Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną - to zawsze zależy od zaaplikowanej dawki danej substancji.
Wszyscy są częściowo zdrowi i częściowo chorzy. To tak jak z częściowo napełnioną szklanką.
Gdy patrzymy z punktu widzenia zdrowia na chorobę to jest ona sygnałem. To znak od naszego organizmu, że nasz sposób funkcjonowania w otoczeniu zagraża nam. Jesteśmy przemęczeni, jesteśmy w zbytnim bezruchu, odżywiamy się w sposób niepełny lub zaburzyliśmy inne proporcje. Wyszliśmy poza granicę, do której organizm dawał sobie radę. Przegięliśmy bagietę i zapaliła się kontrolka. Trzeba wrócić do warunków zgodnych z konstrukcją i instrukcją użytkowania to organizm powinien zregenerować się.
Z punktu widzenia choroby zdrowie jest stanem bezużyteczności. To sabotaż. Choroba nie ma szans zaistnieć. To może być duży problem w termitierze.
Za dużo ludzi żyje z chorób, aby pozwolić ludziom na zdrowie. Stabilnym układem są choroby, które nie zabijają zbyt szybko, dają się ujeździć ale wyglądają groźnie. Pacjent / klient nie może przecież zignorować swoich symptomów. Ma przygalopować do specjalisty, który orzeknie JAKIE choroby zaczną być traktowane lekami. Oj, będą traktowane długo. Mogą być powikłania. Będą potrzebne leki osłonowe, suplementy na wzmocnienie i środki profilaktyczne, które zapobiegną nawrotowi.
Choroby i schorzenia są różne. Najlepsze zaś są takie, które są masowe, wyglądają na groźne, dają się leczyć ustawicznie, i co bardzo ważne, trudno jest udowodnić, że choroba jest albo jej nie ma.
- Zaburzenia osobowości.
- Depresja.
- ADHD
Wow, przepraszam, Łał. Aż ślinka leci. Tu się można pożywić, tu można zrobić biznesplan na lata całe. A nikt nikomu nic nie udowodni.
- Nie możesz odnaleźć swojego ja? No tak - niestety zaburzenie osobowości.
- Popadasz w skrajne emocje? Oj niestety - zaburzenie osobowości.
- Czujesz przerażającą samotność? No kurde, to jasne. Zaburzenie osobowości.
- Smutno ci tak, bardzo smutno. Tak, tak, to depresja.
- Dziecko Ci lata jak nakręcone po coli i czekoladzie? No cóż, wiemy od specjalistów USA to ADHD
- Pijesz piwo z kolegami? Oj bratku, to jest alkoholizm. Nigdy się nie wyleczysz ale będziesz się zawsze leczyć.
- Palisz papierosy? Tą truciznę? Nie martw się. Terapia, plasterki, pigułki - to potrwa, ale warto.
Cała armia specjalistów czeka. Mają notesiki z mały logo lekarstwa, które Ci zapiszą. Mają długopisy z nazwą lekarstwa, które sprzedaje się najlepiej. Prześlą Cię z rąk do rąk. Matusiak do Dupiaka, Dupiak do Maliniaka a Maliniak do Matusiaka. Zapełnią Ci czas i zajmą się Twoim portfelem, żeby nie ciążył za bardzo.
Z drugiej strony muru podatkowego, inni specjaliści zapewnione mają pensje. Oni monitorują, oni ostrzegają, oni karcą i regulują. Wyznaczają normy, zakładają banderole, projektują przerażające grafiki na pudełka. Straszą od dziecka, zabierają dzieci, traktują jak dziecko i powodują dziecinnienie.
Pytamy napotkaną panią doktorkę, psycholożkę Danutę Mędrkowską - Cierp,
red: Czy może pani odnaleźć swoje ja?
psycholożka: Panie redaktorze, oczywiście że tak. Przez kilka lat studiowałam, otrzymałam stopień naukowy i naturalnie, że odnajduję swoje ja. Ono jest we mnie. Mam je konkretnie umiejscowione odróżnieniu od tych biedactw, które z powodu zaburzenia (tu jakaś fajna aglojęzyczna lub łacińska nazwa) cierpią na jego brak.
red: Czy istnieje jakiś sposób, aby pomóc tym biedactwom?
psycholożka: Oczywiście, że tak. Na to potrzeba około 10 sesji. Na pierwszej sesji diagnozuję, jakie to zaburzenie. Na pozostałych 9, czasem 15 neutralizuję ten problem. Oczywiście wspomagam terapię farmaceutykami najwyższej klasy. To nowoczesne i precyzyjne w działaniu preparaty, które bezwzględnie trafiają do celu.
red: A ADHD?
psycholożka: Nie stanowi obecnie problemu. Jedna sesja, ostra diagnoza i mocne środki przytępiające. Dzieciątko będzie jak nowe, potulne i spokojne. Niestety może się pojawić ślina w kącikach ust ale jest przytulaśne.
red: A czy bywa pani smutna?
psycholożka: Panie redaktorze, pytania zaczynają być troszkę nie na miejscu. Zachowuje się pan jak ignorant. Chyba miał pan w dzieciństwie zepchnięte obecnie do podświadomości problemy z ojcem. Mógł pan być też molestowany lub prześladowany w żłobku. Dalsze takie zachowanie może się kwalifikować na terapię! Oczywiście, że bywam smutna. Szkoda mi tych biedactw, których nie stać na terapię.
No dobra, ten dialog wyszedł mi licho. Wracając jednak do sedna. Dlaczego ludzie dają sobą tak manipulować? Dlaczego pozwalają sobie wmawiać różne choroby, schorzenia. Wyniszczają się niepotrzebnymi środkami chemicznymi.
Odpowiedź jest dość prosta.
Nie czują odpowiedzialności za swoje życie.
Najpierw zostały ukręcone im jaja mentalne. Udało się ich przekonać, że otoczenie, że opiekuńcze państwo ulula ich, ucałuje na dobranoc. I tak jest. I tak właśnie jest.
Komentarze
Prześlij komentarz