Przejdź do głównej zawartości

Bezrefleksyjność, brak komunikacji

Dział Support

Dział Support hula aż miło. Wziąłem się za niego ostro, bo chciałbym aby w jednym miejscu zgromadzić sporo wiedzy.
Nie mam aspiracji aby to była strona - podręcznik do skoków. Bardziej chodzi mi o to, aby uzmysłowić jak wiele niedoświadczeni skoczkowie nie wiedzą.
Nie mogą mieć tej świadomości niewiedzy jeśli nie zetkną się z nią. 

Tak więc tematy, które wybieram czasem są bardzo istotne dla bezpieczeństwa, czasem trochę mniej ale staram się zawierać w nich różnorodne informacje.

Mam nadzieję, że dzięki temu skoczkowie nabiorą większego szacunku do naziemnego procesu zbierania i systematyzowania swojej wiedzy.  Skakać ze zrozumieniem jest bezpieczniej, wydaje mi się, że jest też to czerpanie większej przyjemności.
Co więcej, zbieranie wiedzy to przygotowanie do skoku, ekonomiczny sposób rozciągnięcia całego zdarzenia. Może dzięki temu zamiast nałupać 10 skoków, w ciągu dnia aby wreszcie paść ze zmęczenia można będzie zrobić 5 dobrze przygotowanych, dających więcej satysfakcji i progresu.


Bezrefleksyjność


Nie tylko w Polsce atakuje spadochroniarstwo bezrefleksyjność. Ta lepka kolorowa masa zalewa wszystkie aspekty życia, wraz ze wzrostem jego tempa. Możemy się temu przeciwstawiać, jako instruktorzy, jako doświadczeni skoczkowie i jako ci początkujący.
Na każdym etapie kluczem do sukcesu jest czas spędzony na jakże już niemodnym zastanawianiu się. Teraz prawdziwy człowiek akcji po prostu osiąga sukcesy, wyznacza sobie cel i bach, cel osiągnięty. Z karty kredytowej zeszły talary, cel jest za plecami i zostaje pustka.


Brak komunikacji


Oczywiście, że ludziom nie chce się pisać. Ba nawet nie za bardzo chce im się dzielić swoją wiedzą. Nie dziwi mnie to wcale, przez kilkanaście lat mojej pracy zajechałem trochę klawiatur. Skoczkowie młodzi są wdzięczni za informacji, skoczkowie doświadczeni już mniej. Tam czasem ważniejsza jest polityka, kto z kim, przeciwko komu. Tak się składa, że zwykle nie bywałem w jakiejś grupie więc byłem dobrym przeciwnikiem do polskich pyskówek.

Jeśli nic nie robicie to trudno krytykować owoce waszej pracy. Ja już przywykłem, że bardzo mało dowiem się z dyskusji na temat tego co publikuję. Sporadycznie ktoś podrzuci jakieś źródło, które jest ciekawe. Mało jednak kto, w tych dyskusjach, bierze pod uwagę, że nie da się przekazać całej wiedzy na raz. Mało zdaje sobie sprawę, że inaczej trzeba pisać dla skoczków mało doświadczonych (a ci mnie najbardziej interesują bo są najbardziej narażeni na początku swojej kariery i najlepiej otwarci na wiedzę) a inaczej dla starych wyjadaczy.


Dwie uświadomione osoby razem to już moc


Jeśli więc wam też nie chce się pisać,  to chociaż postarajcie się zastanowić, może podyskutować między sobą, podzielić się przemyśleniami. Złamcie zmowę milczenia na konkretne tematy i gadania tylko o pierdołach. Każdemu z was, na każdym etapie szkolenia potrzebna jest wymiana doświadczeń.

Brak komunikacji i brak nadzorującej polskie skoki federacji to olbrzymi problem szkoleniowy. Pomiędzy kursem AFF a kursem instruktorskim (odległość 493 skoków) nie ma oferty. Nie ma nic, nie ma więc uporządkowanego przepływu wiedzy. Są studenci, są instruktorzy i są skoczkowie o niesprecyzowanych kwalifikacjach. Nie ma współpracy, gdzie doświadczeni skoczkowie uczą się uczyć mniej doświadczonych. Nie ma coachów, którzy mogliby zająć się studentami, którzy właśnie skończyli kurs i instruktor już nie ma dla nich czasu (o ile miał go wcześniej).

Pomiędzy kursem instruktorskim a podstawowym jest przepaść informacyjna. Ktoś coś czytał, ktoś coś słyszał ale nie powie, bo nie jest instruktorem itp itd

Mam w głowie dużo nazbieranej wiedzy, mam wiele lat doświadczenia z różnymi studentami, instruktorami. Piszę i będę pisał. Ale zacznijcie coś robić z tą wiedzą. Niech dwie osoby zaczną ze sobą rozmawiać o bezpieczeństwie a już poczuję, że odniosłem sukces. Jeśli dwie osoby będą na pełnym samotnych ludzi lotnisku mieć większą świadomość zasad bezpieczeństwa to będą silniejsze niż masa niedogadanych, luzackich samotników.


Apel


Może to brzmi jak apel i chyba to jest apel. Bo nadchodzą trudne czasy, krzyżowania się bezrefleksyjności, braku komunikacji i przenoszenia zaufania na sprzęt, procedury i pracowników DZ. To koszmarna mieszanka i trzeba ją gdzieś od podstaw rozwalić

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak działa lodówka turystyczna

Już kiedy mieliśmy z Ulą naszą przyczepę kempingową męczyło mnie jak, do diaska, działa lodówka zasilana gazem. W tych sprytnych urządzeniach możemy sobie wybierać, czy chcemy zasilać je prądem stałym o napięciu 12 V, zmiennym 230 albo gazem.  Przy przełączeniu na gaz trzeba było zapalić płomyk, który w mały okienku wewnątrz lodówki stanowił dobry znak początku schładzania.

Gotowanie: Placki ziemniaczane i indukcja magnetyczna

Smażenie placków ziemniaczanych, można śmiało stwierdzić, spotyka się ze społecznym potępieniem. Ze względu na tłuszcz no i na same ziemniaki, od których nazwa placka się wywodzi. Faktycznie nawet używanie dobrej patelni nie pomaga, bo chłoną one to na czym są smażone jak gąbka. Wziąwszy do ręki takiego placka (już lekko ostudzonego) można z niego z pół kieliszka łoju wycisnąć. Zbyszko z Bogdańca prawdopodobnie wycisnął by cały kieliszek co i tak nie byłoby w stanie dorównać wynikom Chucka Norrisa w tej materii. Po co jest tłuszcz? Tłuszcz w potrawie jest nośnikiem zapachu i niektórych smaków. To w nim rozpuszczone są estry, które nadają potrawom unikalny smak. Podczas obróbki termicznej przenoszą ciepło z powierzchni patelni, są takim wymiennikiem ciepła. Smażenie placka jest więc dużo szybsze niż gdybyśmy chcieli zrobić go na sucho. Zresztą dlatego tak popularne jest smażenie na głębokim tłuszczu. Można szybko przygotować potrawę. Smażenie na głębokim tłuszczu, choć brzmi

O Smoleńsku pisze doświadczony pilot - warto przeczytać

Przeczytałem na FB a nie chciałbym, aby ten wartościowy tekst autorstwa Pana Jerzego Grzędzielskiego gdzieś zaginął Doczekałem się pięknej, wolnej Polski. Nie chcę jej stracić, o katastrofie smoleńskiej mam prawo mówić. Poświęciłem lotnictwu niemal 50 lat, z czego jako kapitan w liniach lotniczych ponad 30. Przewiozłem bezpiecznie miliony pasażerów od Alaski po Australię, od Tokio i wyspę Guam na środku Pacyfiku po Amerykę Północną i Południową. W cywilizowanym świecie do kokpitu samolotu wiozącego VIP-ów nikt nie ma wstępu. Dam przykład: w 2013 roku pani kanclerz Merkel leciała ze swą świtą do Indii. Samolotu nie wpuszczono w przestrzeń powietrzną Iranu. Kapitan prawie dwie godziny krążył po stronie tureckiej, po uzyskaniu zgody poleciał dalej. Pani kanclerz dowiedziała się o tym siedem godzin po wylądowaniu. Proszę sobie wyobrazić naszą polityczną gawiedź. Pewnie kapitana wyrzucono by za burtę, a politycy sami wiedzieliby najlepiej co robić.