Przejdź do głównej zawartości

Oczkiem kości do gry

Tak przy śniadaniu o życiu po śmierci? No cóż, myśli sobie przylatują kiedy chcą. Nawet już nie pamiętam jaki splot skojarzeń doprowadził do kolejnego roztrząsania tego, co nie raczej nie zostanie zbadane nigdy.
Pijąc kawkę przy kuchennym stole daleki jestem od religijnych uniesień. Jestem głęboko przekonany, że oddawanie nosicielom religii tego, co można w głowie tworzyć w oparciu o własne spostrzeżenia to ucieczka od życia.

Raje, piekła, system drogowskazów i poborów opłat za przejazd działają prędzej, czy później jak rozleniwienie umysłowe powodowane stałym śledzeniem nawigacji samochodowej.
Śmierć, z całym jej głównie negatywnym PR-em siedzi nam na ogonie. Odbiera bliskich, znajomych, znanych, zauważalnych. Czarnym bacikiem chlaśnie nieraz po rozluźnionych pośladkach przypominając, że czas nieubłaganie cyka do końca, który jest gdzieś w przyszłości. Bardzo bliskiej lub troszkę dalszej.



Z prochu powstajemy i w proch się obracamy. Zamyka się pewien krąg obiegu materii, gdzie życie było tylko rozbłyskiem, skupieniem i utrzymaniem strumienia fontanny ożywionych na chwilę pierwiastków. 
Życie prze w jakimś kierunku, z olbrzymią siłą zdolną do hamowania jedynie przez inne przejawy życia. To życie zazwyczaj zabija życie w uścisku trudnych do oceny zależności. W tym kolorowym tańcu tworzą się coraz doskonalsze formy. Mamy przyjemność i cierpienie być jedną z tych form. Perwersja ewolucji doprowadziła do powstania twórczych szkodników. Kosimy lepiej niż nasze spersonifikowane wyobrażenie końca życia. Niszczymy gatunki, całe ekosystemy. Tworzymy w to miejsce informacje. Być może najwyższą formę ewolucji materii.

Cały czas jednak w tym porządku, który obserwując, bez pośpiesznego oceniania jako dobre i złe, jak patyki między szprychy koła rowerowego wciskają się strzępy bajeczek. Te zamulacze umysłu, siewcy lęku nakręcający obroty w dziale opłat za przejazd przez życie. Dusza i ciało. Kierowca i pojazd. Kierowca zostaje nagrodzony biletem wstępu do nieskończenie długo trwającego przedsięwzięcia na podstawie niedługiego dorobku na łez padole. Może też być ukarany mandatem i karą o takim samym czasie trwania. Szczegóły dotyczące miejsc pobytu po śmierci są przerażające niezależenie od tego, czy na górze, czy na dole.

Nie klei się cała idea pasażera. Choćby doświadczenia z uszkodzeniami mózgu, utratą pamięci, lub rozdzieleniem obu półkul mózgowych i "pączkowaniem cwanej świadomości" na oba, tak uzyskane poletka. Nie klei się.

W tym miejscu można by dobitnie stwierdzić, a po co o tym teraz myśleć, przede mną całe życie. No tak, ale w naszym egoistycznym postrzeganiu rzeczywistości, chcielibyśmy mieć możliwość, nawet bardzo rzadko ale jednak mieć, kontaktu z tymi, którzy odeszli. Samo zamknięcie tematu słowem "nigdy" w świetle zachodniej nauki byłoby rozwiązaniem racjonalnym. Ale trudno jest powiedzieć myślom, już nie napływajcie. Nie ma po co, temat jest zamknięty.

Nauka zachodnia, czyli to co można określić mianem szkiełka i oka, jest najbardziej butną z form opisu rzeczywistości. Przypomina niemal świętą inkwizycję, jest tak, albo tak. Inaczej nie. Oczywiście każda teoria jest tylko próbą opisania rzeczywistości i funkcjonuje tak długo, aż jakiś dowód jej nie obali. Następna teoria wchodzi z równie głośnym przytupem na scenę. Ma być nowym, niemiłościwie panującym kanonem poznawczym. Tymczasem prawda jest skażona samą obecnością obserwatora i łatwiej to opisać kolokwializmem: prawda jest jak dupa, każdy ma swoją.

Jak więc jest w istocie, nikt nie może mieć absolutnej pewności. Taka absolutna pewność sama w sobie nie istnieje a jeśli ktoś to odczuwa, to czym prędzej powinien sobie zaaplikować jakieś elektrowstrząsy i wrócić do twórczej niepewności, to natężonej uwagi.

Trochę pojechałem w trakcie spisywania tej myśli, która była na miejscu parę akapitów temu. Czasy pomagają nam być może zrozumieć istotę rzeczywistości. Ten pierwiastek, który jest trudny do uchwycenia przez religię nauki zachodniej. To czym się różnią dwa kurczaki trzymane prze nas za szyję, przy czym jednemu zaciskamy dłoń dużo mocniej. Ważą tyle samo, mają taki sam skład chemiczny ale jeden jest już zdechły a drugi żyje. Różnica istotna choć dotąd słabo wyjaśniona.

No i znowu odbiegłem. A co powiecie na ideę chmury? Tak jak urządzenia przenośne odłączone od gromadzonej wiedzy. Zaopatrzone jedynie w pamięć podręczną. Rozgrywający lekcje życia i tworząc (z powrotem) wyższą jaźń. Gromadzone dane są w niewielkim zakresie przetrzymywane w pamięci podręcznej. Czasem ułomnej. Cały czas, wszystko jest zaś gromadzone w chmurze. Eksperyment potrząsania kośćmi do gry. Cały czas się toczymy. I co mogłoby być pocieszające jesteśmy tylko odbiciem i fragmentem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak działa lodówka turystyczna

Już kiedy mieliśmy z Ulą naszą przyczepę kempingową męczyło mnie jak, do diaska, działa lodówka zasilana gazem. W tych sprytnych urządzeniach możemy sobie wybierać, czy chcemy zasilać je prądem stałym o napięciu 12 V, zmiennym 230 albo gazem.  Przy przełączeniu na gaz trzeba było zapalić płomyk, który w mały okienku wewnątrz lodówki stanowił dobry znak początku schładzania.

Gotowanie: Placki ziemniaczane i indukcja magnetyczna

Smażenie placków ziemniaczanych, można śmiało stwierdzić, spotyka się ze społecznym potępieniem. Ze względu na tłuszcz no i na same ziemniaki, od których nazwa placka się wywodzi. Faktycznie nawet używanie dobrej patelni nie pomaga, bo chłoną one to na czym są smażone jak gąbka. Wziąwszy do ręki takiego placka (już lekko ostudzonego) można z niego z pół kieliszka łoju wycisnąć. Zbyszko z Bogdańca prawdopodobnie wycisnął by cały kieliszek co i tak nie byłoby w stanie dorównać wynikom Chucka Norrisa w tej materii. Po co jest tłuszcz? Tłuszcz w potrawie jest nośnikiem zapachu i niektórych smaków. To w nim rozpuszczone są estry, które nadają potrawom unikalny smak. Podczas obróbki termicznej przenoszą ciepło z powierzchni patelni, są takim wymiennikiem ciepła. Smażenie placka jest więc dużo szybsze niż gdybyśmy chcieli zrobić go na sucho. Zresztą dlatego tak popularne jest smażenie na głębokim tłuszczu. Można szybko przygotować potrawę. Smażenie na głębokim tłuszczu, choć brzmi

O Smoleńsku pisze doświadczony pilot - warto przeczytać

Przeczytałem na FB a nie chciałbym, aby ten wartościowy tekst autorstwa Pana Jerzego Grzędzielskiego gdzieś zaginął Doczekałem się pięknej, wolnej Polski. Nie chcę jej stracić, o katastrofie smoleńskiej mam prawo mówić. Poświęciłem lotnictwu niemal 50 lat, z czego jako kapitan w liniach lotniczych ponad 30. Przewiozłem bezpiecznie miliony pasażerów od Alaski po Australię, od Tokio i wyspę Guam na środku Pacyfiku po Amerykę Północną i Południową. W cywilizowanym świecie do kokpitu samolotu wiozącego VIP-ów nikt nie ma wstępu. Dam przykład: w 2013 roku pani kanclerz Merkel leciała ze swą świtą do Indii. Samolotu nie wpuszczono w przestrzeń powietrzną Iranu. Kapitan prawie dwie godziny krążył po stronie tureckiej, po uzyskaniu zgody poleciał dalej. Pani kanclerz dowiedziała się o tym siedem godzin po wylądowaniu. Proszę sobie wyobrazić naszą polityczną gawiedź. Pewnie kapitana wyrzucono by za burtę, a politycy sami wiedzieliby najlepiej co robić.