Skandal
wobec chamskich zachowań gwiazdorów dziennikarstwa budzi nadzieję,
że nie do końca wszystko jest gówniane.
Może
przedwcześnie, może po prostu maszyna obsrywania nie miała kogo
zmielić, więc wchłonęła swoich pracowników w tryby zwiększania
oglądalności, słuchania i czytania.
Na
początku odezwała się we mnie zwykła, prywatna radość, bo styl
dziennikarski od dziesięcioleci skręcał w stronę bezczelności,
braku kompetencji, braku umiejętności inteligentnego prowadzenia
dyskusji. Liczył się gwiazdor – dziennikarz kontra jakiś głupek
wioskowy, bo do takiej roli zawsze trzeba sprowadzić kogoś
istotnego. Wtedy oglądający czuje się mądrzejszy, słuchający
czuje się dowartościowany.
Zmniejszanie
poziomu dyskusji w oczywisty sposób z mediów wędruje do
społeczeństwa. Mass media kreują schematy nie według
rzeczywistości a podle przewidywanych zainteresowań tłuszczy.
Coraz
prymitywniej, coraz bardziej chamsko, kolorowo i krzykliwie.
Aż
wreszcie nastąpiło kolejne przegięcie pały. Po paru incydentach o
charakterze dyskryminacji rasowej panciowie, gwiazdorzy, celebryci, kreatorzy stylu, pojechali na
maksa. Nie wiem, czy to powodują jakieś prochy, które biorą aby
być coraz szybsi w ripostach, czy może odurzenie własną
zajebistością pchnęło ich do totalnej degeneracji
dziennikarskiej.
Nic
teraz nie pomogą beblania o wolności słowa. Nie ma takiej
wolności, która nie ma ram. Nawet gdyby jednostka była ostatnią
na świecie to są ramy fizyki, chemii i ograniczeń organizmu.
Gdy
żyjemy w społeczeństwie wolność kończy się tam, gdzie narusza
się czyjeś prawa. Gdy narusza się czyjąś godność.
Deliberowanie o tym, jaka jest ludzka godność i jakie są różnice
kulturowe są bezcelowe. Wystarczy przeczytać zapis niechlubnej
pogawędki myślicieli rozrywki o gwałceniu, o brzydocie i
wyrzucaniu z pracy z powodu przegranej w meczu.
Nie
jestem sądem, nie jestem członkiem komisji, nie jestem wreszcie
pracodawcą tych panów.
Jednak
jakiś proces się zaczął, coś się dzieje, co może jest
przejawem czkawki populistycznej dziennikastwa.
Jeśli
małpy dla banana srają sobie na łapę i rzucają w stronę
widowni, nie można się dziwić, że ktoś im może wlepić kopniaka
w dupsko.
Tu
jednak rola małp jest nieco inna. Za pstrokatymi klaunami są
poważne biznesplany. Są oceny psychologów, socjologów. To jest
maszyna do zdobywania reklamodawców i utrzymaniu w czujności
reklamobiorców.
Teraz
następuje jakieś przewartościowanie. Kierownictwo wypiera się
swoich małp, myje ręce i zaciera je jednocześnie bo jest głośno,
bo jest skandal. Takie pieniądze jak za maleńkie incydenty (po 50
tysiów) to przecież niemal inwestycja.
Po
prostu, delikatnie lakierowanym trzewikiem małpy zostały pchnięte przez menadżera, na polecenie jakiejś szarej eminencji trochę dalej, niech dalej jadą na gorących, nacjonalistycznych tematach.
Trochę zapłacimy zadośćuczynienia ale kasa z reklam to zaraz
wyrówna.
W
bagnie pseudoinformacji, serwowanych przez pseudofachowców dla
pseudoobiorców jedną prawdą jest sprzedaż reklam.
Tłuszcza
huczy, tłuszcza domaga się krwi a nie wie, że i tak z informacjami
o paleniu jakiś małp na stosie będą mieli informacje o tym, co
mają kupić.
Tak
czy siak, system jest silniejszy. Małpy dostały po łbie za
rzucaniem gównem. Może to początek. Może nie.
Komentarze
Prześlij komentarz