Przejdź do głównej zawartości

Dawniej burżuj

Dane z portalu Forsal.pl
Polska jest w europejskim ogonie wydajności pracy. Mamy za sobą jeszcze tylko kilka nacji, które potrafią gorzej pracować.

Nie dziwi mnie to, gdy oglądając FB widzę ogniska radości tworzące się wokół memów zwiastujących nadejście weekendu. To wszystko przecież kwitnie w godzinach pracy a samozatrudnienie nie jest jeszcze tak popularne w pomrocznej.

Jeśli więc głowa buja w chmurach weekendu a ekran komputera cały czas przewija obrazki i krótkie zdania komentarzy lub smartfon ciągle pogwizduje na biurku to trzeba potem dłużej siedzieć w robocie. Trzeba wyrabiać nadgodziny i siedzieć w tej cholernej robocie dalej.

Cholerna robota to osad z czerwonego kamienia, który wgryzł się tak mocno jak okrutna władza urzędników państwowych. To kolejny przejaw rozdwojenia jaźni, gdzie już się nie widzi daru, jakim jest możliwość zarabiania tak jak nie widzi się petenta, który podatkami płaci za pracę nadętego urzędasa.


Burżuj, później badylarz a dziś pracodawca
Kogo więc innego jak nie siebie samego okrada się nieetyczną i nieefektywną pracą. Pracodawca w drzewie ewolucyjnym jest następca badylarza, który inkarnował się z burżuja. Musi więc być obślizłym dorobkiewiczem żerującym na biednej (z zasady) klasie robotniczej.
Pracodawca to taki pasożyt, co skądś skombinował trochę kasy i teraz zbija kokosy dzięki swoim ciemiężonym pracownikom.

Tak oczywiście się tylko prześmiewam, bo na pewno nie każdy pracownik tak myśli. Sądzę, że są pracownicy szanujący swojego pracodawcę, którzy nie wynoszą długopisów z roboty i rzetelnie pracują. 
Tacy będą więc niesprawiedliwie gnębieni przez mało wydajny system.
Będą siedzieli w pracy dłużej, pracując więcej gdy ci bardziej zaradni bimbają zerkając na zegar.
W czasie pracy muszą często wykonywać społeczne, rytualne akcje relaksacyjne tzn wyjdą na papieroska, wyjdą na kawkę, postoją przy dystrybutorze z wodą, posiedzą na czacie, obejrzą kawałek youtuba itd itp

Przez to wszyscy wracają później do domu, mają mniej czasu dla rodziny, zaburzają cykl wypoczynku, są wiecznie zmęczeni, wkurwieni i coraz mniej wydajni.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak działa lodówka turystyczna

Już kiedy mieliśmy z Ulą naszą przyczepę kempingową męczyło mnie jak, do diaska, działa lodówka zasilana gazem. W tych sprytnych urządzeniach możemy sobie wybierać, czy chcemy zasilać je prądem stałym o napięciu 12 V, zmiennym 230 albo gazem.  Przy przełączeniu na gaz trzeba było zapalić płomyk, który w mały okienku wewnątrz lodówki stanowił dobry znak początku schładzania.

Gotowanie: Placki ziemniaczane i indukcja magnetyczna

Smażenie placków ziemniaczanych, można śmiało stwierdzić, spotyka się ze społecznym potępieniem. Ze względu na tłuszcz no i na same ziemniaki, od których nazwa placka się wywodzi. Faktycznie nawet używanie dobrej patelni nie pomaga, bo chłoną one to na czym są smażone jak gąbka. Wziąwszy do ręki takiego placka (już lekko ostudzonego) można z niego z pół kieliszka łoju wycisnąć. Zbyszko z Bogdańca prawdopodobnie wycisnął by cały kieliszek co i tak nie byłoby w stanie dorównać wynikom Chucka Norrisa w tej materii. Po co jest tłuszcz? Tłuszcz w potrawie jest nośnikiem zapachu i niektórych smaków. To w nim rozpuszczone są estry, które nadają potrawom unikalny smak. Podczas obróbki termicznej przenoszą ciepło z powierzchni patelni, są takim wymiennikiem ciepła. Smażenie placka jest więc dużo szybsze niż gdybyśmy chcieli zrobić go na sucho. Zresztą dlatego tak popularne jest smażenie na głębokim tłuszczu. Można szybko przygotować potrawę. Smażenie na głębokim tłuszczu, choć brzmi

O Smoleńsku pisze doświadczony pilot - warto przeczytać

Przeczytałem na FB a nie chciałbym, aby ten wartościowy tekst autorstwa Pana Jerzego Grzędzielskiego gdzieś zaginął Doczekałem się pięknej, wolnej Polski. Nie chcę jej stracić, o katastrofie smoleńskiej mam prawo mówić. Poświęciłem lotnictwu niemal 50 lat, z czego jako kapitan w liniach lotniczych ponad 30. Przewiozłem bezpiecznie miliony pasażerów od Alaski po Australię, od Tokio i wyspę Guam na środku Pacyfiku po Amerykę Północną i Południową. W cywilizowanym świecie do kokpitu samolotu wiozącego VIP-ów nikt nie ma wstępu. Dam przykład: w 2013 roku pani kanclerz Merkel leciała ze swą świtą do Indii. Samolotu nie wpuszczono w przestrzeń powietrzną Iranu. Kapitan prawie dwie godziny krążył po stronie tureckiej, po uzyskaniu zgody poleciał dalej. Pani kanclerz dowiedziała się o tym siedem godzin po wylądowaniu. Proszę sobie wyobrazić naszą polityczną gawiedź. Pewnie kapitana wyrzucono by za burtę, a politycy sami wiedzieliby najlepiej co robić.