Jesteśmy zanurzeni w demokratycznym systemie, gdzie źródło władzy wywodzi się z woli większości. Technicznie odbywa się w tzw. demokratycznych wyborach reprezentantów, którzy potem lansują się przed mediami, czasem siedząc w dużych pomieszczeniach i głosując.
Jak więc możliwe jest to, że więcej słychać o mniejszościach niż o większości?
Jak dalece jest demokracja podatna na krzyk i terror 'uciśnionych' mniejszości?
Wyobraźmy więc sobie takiego przeciętnego polityka:
Taki zestaw cech pozwala na sztandarze walki o głowy wymalować cokolwiek. Jeśli mamy prawie sześćset kolorowych kogucików do obsadzenia na grządkach to dla wielu nie starczy ideologii.
Zresztą którego wyborcę obchodzą dziś idee, programy wyborcze, poglądy. My, szarzy zjadacze chleba, jesteśmy otępiałym w pasywnym odbiorze informacji tworem posiadającym nieznane nam prawa.
Pytanie do polityka może więc dotyczyć tego, co sądzi na temat roli starszej siostry, mamy Madzi w odniesieniu do stłumionej tragedii duszonego niemowlaka. W świecie gównianego jedzenia, gównianych wiadomości, coraz bardziej gówniany staje się elektorat.
Ale jakoś trzeba żyć. Możemy więc mieć posła od niepełnosprawnych, który zacznie, po wyborze, srodze kiwać paluszkiem na wszystkich niedostrzegających problemów osób niepełnosprawnych. Oczywiście on ma ich w dupie razem z ich wózkami. Te wózki dadzą mu pojechać do świetlanej, do rajskiej władzy.
Będzie więc paru posłów od homoseksualistów, od mniejszości etnicznych, od mniejszości religijnych, spora grupa jadąca na czarnym wózku z krzyżykiem, tu akurat do paktu może wstąpić więcej bo zyskują tysiące mikrofonów na ambonach.
Jeśli więc masz przeciętny kolor skóry, nie gustujesz w tej samej płci, nie preferujesz jakiegoś odrębnego obrzędu religijnego, nie jesteś Żydem, Ormianinem albo masonem to nie załapiesz się na swojego posła. Sorry, do władzy to trzeba być bardziej kolorowym niż szarym.
Wyobraźmy sobie wg tego planu 100 osobową grupę rządzoną demokratycznie. Mamy w tej większości 20 zwolenników koloru czerwonego, 20 koloru czarnego, 20 koloru zielonego i 20 żółtego, pozostała 20 jest transparentna. Zaczęli razem ale jak tylko ustalili, że większość to 100 zaczęli pchać wózek w swoje strony. Kto jest najbardziej w dupie? I dlaczego?
Bo następuje zwyrodnienie interpretacji demokracji powodowane gnuśnością intelektualną. Mniejszości a i owszem powinny być słuchane, bo to jest prawo liberalnej demokracji, powinny mieć swoje prawa ale zawsze ich prawa powinny być WTÓRNE do prawa większości. Jeśli im to nie pasuje to niech przekonują transparentnych i tych z innych kolorów do swych racji, niech zdobędą większość i zaczną ją reprezentować.
Ale przecież łatwiej jest podnieść sakramencki jazgot o łamaniu praw mniejszości i dowalić większości jakiś ciekawy wymysł.
Andres Ciapek opuszcza swój kraj w poszukiwaniu demokracji. Czuje się u siebie marnie a w dalekich krajach na pewno się odnajdzie. Andres lubi czasem przyłożyć swojej żonie, aby jej nie gniła wątroba, tak robią w ich kraju od pokoleń i dobrze wszystko się kręci. Aby ktoś nie patrzył łasym okiem na jego żonę, zawija ją kocem zostawiając tylko szparkę na oczka aby sobie gdzieś nie nabiła guza.
Andres nie przestanie kopać żony w nowym kraju i nie odwinie jej buźki z koca bo to jego prawa mniejszości. Teraz to większość ma mieć problem z legitymowaniem żony Andresa, prowadzącej samochód w kocu i odmawiającej pokazania twarzy. Teraz wszyscy dookoła będą myśleć jak tu nie nadepnąć na odcisk Andresa Ciapka.
Rozwiązania są dwa:
Brakiem rozwiązania i wzrostem napięć jest:
Zostaję w nowym kraju, piszczę wniebogłosy, oskarżam mieszkańców o brak tolerancji, żeby zwrócić uwagę na problem coś tam wysadzę w powietrze bo przecież cierpię niezrozumienie.
Może więc założyć partię tych, co pozostali. Nie trzeba mieć poglądów politycznych, wystarczy zrozumienie i obserwowanie tejże polityki. Nie trzeba nic deklarować tylko myśleć. Na początek jednak, gdy ktoś Wam wciska kit, że dojrzała demokracja dba o mniejszości pamiętajcie, że tak, ale zawsze wtórnie wobec większości bo to jest demokracja.
Ciekawe, czy jak Andres Ciapek będzie reprezentował większość w waszym kraju to nadal wasze córki będą mogły się opalać na plaży.
Jak więc możliwe jest to, że więcej słychać o mniejszościach niż o większości?
Jak dalece jest demokracja podatna na krzyk i terror 'uciśnionych' mniejszości?
Wyobraźmy więc sobie takiego przeciętnego polityka:
- Brak wykształcenia wyższego,
- brak sukcesów zawodowych,
- brak umiejętności dyskutowania,
- brak znajomości języków obcych,
- brak zahamowań,
- brak wyrzutów sumienia (przypuszczalny),
- brak własnych poglądów.
Taki zestaw cech pozwala na sztandarze walki o głowy wymalować cokolwiek. Jeśli mamy prawie sześćset kolorowych kogucików do obsadzenia na grządkach to dla wielu nie starczy ideologii.
Zresztą którego wyborcę obchodzą dziś idee, programy wyborcze, poglądy. My, szarzy zjadacze chleba, jesteśmy otępiałym w pasywnym odbiorze informacji tworem posiadającym nieznane nam prawa.
Pytanie do polityka może więc dotyczyć tego, co sądzi na temat roli starszej siostry, mamy Madzi w odniesieniu do stłumionej tragedii duszonego niemowlaka. W świecie gównianego jedzenia, gównianych wiadomości, coraz bardziej gówniany staje się elektorat.
Ale jakoś trzeba żyć. Możemy więc mieć posła od niepełnosprawnych, który zacznie, po wyborze, srodze kiwać paluszkiem na wszystkich niedostrzegających problemów osób niepełnosprawnych. Oczywiście on ma ich w dupie razem z ich wózkami. Te wózki dadzą mu pojechać do świetlanej, do rajskiej władzy.
Będzie więc paru posłów od homoseksualistów, od mniejszości etnicznych, od mniejszości religijnych, spora grupa jadąca na czarnym wózku z krzyżykiem, tu akurat do paktu może wstąpić więcej bo zyskują tysiące mikrofonów na ambonach.
Jeśli więc masz przeciętny kolor skóry, nie gustujesz w tej samej płci, nie preferujesz jakiegoś odrębnego obrzędu religijnego, nie jesteś Żydem, Ormianinem albo masonem to nie załapiesz się na swojego posła. Sorry, do władzy to trzeba być bardziej kolorowym niż szarym.
Wyobraźmy sobie wg tego planu 100 osobową grupę rządzoną demokratycznie. Mamy w tej większości 20 zwolenników koloru czerwonego, 20 koloru czarnego, 20 koloru zielonego i 20 żółtego, pozostała 20 jest transparentna. Zaczęli razem ale jak tylko ustalili, że większość to 100 zaczęli pchać wózek w swoje strony. Kto jest najbardziej w dupie? I dlaczego?
Bo następuje zwyrodnienie interpretacji demokracji powodowane gnuśnością intelektualną. Mniejszości a i owszem powinny być słuchane, bo to jest prawo liberalnej demokracji, powinny mieć swoje prawa ale zawsze ich prawa powinny być WTÓRNE do prawa większości. Jeśli im to nie pasuje to niech przekonują transparentnych i tych z innych kolorów do swych racji, niech zdobędą większość i zaczną ją reprezentować.
Ale przecież łatwiej jest podnieść sakramencki jazgot o łamaniu praw mniejszości i dowalić większości jakiś ciekawy wymysł.
Andres Ciapek opuszcza swój kraj w poszukiwaniu demokracji. Czuje się u siebie marnie a w dalekich krajach na pewno się odnajdzie. Andres lubi czasem przyłożyć swojej żonie, aby jej nie gniła wątroba, tak robią w ich kraju od pokoleń i dobrze wszystko się kręci. Aby ktoś nie patrzył łasym okiem na jego żonę, zawija ją kocem zostawiając tylko szparkę na oczka aby sobie gdzieś nie nabiła guza.
Andres nie przestanie kopać żony w nowym kraju i nie odwinie jej buźki z koca bo to jego prawa mniejszości. Teraz to większość ma mieć problem z legitymowaniem żony Andresa, prowadzącej samochód w kocu i odmawiającej pokazania twarzy. Teraz wszyscy dookoła będą myśleć jak tu nie nadepnąć na odcisk Andresa Ciapka.
Rozwiązania są dwa:
- Nie pasuje - wracam do tych, co też kopią żony i gdzie jest dużo kolorowych ciuchów na całe ciało dla żonki,
- Zmieniam poglądy, odwijam żonę i zamiast kopania robię jej masaż plecków, też rozładowuje emocje,
Brakiem rozwiązania i wzrostem napięć jest:
Zostaję w nowym kraju, piszczę wniebogłosy, oskarżam mieszkańców o brak tolerancji, żeby zwrócić uwagę na problem coś tam wysadzę w powietrze bo przecież cierpię niezrozumienie.
Może więc założyć partię tych, co pozostali. Nie trzeba mieć poglądów politycznych, wystarczy zrozumienie i obserwowanie tejże polityki. Nie trzeba nic deklarować tylko myśleć. Na początek jednak, gdy ktoś Wam wciska kit, że dojrzała demokracja dba o mniejszości pamiętajcie, że tak, ale zawsze wtórnie wobec większości bo to jest demokracja.
Ciekawe, czy jak Andres Ciapek będzie reprezentował większość w waszym kraju to nadal wasze córki będą mogły się opalać na plaży.
Komentarze
Prześlij komentarz