Przejdź do głównej zawartości

Pragnienie wylogowania

Obraz rzeczywistości się co-nieco rozjeżdża?

Jeśli ktoś w otaczającym nas systemie czegoś nie rozumie, to może będzie pomocne delikatne przewartościowanie. Wiele rzeczy od razu stanie się jasne i spójne.
Nasze zdrowie, szczęście i długie życie może rozwalić cały otaczający system. Nikt nie zarabia w dzisiejszych czasach na szczęśliwych, zdrowych ludziach a długie życie rozsadza system ubezpieczeń społecznych.

Jesteśmy stworzeni przez system do ostrej konsumpcji. Do jedzenia tanich śmieci, które rujnują nasze zdrowie.System opieki chorobowej będzie podtrzymywał lekkie schorzenia, opiekował się tymi, którzy opieki nie potrzebują gdyż to jest tańsze oraz zmuszał do używania coraz droższych produktów farmacji.


Jeśli zaczniemy obserwować świat w ten sposób wszystko stanie się prostsze. Nie ma co się zamykać na rzeczywistość, bo nie można jej uniknąć. Trzeba zrozumieć mechanizmy i odnaleźć się w nich.
Nic nowego nie wymyśliłem odnośnie podstawowej funkcji owcy: pracuj, żryj i umrzyj. Oczywiście owce są różne. Białe owce muszą jeszcze dla swojego bezpieczeństwa utrzymywać zamknięte w pierdlach czarne owce oraz wybrane przez siebie inne czarne owce, które są lepsze od białych owiec bo są elitarne. Są jeszcze owce, które ponoć mają kontakt z supernieśmiertelnąstwórcząnadowcą i dlatego trzeba je utrzymywać bo tylko one mogą być drogą zbawienia.

Ale wróćmy może do porządku dzisiejszego świata.

Żryj owco

Tanie węglowodany, głównie pochodzenia zbożowego są dobre bo są dobre i tanie. Wiele fajnych chorób cywilizacyjnych mogą wykręcić. Dobrze utuczyć owieczkę i jak wywrotowe źródła podają mogą przyczynić się do różnego rodzaju nowotworów.
Tanie tłuszcze pochodzenia roślinnego mogą wyjechać na fali potępienia złych tłuszczy zwierzęcych. Nie ma co doszukiwać się popularności oleju rzepakowego lub słonecznikowego w tym, że jest wielokrotnie tańszy w produkcji niż masło, tran lub nawet też pochodzenia roślinnego ale trudniejsza w uzyskaniu oliwa z oliwek. Nie ma co się doszukiwać bo na pewno nie jesteśmy oszukiwani. Cukier krzepi wtedy, gdy występuje jego nadprodukcja w przemyśle. Jeśli pojawi się tańszy zamiennik - syrop skrobiowy to cukier staje się 'białą śmiercią' bo jest kilkakrotnie droższy w produkcji.
Tanie, nędzne mięso cierpiących niepotrzebnie zwierząt (nie jestem wegetarianinem ale tania produkcja mięsa to jest horror) rozdęte chemikaliami do monstrualnie wyglądających wędlin.
Wzmacniacze smaku, koloranty, stabilizatory, zamienniki smakowe i zapachowe.
Super tanie gówno opakowane przepięknie i w telewizorach pokazane jako symbol uśmiechu i szczęścia owcy. Daje przecież energię na cały dzień pracy i na całe popołudnie zakupów i cały wieczór oglądania telewizji. W telewizji owca dowie się czego ma zapragnąć, na co wziąć kredyt, popracować więcej i kupić to sobie choć wcale owcy to nie jest potrzebne. Potrzeba to sprzedać. Nie potrzeba tego kupować.
Owca więc żre, tyje, frustruje się, choruje i staje w kolejce do służby opieki nad chorobami owiec

Służba choroby.

Choroby mogą być różne:

  • Najlepsze dla budżetowej służby zdrowia są choroby wyimaginowane. Prawie zdrowe owce mogą poleżeć sobie w cuchnącym szpitalu i punkty NFZ spłyną do kasy szpitalnej. Tanio i sprawnie.
  • Małe choróbki, takie tam wirusy, przeziębienia, katary pomimo rozwoju techniki i kolekcjonowaniu doświadczeń z kilku tysięcy lat pozostają nadal wspaniałym poletkiem do czerpania zysków z głupich owiec. Owce nie będą przecież stosować starych, domowych sposobów skoro są tak skuteczne (telewizja przecież to pokazuje i udowadnia) kolorowe, pachnące, musujące, świecące, słodko śpiewające paramedykamenty. Dużo ich trzeba zjeść aby się dobrze sprzedawały. Małej choroby nie powinny jednak wyleczyć a zaleczyć no bo jak potem to sprzedać.
  • Większe choroby są wrzodem dla służby zdrowia i cieszą jedynie farmację. Ta produkuje coraz bardziej precyzyjne antybiotyki, które trafiają prosto w prawe oko niedobrą bakterię. Inne bakterie omijają bo na nie jest inny antybiotyk, które zarzyna je bezpardonowo. Do antybiotyków kupić trzeba też lekarstwa osłonowe a zawsze można jeszcze trochę nafaszerować kałdun paracetamolem lub ibuprofenem. Nigdy to nie zaszkodzi rynkowi.

Należy jednak pamiętać, że gramy fair. Nie utrzymujemy organizmu w stanie zdrowia tylko zwalczamy poszczególne choroby, które wchodzą przez szeroko otwarte drzwi osłabionego układu odporności owcy. A jest osłabiony bo owca żre gówno, śpi słabo, pracuje dużo i jest robiona w bambuko że jest super.
Owce, uwaga! Bardzo nie fair jest używanie witaminy C, bo jest tania i skutecznie zwalcza wszelkie wirusy. Dlatego witamina C jakoś tak cichnie, lekarze (padronsik przedstawiciele handlowi farmacji) już nie interesują się takim przestarzałym produktem. Przeczytaj więcej o witaminie C jeśli nadal coś Ci nie pasuje. Podobnie znika aspiryna, zniknął dawno temu tran (źródło kwasów tłuszczowych zabezpieczających nasze komórki choćby przed rakiem), miód, czosnek, cebula, cytryna, zioła. Ba zioła to pewnie podzielą niebawem los konopi indyjskich, kto to słyszał aby leczyć się środkami, które nie są opatentowane. Toż to rozbój na rynku w biały dzień.

  • Duże choroby to już istny, mroczny cyrk. Pacjent czeka aż choroba wykluje się do stanu, w którym trzeba użyć najdroższych, najbardziej wyszukanych lekarstw lub części zamiennych. Transplantacja ma tu jakieś szanse rozwoju bo zapewnia farmacji klienta na całe życie, więc nie ma co się dziwić, że ma się lepiej niż rehabilitacja. Terapia manualna, ziołolecznictwo itp schodzi do podziemia i pewnie będzie niedługo tępiona.

Z pozdrowieniami od rządu, smacznego owieczko

Oj zapomniałbym! Owca ma jeszcze wódę i szlugi aby się poczuła dobrze. Każdy z tych produktów jest demonicznie zły i dlatego obarczony wysoką akcyzą od grzechu. Owca jara i chla, dzięki temu umiera wcześnie i nie stawia pod ścianą ZUSu, który wypieprza owczy szmal na piękne pałace. Z kasę z wódy jeszcze sobie dobrze żyją czarne owce, które leczą białe owce z choroby alkoholowej, które przydzielają zgody na sprzedaż i robią cały szoł wokoło złej wódy. To samo z papierosami, trują przeokropnie ale jakoś na rynku się utrzymują.
Owca jeśli chciałaby sobie zajarać konopie to pójdzie do pierdla i nie dostanie już nigdy kredytu. Konopie przecież nie trują, mało tego są zdrowe, łatwo je samemu uprawiać więc rząd czarnych owiec na tym nie zarobi a i farmacja się nie pożywi. Trzeba owcę zastraszyć to pójdzie i się ze strachu schla i najara tytoniu i to jest git.

Do roboty owco!
Owce są pracowite. Bo nie mają innego wyjścia. Zazwyczaj zmamione obrazem idyllicznego szczęścia kupują wszystko na kredyt i muszą spłacać do końca swojego społecznego życia. W tym czasie są srogo strzyżone przez różne pomocne urzędy. Systemy strzyżenia są tak wyregulowane aby owca nie zdechła ale aby za bardzo się nie rozbrykała. Ma też obowiązkowo płacić na swoją przyszłość i żyć na tyle krótko aby tej kasy nie wykorzystać o co dba służba choroby owcy. Owce uczone są od dziecka, że praca uszlachetnia. Aby były dość schorowane nikt im nie mówi o konieczności zachowania balansu pomiędzy wysiłkiem a odpoczynkiem. Dzięki temu sprytnemu trikowi owce mogą chodzić do psychoterapeutów, którzy ożenią im jakieś drogie środki farmakologiczne to napięcia uśmiechu na owczym pyszczku.


No i do grobu
Tu niby powinien być koniec ale niestety i tu jest do dupy. Owca nie może pochować swojej rodziny tam gdzie chce. Może pochować tylko tam, gdzie lobby wymusiło na rządzie aby owca to mogła. O trupy też trwa walka, owce nie chcą na to patrzeć ale i tam, na sam koniec swojej ścieżki są rolowane. Mają przynieść zysk. Zysk nie ma być przypadkiem. 



Chciałbym się z tego jakoś wylogować. To trudne. Już uświadomienie sobie w jakim żyję demokratyczno religijno korporacyjno bankierskim gównie jest trudne. Nie mogę liczyć na dostęp do wiedzy, bo jest fałszowana lub zaśmiecona (zobaczcie jakikolwiek kanał telewizyjny, co to za sieczka informacyjna, jaka nienawiść). Nie mogę liczyć na pomoc systemu, mogę tylko przed nim się chronić.
Jeśli chcę przeżyć i nie trafić w ręce oprawców ze służby choroby muszę gromadzić wiedzę.
Dziś więcej dowiaduję się z blogów innych internautów niż portali, które zarabiają na reklamach tych, którzy mnie chcą zrobić w bambuko.
Ale ten stan rzeczy, jeśli jest uświadomiony jest dobrym początkiem. To dno, jest czymś od czego można się odbić. Na tej pustyni międzyludzkich kontaktów można zbudować coś nowego. Można czytać i można pisać (na razie można)...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak działa lodówka turystyczna

Już kiedy mieliśmy z Ulą naszą przyczepę kempingową męczyło mnie jak, do diaska, działa lodówka zasilana gazem. W tych sprytnych urządzeniach możemy sobie wybierać, czy chcemy zasilać je prądem stałym o napięciu 12 V, zmiennym 230 albo gazem.  Przy przełączeniu na gaz trzeba było zapalić płomyk, który w mały okienku wewnątrz lodówki stanowił dobry znak początku schładzania.

O Smoleńsku pisze doświadczony pilot - warto przeczytać

Przeczytałem na FB a nie chciałbym, aby ten wartościowy tekst autorstwa Pana Jerzego Grzędzielskiego gdzieś zaginął Doczekałem się pięknej, wolnej Polski. Nie chcę jej stracić, o katastrofie smoleńskiej mam prawo mówić. Poświęciłem lotnictwu niemal 50 lat, z czego jako kapitan w liniach lotniczych ponad 30. Przewiozłem bezpiecznie miliony pasażerów od Alaski po Australię, od Tokio i wyspę Guam na środku Pacyfiku po Amerykę Północną i Południową. W cywilizowanym świecie do kokpitu samolotu wiozącego VIP-ów nikt nie ma wstępu. Dam przykład: w 2013 roku pani kanclerz Merkel leciała ze swą świtą do Indii. Samolotu nie wpuszczono w przestrzeń powietrzną Iranu. Kapitan prawie dwie godziny krążył po stronie tureckiej, po uzyskaniu zgody poleciał dalej. Pani kanclerz dowiedziała się o tym siedem godzin po wylądowaniu. Proszę sobie wyobrazić naszą polityczną gawiedź. Pewnie kapitana wyrzucono by za burtę, a politycy sami wiedzieliby najlepiej co robić.

Gotowanie: Placki ziemniaczane i indukcja magnetyczna

Smażenie placków ziemniaczanych, można śmiało stwierdzić, spotyka się ze społecznym potępieniem. Ze względu na tłuszcz no i na same ziemniaki, od których nazwa placka się wywodzi. Faktycznie nawet używanie dobrej patelni nie pomaga, bo chłoną one to na czym są smażone jak gąbka. Wziąwszy do ręki takiego placka (już lekko ostudzonego) można z niego z pół kieliszka łoju wycisnąć. Zbyszko z Bogdańca prawdopodobnie wycisnął by cały kieliszek co i tak nie byłoby w stanie dorównać wynikom Chucka Norrisa w tej materii. Po co jest tłuszcz? Tłuszcz w potrawie jest nośnikiem zapachu i niektórych smaków. To w nim rozpuszczone są estry, które nadają potrawom unikalny smak. Podczas obróbki termicznej przenoszą ciepło z powierzchni patelni, są takim wymiennikiem ciepła. Smażenie placka jest więc dużo szybsze niż gdybyśmy chcieli zrobić go na sucho. Zresztą dlatego tak popularne jest smażenie na głębokim tłuszczu. Można szybko przygotować potrawę. Smażenie na głębokim tłuszczu, choć brzmi