Przejdź do głównej zawartości

publicystyka: ACTA, akcyza i owce

użyłem takiego obrazka, mam nadzieję,
że nikt nie ma jeszcze do niego praw autorskich

ACTA czyli umowa handlowa dotycząca zwalczania obrotu produktami podrabianymi weszła do świadomości społecznej wraz z fanfarami ataku hackerów. Trochę wcześniej kierowcy samochodów z silnikami wysokoprężnymi zabulgotali się z powodu ostrej podwyżki podatku akcyzowego na olej napędowy.

Jeden i drugi ruch władz jest w wersji oficjalnej jak najbardziej pełen zasadności. ACTA mają chronić prawa autorskie a podwyższona akcyza na ON to ochrona rynku przed zniekształconym przez odbiorców i producentów samochodów popytem na produkty ropopochodne.

W grupie ludzi sięgającej milionów sztuk, potrzebne jest zarządzanie. Tak jak owieczki mają swoje pastwisko tak i ludzie mają swoje sklepy spożywcze. Co wypracują owieczki, one tylko mogą zaprezentować swoją wełnę ale ludzie mają do ostrzyżenia to, co sobie wypracowali czyli kasę. Tak jak owieczki mają owczarki, które kąsają po pęcinkach jak pojawiają się im jakieś zapędy wolnościowe tak ludzie mają policję. I tak dalej i tak dalej. Tyle, że w naturze o tym kiedy się strzyże decyduje przyrost włosa, w świecie ludzi decyduje zapotrzebowanie na kasę.

A zapotrzebowanie rośnie. Struktura zarządzająca staje się tworem samonapędzającym. Wyrosła ponoć na bazie demokracji – buaha ha. Akurat. Jest zdegenerowanym tworem sprzyjającym bezmyślności i braku kreatywności. Dopasowana do największej i najbardziej głosodajnej grupy społeczeństwa, degradująca przedsiębiorców, naukowców, kadry zarządzające.
Kiełbasa wyborcza dla tłuszy, środkowy palec wystawiony po wyborach i nędzne usprawiedliwienia, które może łyknąć tylko przygłup.
Administracja – czyli nieokreślona ale skuteczna forma będąca ekwiwalentem pastuszka. Rośnie dużo szybciej – bo niby co ma ja powstrzymać? Przecież to ona tworzy prawo, przepisy, zasady, ustala podatki. Jak ma się nie degenerować? To gorsze niż władza absolutna, tam przynajmniej jest ryj ciemiężcy a tu nawet jednego winnego nie ma. Każdy tworzy fragment układanki i jest tym dobrym co poprawia.
Pod tym kątem ACTA to nowa forma wydymania owieczek. Tym razem pod przykrywką ochrony praw autora trzeba zająć się wyciekającą kasą z miejsc, gdzie jeszcze rak się nie przerzucił. To jest taki sam mechanizm jak podatek akcyzowy na ropę, no może trochę trudniejszy w przygotowaniu.
Ale 2012 niesie nam nową rzecz, ten trick został przygotowany bez wiedzy i tzw konsultacji społecznej z owieczkami a to już oznacza, że rak przeszedł do ostatniej, śmiertelnej fazy. Fazy, w której zabije siebie wyniszczając nosiciela.
Przejawi bezosobowej buty, pewności siebie i degeneracji ideałów. Zbyt duża dynamika rozrostu być może pod wpływem zastosowania terapii lekarstwami Unii Europejskiej. Może. W każdym razie to coś dużego.
Biadolenie, że teraz duże korporacje będą ścigać na drodze sądowej użytkowników internetu to mały pikuś. Wiadomo, że ktoś musiał lobbować bo inaczej tym przygłupom karmionym z podatków by coś takiego do głowy nie przyszło. Ale problem leży gdzie indziej i pokazują to pierwsze, może bardzo poważne przejawy buntu owieczek. Hackerzy i użytkownicy internetu są jedną z bardziej kreatywnych grup społecznych, jeśli więc składająca się z dość przymulonych jednostek administracja zagoni ich w ślepy róg możemy odnaleźć znaczenie końca świata.
Oczywiście Świat nie wybuchnie, koniec jest zwykle również początkiem. To zmiana sposobu myślenia, może początek krainy o której śpiewał Lennon, może piekła anarchii z filmów SF.
W każdym razie na szachownicy administracja w bardzo spektakularny sposób pokazała, że gra idzie na ostro a owce się nie liczą. A to może być duży błąd bo administracja bynajmniej nie składa się wilków tylko z przemalowanych owiec.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O Smoleńsku pisze doświadczony pilot - warto przeczytać

Przeczytałem na FB a nie chciałbym, aby ten wartościowy tekst autorstwa Pana Jerzego Grzędzielskiego gdzieś zaginął Doczekałem się pięknej, wolnej Polski. Nie chcę jej stracić, o katastrofie smoleńskiej mam prawo mówić. Poświęciłem lotnictwu niemal 50 lat, z czego jako kapitan w liniach lotniczych ponad 30. Przewiozłem bezpiecznie miliony pasażerów od Alaski po Australię, od Tokio i wyspę Guam na środku Pacyfiku po Amerykę Północną i Południową. W cywilizowanym świecie do kokpitu samolotu wiozącego VIP-ów nikt nie ma wstępu. Dam przykład: w 2013 roku pani kanclerz Merkel leciała ze swą świtą do Indii. Samolotu nie wpuszczono w przestrzeń powietrzną Iranu. Kapitan prawie dwie godziny krążył po stronie tureckiej, po uzyskaniu zgody poleciał dalej. Pani kanclerz dowiedziała się o tym siedem godzin po wylądowaniu. Proszę sobie wyobrazić naszą polityczną gawiedź. Pewnie kapitana wyrzucono by za burtę, a politycy sami wiedzieliby najlepiej co robić.

Gotowanie: Placki ziemniaczane i indukcja magnetyczna

Smażenie placków ziemniaczanych, można śmiało stwierdzić, spotyka się ze społecznym potępieniem. Ze względu na tłuszcz no i na same ziemniaki, od których nazwa placka się wywodzi. Faktycznie nawet używanie dobrej patelni nie pomaga, bo chłoną one to na czym są smażone jak gąbka. Wziąwszy do ręki takiego placka (już lekko ostudzonego) można z niego z pół kieliszka łoju wycisnąć. Zbyszko z Bogdańca prawdopodobnie wycisnął by cały kieliszek co i tak nie byłoby w stanie dorównać wynikom Chucka Norrisa w tej materii. Po co jest tłuszcz? Tłuszcz w potrawie jest nośnikiem zapachu i niektórych smaków. To w nim rozpuszczone są estry, które nadają potrawom unikalny smak. Podczas obróbki termicznej przenoszą ciepło z powierzchni patelni, są takim wymiennikiem ciepła. Smażenie placka jest więc dużo szybsze niż gdybyśmy chcieli zrobić go na sucho. Zresztą dlatego tak popularne jest smażenie na głębokim tłuszczu. Można szybko przygotować potrawę. Smażenie na głębokim tłuszczu, choć brzmi ...

Jak działa lodówka turystyczna

Już kiedy mieliśmy z Ulą naszą przyczepę kempingową męczyło mnie jak, do diaska, działa lodówka zasilana gazem. W tych sprytnych urządzeniach możemy sobie wybierać, czy chcemy zasilać je prądem stałym o napięciu 12 V, zmiennym 230 albo gazem.  Przy przełączeniu na gaz trzeba było zapalić płomyk, który w mały okienku wewnątrz lodówki stanowił dobry znak początku schładzania.