Przejdź do głównej zawartości

Dzięki Atackerowi: kto nie wie ten się dowie - wspomaganie hamulców

W środku kadru podciśnieniowe urządzenie
wspomagające siłę hamowania tzw serwo
Land rover defender jest w permanentnym stanie psucia się. 

Oczywiście każde urządzenie jest takim stanie ale defender daje to odczuć lepiej. Pomaga uświadomić sobie ulotność dobrostanu.
Coś w nim zawsze trzeszczy, skrzypi, coś odpada, coś kapie. Ten stan jest w miarę stabilny i od nerwów użytkownika zależy, kiedy i co naprawi. Spieszyć się nie ma co, bo i tak całkiem naprawić się go nie da. Będzie tak sobie jeździł wydając niepokojące (dla nowicjusza) dźwięki, zazwyczaj znacząc swoje terytorium czarnymi, tłustymi kroplami.


Gdy odczułem pieczenie mięśni brzuchatych łydki prawej wynikające z coraz mniej efektywnego hamowania zdecydowałem się zajrzeć pod maskę.
Zacząłem śledztwo od serwa, czyli od podciśnieniowego urządzenia wspomagającego (patrz zdjęcie powyżej), potem po rurce do kłębka doszedłem do pompy podciśnieniowej, która swoją agonię manifestowała obfitym ulewaniem oleju silnikowego.

Pompa jest już wymontowana i jak tylko kupię nową to opiszę jak wyjąć starą a założyć nową. W tak zwanym międzyczasie wyjaśnię tym, co nie rozumieją swojego pojazdu, jak działa wspomaganie hamulców, czyli jak to się dzieje, że normalnie łydka kierowcy boleć nie powinna.

Duży okrągły bęben serwa kryje w sobie membranę oddzielającą dwie komory tegoż bębna. Gdy nie hamujemy w obu komorach panuje jednakowe ciśnienie, niższe od otaczającego urządzenie ciśnienia atmosferycznego.

Skąd bierze się to podciśnienie? 
Zazwyczaj z dwóch źródeł zależnych od rodzaju silnika. W silnikach benzynowych korzysta się z podciśnienia panującego w kolektorze dolotowym. Silnik zasysając powietrze tłokami. Filtr powietrza, długość całej drogi dolotowej powietrza powoduje znaczne opory, które owocują podciśnieniem.

W silnikach turbodoładowanych na tym samym kolektorze serwo się już nie pożywi. Turbina napędzana spalinami pcha bowiem powietrze, spręża je aby zwiększyć moc silnika. Trzeba więc zamontować pompkę, która zasili wspomaganie. Te pompki są montowane w bloku silnika lub na alternatorze, mają różną budowę. W Defenderze także można spotkać dwa rodzaje. Ta, którą wyprułem jest najprostszą pompą membranową, napiszę o niej więcej w poniedziałek albo wtorek.




Wracamy do serwa.

Gdy naciskamy pedał hamulca popychacz o numerku 1 zamyka zawór łączący obie komory i jednocześnie otwieramy zawór (2), który wpuszcza powietrze atmosferyczne do jednej komory (B), powietrze to pcha membranę, do której osiowo zamontowany jest tłok pompy hamulcowej(9). 
Różnica ciśnień, powierzchnia membrany plus siła naszej łydki zaczynają pracować zespołowo. Gdy zmniejszymy nacisk nogi, zawory przełączą się, pomiędzy komorami znowu ciśnienie się wyrówna i membrana wróci do położenia spoczynkowego popchnięta sprężyną (7).

Wypompowanie powietrza z obu komór trwa troszkę, zależeć będzie od obrotów silnika (szybciej to bardziej) i częstotliwości naciskania hamulca (szybciej to słabiej)
To dlatego, gdy szybko kilka razy naciskamy hamulec, czujemy że hamowanie staje się trudniejsze. To wbrew pozorom nieźle bo jeśli hamujemy pulsacyjnie, czyli jest ślisko i puszczamy na chwilę hamulec aby koła złapały przyczepność to niewielkie zmniejszenie efektywności hamowania pozwoli na utrzymanie kontaktu kół z podłożem. A pamiętać trzeba, że opór statyczny jest większy niż dynamiczny, czyli gra o złapanie kontaktu kół z podłożem jest warta świeczki nie tylko ze względu na utrzymanie zamierzonego kierunku ruchu.

Jeśli macie wątpliwości co do działania wspomagania to naciśnijcie hamulec i włączcie silnik, poczujecie jak membrana serwa wam pomoże.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak działa lodówka turystyczna

Już kiedy mieliśmy z Ulą naszą przyczepę kempingową męczyło mnie jak, do diaska, działa lodówka zasilana gazem. W tych sprytnych urządzeniach możemy sobie wybierać, czy chcemy zasilać je prądem stałym o napięciu 12 V, zmiennym 230 albo gazem.  Przy przełączeniu na gaz trzeba było zapalić płomyk, który w mały okienku wewnątrz lodówki stanowił dobry znak początku schładzania.

Gotowanie: Placki ziemniaczane i indukcja magnetyczna

Smażenie placków ziemniaczanych, można śmiało stwierdzić, spotyka się ze społecznym potępieniem. Ze względu na tłuszcz no i na same ziemniaki, od których nazwa placka się wywodzi. Faktycznie nawet używanie dobrej patelni nie pomaga, bo chłoną one to na czym są smażone jak gąbka. Wziąwszy do ręki takiego placka (już lekko ostudzonego) można z niego z pół kieliszka łoju wycisnąć. Zbyszko z Bogdańca prawdopodobnie wycisnął by cały kieliszek co i tak nie byłoby w stanie dorównać wynikom Chucka Norrisa w tej materii. Po co jest tłuszcz? Tłuszcz w potrawie jest nośnikiem zapachu i niektórych smaków. To w nim rozpuszczone są estry, które nadają potrawom unikalny smak. Podczas obróbki termicznej przenoszą ciepło z powierzchni patelni, są takim wymiennikiem ciepła. Smażenie placka jest więc dużo szybsze niż gdybyśmy chcieli zrobić go na sucho. Zresztą dlatego tak popularne jest smażenie na głębokim tłuszczu. Można szybko przygotować potrawę. Smażenie na głębokim tłuszczu, choć brzmi

O Smoleńsku pisze doświadczony pilot - warto przeczytać

Przeczytałem na FB a nie chciałbym, aby ten wartościowy tekst autorstwa Pana Jerzego Grzędzielskiego gdzieś zaginął Doczekałem się pięknej, wolnej Polski. Nie chcę jej stracić, o katastrofie smoleńskiej mam prawo mówić. Poświęciłem lotnictwu niemal 50 lat, z czego jako kapitan w liniach lotniczych ponad 30. Przewiozłem bezpiecznie miliony pasażerów od Alaski po Australię, od Tokio i wyspę Guam na środku Pacyfiku po Amerykę Północną i Południową. W cywilizowanym świecie do kokpitu samolotu wiozącego VIP-ów nikt nie ma wstępu. Dam przykład: w 2013 roku pani kanclerz Merkel leciała ze swą świtą do Indii. Samolotu nie wpuszczono w przestrzeń powietrzną Iranu. Kapitan prawie dwie godziny krążył po stronie tureckiej, po uzyskaniu zgody poleciał dalej. Pani kanclerz dowiedziała się o tym siedem godzin po wylądowaniu. Proszę sobie wyobrazić naszą polityczną gawiedź. Pewnie kapitana wyrzucono by za burtę, a politycy sami wiedzieliby najlepiej co robić.