
Wróżka coś tam ci powie
Kto był u wróżki i pytał o swoją przyszłość, ten wierzy w łańcuch zdarzeń. Nawet jeśli pytanie wróżki było niby na żarty, to teraz proszę bez wykrętów.
Sporo
znajomych mi ludzi czuje, że wokoło rozgrywa się spektakl zdarzeń,
gdzie sploty okoliczności mają jakieś prawa. Nawet jeśli tych
praw nie dane nam będzie zrozumieć, to osobiście nie pasuje mi, że
w tak doskonale funkcjonującym świecie i wszechświecie (o jednym i
drugim mam mizerną wiedzę, ale cudze opracowania doprowadzają mnie
często do opadnięcia żuchwy) coś może pozostawione być samo
sobie i nie być objęte zasadami.
Czasem,
coś co jest zagrzebane w przyszłości i jest bardzo istotne,
nazwijmy to żywotnie istotne, może być odbierane przez naszą
intuicję. Kto tego nie miał, to polecam większą wrażliwość i
samoobserwację. Ja już wiele razy opierałem się w decyzjach na
głosie intuicji i dobrze na tym wychodziłem.
Intuicję
można oczywiście sprowadzić do procesu kalkulacji dużo szerszego
niż obejmuje to słabieńka świadomość. Być może jest to głos
naszego organizmu, który mimo wszystko chce przeżyć nasze głupie
pomysły i nietrafione wybory, gdzieś więc, w zawoalowany sposób
piszczy na swój ratunek. Jeśli nie jesteśmy zbyt zatwardziali w
racjonalnym postrzeganiu rzeczywistości, może bardziej klasycznym,
empirycznym postrzeganiu rzeczywistości, to ten głos pomoże nam
ominąć minę życiową.
Jeśli
chodzi o wróżenie, wgląd w przyszłość to mam na ten temat swój
pogląd. Moim zdaniem są osoby obdarzone możliwością odbierania
niektórych wariantów przyszłości. Przyszłość nie jest liniowa
i płaska. Bo wtedy cały ten galimatias życia do niczego by nie
prowadził. Gra zostałaby rozegrana już przed jej rozpoczęciem.
Choć
z drugiej strony, jeśli na wszystko istnieją określone zasady, to
niezależnie od liczby wariantów rozgrywanej przyszłości i tak
jest ona już rozegrana, tyle w olbrzymiej liczbie meczy toczonych
równolegle.
W takich rozważaniach często dochodzę do strefy, gdzie gubią mi
się myśli i staje się to dla mnie za trudne.
Wielowarstwowa
przyszłość, podobnie jak światy równoległe to jakaś próba
obrony przed prostą i bezwzględną hinduistyczną karmą. Gdzie
wszystko jest określone, gdzie zanurzamy się wynurzamy w kolejnych
wcieleniach zgodnie z prawami samsary.
Wróżka
może powiedzieć nam jakąś prawdę, ale czy ta prawda się dopełni
będzie zależne od naszych wyborów. Jak w grze komputerowej są
miejsca przejścia na inne plansze, kamienie milowe naszego życia,
punkty na mapie, którą wnosimy do gry, gdy się rodzimy. W tych
punktach mamy możliwość dokonać wyboru, który zaowocuje jakimś
wariantem przyszłości.
Znam
jedną wróżkę, która uważana jest za jedną z najlepszych w
swoim fachu. Zawsze dużo bardziej interesuje mnie nie tyle moja
przyszłość ile kwestia o co chodzi w tej grze? Co więcej widzi
wróżbita swoimi wglądami w mechanizmie życia.
Jak
ona sama twierdzi, koniec końców przyszłość zawsze jest w rękach
człowieka, choćby tarot, runy czy inne przedłużenia ręki
pokazywały cokolwiek innego.
Problem
jednak jest w tym, że to chyba nie chodzi o wybory typu będę
żołnierzem albo będę górnikiem. Jak zostanę żołnierzem to
dostanę kulkę w łeb dziesiątego dnia po pełni księżyca. A jak
będę górnikiem to dorobię się odcisków.
Chodzi
chyba bardziej o wewnętrzne przemiany, o to jak życie odciska się
na naszym szeroko pojętym umyśle. A umysł przyciąga kolejne
zdarzenia. W tej grze niezliczonych kombinacji przyszłości tu i
teraz rozgrywają się skoki w inne lekcje. Przyciągamy dla siebie
to, co jest potrzebne do wewnętrznej przemiany. Lekcje wracają jak
bumerang, waląc nas (ucznia w tym życiu) coraz mocniej
doprowadzając do oczekiwanej przez nas przemiany. Czasem jednak, gdy
uczeń nie rokuje, lekcja eliminuje go ze szkoły.
Cały
czas tańczy życie ze śmiercią, cały czas jesteśmy bardzo blisko
granicy, którą przekracza się tylko w jedną stronę. Choć
staramy się odepchnąć fakt nieuchronności końca życia, to
koniec na pewno nastąpi. W tym pasjonującym tańcu, można zbliżyć
się do barierki, poczuć smak życia mając za plecami już tylko
pustkę i wracać do gry.
Ponieważ
nie ma śmierci bez życia i życia bez śmierci, ten ukłon w tańcu,
w stronę gdzie nikt nie chce patrzeć pozwala poczuć smak życia,
na które wielu się ślepo gapi.
Komentarze
Prześlij komentarz