Nie wierzcie psychologom tak jak dentystom. I jedni i drudzy, jeśli faktycznie dawaliby dobre rady to poszliby z torbami. Jedni i drudzy (i nie tylko oni) chcą mieć klientów.
Przykład nr 1: Wychowywanie bezstresowe dzieci. Tak wychowane dzieci są nieodporne na stres i przyjdą prędzej czy później do psychologa na leczenie. Ten oczywiście nie wyleczy tylko będzie leczył. Wcześniej zaś możecie mieć w domu 'balladę o Januszku'
Przykład nr 2: Fluoryzujemy zęby i szorujemy je po każdym posiłku. Bardzo dobre, bardzo. Można też dla wzmocnienia dziąseł i zębów rzuć kamienie. Tak czy siak uszkodzicie sobie szkliwo i będziecie dobrym klientem dla dentysty. Nadal nie mogę zrozumieć, dlaczego dentyści reklamują pasty do zębów, przecież jeśli to tak dobra pasta to nawet nie spłacą kredytu za maszynę do borowania.
Uwaga żart nastąpi po dwukropku:
Młody prawnik wraca do domu o tradycjach adwokackich. Ogłasza od drzwi, że właśnie rozwikłał sprawę, która toczyła się między dwiema wielkimi rodzinami od dwustu lat. Na to tata składa czytaną gazetę i mówi do syna, z tej sprawy żył mój dziadek, ojciec i ja a ty ją po prostu rozwiązałeś.
Powiedzenie lekarskie:
Pacjent wyleczony - klient stracony
Teraz weźcie pod rozwagę, dlaczego kilkadziesiąt lat po locie człowieka w kosmos, po stworzeniu bomby wodorowej i elektrowni atomowych nadal są drogie i mało skuteczne lekarstwa. Dlaczego nowoczesna medycyna jest cieniutka w zestawieniu z tradycyjną medycyną chińską.
Komentarze
Prześlij komentarz