o zdrowie (a nie pielęgnowania chorób). Zazwyczaj zdrowiej się odżywiają, więcej ćwiczą, rzadziej palą. Optymiści szybciej dochodzą do sił po poważnych urazach, chorobach i operacjach. Fataliści z kolei, częściej angażują się w przygodny seks, odnoszą rany w bójkach i podejmują próby samobójcze. 


Czy genetyczna maruda to złuda?

Jedni naukowcy twierdzą, że 44-52% pesymizmu ma swoje dziedziczne korzenie i próba zmiany spojrzenia na życie jest bezcelowa, tak samo jak próba zmiany swojego wzrostu. Jednak optymiści widzą w tych cyfrach 48-56% szans na pozytywne zmiany.
Pogląd przedstawiany długotrwale przez psychologów, iż optymizm i pesymizm stanowią niezmienne cechy charakteru wydaje się sprzyjać najbardziej samych psychologom. Bo optymizm można wyćwiczyć! Poniżej sposób (nie testowany na zwierzętach laboratoryjnych):
Codziennie, przez tydzień, przed snem należy opisać jedno z ważnych, pozytywnych wydarzeń ze swojego życia.
Codziennie, przez tydzień, przed snem należy zanotować trzy dobre rzeczy, które przydarzyły się danego dnia oraz wyjaśnić, dlaczego zakończyły się sukcesem.

Tydzień to tylko tydzień - warto spróbować ;)

Afirmacja

W odzyskiwaniu swojego utraconego optymizmu może nam pomóc również afirmacja. Technika ta została zaproponowana przez francuskiego psychoterapeutę Emila Coue, który zalecał swoim pacjentom codzienne powtarzanie po kilkadziesiąt razy: "Każdego dnia czuję się coraz lepiej". 
Afirmacja powinna być krótka a jej cel powinien być osiągalny. Powinna stanowić również stwierdzenie pozytywne czyli raczej: "Spędzę wieczór uśmiechnięty" niż "nie będę wieczorem się denerwować".


Wizualizacja

Możemy kształtować pozytywne scenariusze w naszej wyobraźni. Będą one miały wpływ na nasze samopoczucie ponieważ mózg reaguje tak samo na informacje prawdziwe jak i zmyślone. Wystarczy przypomnieć sobie jak reagujemy podczas oglądania filmu albo czytania książki.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak działa lodówka turystyczna

Już kiedy mieliśmy z Ulą naszą przyczepę kempingową męczyło mnie jak, do diaska, działa lodówka zasilana gazem. W tych sprytnych urządzeniach możemy sobie wybierać, czy chcemy zasilać je prądem stałym o napięciu 12 V, zmiennym 230 albo gazem.  Przy przełączeniu na gaz trzeba było zapalić płomyk, który w mały okienku wewnątrz lodówki stanowił dobry znak początku schładzania.

Gotowanie: Placki ziemniaczane i indukcja magnetyczna

Smażenie placków ziemniaczanych, można śmiało stwierdzić, spotyka się ze społecznym potępieniem. Ze względu na tłuszcz no i na same ziemniaki, od których nazwa placka się wywodzi. Faktycznie nawet używanie dobrej patelni nie pomaga, bo chłoną one to na czym są smażone jak gąbka. Wziąwszy do ręki takiego placka (już lekko ostudzonego) można z niego z pół kieliszka łoju wycisnąć. Zbyszko z Bogdańca prawdopodobnie wycisnął by cały kieliszek co i tak nie byłoby w stanie dorównać wynikom Chucka Norrisa w tej materii. Po co jest tłuszcz? Tłuszcz w potrawie jest nośnikiem zapachu i niektórych smaków. To w nim rozpuszczone są estry, które nadają potrawom unikalny smak. Podczas obróbki termicznej przenoszą ciepło z powierzchni patelni, są takim wymiennikiem ciepła. Smażenie placka jest więc dużo szybsze niż gdybyśmy chcieli zrobić go na sucho. Zresztą dlatego tak popularne jest smażenie na głębokim tłuszczu. Można szybko przygotować potrawę. Smażenie na głębokim tłuszczu, choć brzmi

O Smoleńsku pisze doświadczony pilot - warto przeczytać

Przeczytałem na FB a nie chciałbym, aby ten wartościowy tekst autorstwa Pana Jerzego Grzędzielskiego gdzieś zaginął Doczekałem się pięknej, wolnej Polski. Nie chcę jej stracić, o katastrofie smoleńskiej mam prawo mówić. Poświęciłem lotnictwu niemal 50 lat, z czego jako kapitan w liniach lotniczych ponad 30. Przewiozłem bezpiecznie miliony pasażerów od Alaski po Australię, od Tokio i wyspę Guam na środku Pacyfiku po Amerykę Północną i Południową. W cywilizowanym świecie do kokpitu samolotu wiozącego VIP-ów nikt nie ma wstępu. Dam przykład: w 2013 roku pani kanclerz Merkel leciała ze swą świtą do Indii. Samolotu nie wpuszczono w przestrzeń powietrzną Iranu. Kapitan prawie dwie godziny krążył po stronie tureckiej, po uzyskaniu zgody poleciał dalej. Pani kanclerz dowiedziała się o tym siedem godzin po wylądowaniu. Proszę sobie wyobrazić naszą polityczną gawiedź. Pewnie kapitana wyrzucono by za burtę, a politycy sami wiedzieliby najlepiej co robić.