Temat
zainteresował mnie po przeczytaniu polskiego tłumaczenia tekstu
Gilesa Corena. Orygninalnie z The Times a potem z Polska The Times.
Tekst,
taki zaczepny, przekontrastowany. Napisany aby pobudzić czytelników
do reakcji. Autor już w tytule zawarł spory pocisk emocji i krytyki
„Wegetarianin to człowiek, który potrzebuje pomocy”.
Tekst
jest krótki i bardzo soczysty. Argumenty uderzają w najczulsze
wegetariańskie struny.
Kilka
punktów jest jawną zaczepką:
- Hitler – wegetarianin
- wegetarianin to postrzelony, blady dziwak, zanudzający całe otoczenie swoim sposobem życia,
- wegetarianin to zwykle obkolczykowany, tatuowany anarchista lub student akademii sztuk pięknych, lub ostatecznie squotujący czyjeś mieszkanie frustrat
- wreszcie wegetarianie to głównie przemądrzałe, niedojrzałe panienki, które jeszcze nie wyrosły z bajek, że zwierzątka mają spodnie, rozmawiają i jeżdżą samochodami
No
to są ciosy, po których nawet stabilni psychicznie pasjonaci najeżą
się. Zaatakowani nie będą więc dyskutować tylko zaciekle się
bronić.
Tą
obronę widać czytając komentarze do tekstu, typu:
„...To
jakieś totalne chamstwo tak najeżdżać na wegetarian! Przestaliby
w końcu... "mięsno jest smaczne" - no może nie każdemu
smakuje, cepie! Uważaj, bo Ci uwierzę w mój ekstremizm i zagazuje
Cie, debilu...”
Jeden akapit szczególnie przyciągnął moją uwagę. To było
odniesienie do kwestii religijnych. Swego rodzaju następstwo
odebrania ludziom ich poczucia wartości przez wiedzących lepiej
pasterzy. Pasterze bowiem wychwalając potęgę boga nie zostawili
nawet niewielkiego marginesu do samorozwoju i samodecydowania.
Tak
więc ludzie zaczęli poszukiwać dla siebie dowodu, że jednak mogą
decydować w jakimś zakresie o sobie. Ładnie jest to ujęte w
zdaniu: „Człowiek w cieniu wszechmogącego Boga, przez żałosne
drobne gesty abstynencji, starał się sprawdzić, ile jeszcze
kontroli nad własnym życiem pozostało mu rękach”
Oczywiście
nie można wrzucać do wora wszystkich wegetarian. Znam ludzi, którzy
nie męczą otoczenia swoim wyborem. W zasadzie dopiero, gdy razem
się siada do stołu można dostrzec różnicę. Odstąpienie od
jedzenia mięsa jest pięknym gestem woli. Jest zgodne z niektórymi
systemami myślenia. Jest piękne, jeśli jest robione z myślą o
sobie i o zwierzętach.
Jednak
jest też mroczna strona wegetarianizmu. Tak jak neofici niepalenia
lub abstynenci alkoholowi, którzy najsilniej piętnują pozostałych
zażywających używki. Tak część wegetarian odbija swój wybór
od pozostałych w ciemnocie i okrucieństwie.
Ci
drudzy w oczywisty sposób męczą a nawet wkurzają swoją
egzaltacją. Dobre uczynki stają się przecież jeszcze lepsze, gdy
zarysujemy kontrastowe tło zła. Jak się jest lekko otyłym to
najprostsze odchudzanie – znaleźć dwie grubsze koleżanki.
Dla
wegetarian wszystko wydaje się tak oczywiste. Jedząc mięso
zwierząt przyczyniamy się do ich śmierci. Jedzenie samych roślin
jest zdrowsze itp. Zabijamy swoich braci i takie tam dyrdymały.
Ekstremiści, gdyby mieli na to środki pewnie przeszkalali by
tygrysy na jedzenie tłuczonych kartofli aby nie zagryzały
puszystych braci i sióstr.
Sam
test porusza i skłania do myślenia. Lektura komentarzy powoduje, iż
oczy otwierają się coraz szerzej. Pokazuje bowiem, że
wypowiadający się jadowicie w odwecie wegetarianie są tak dalecy
od tolerancji i wysokiego poziomu etyki jak katolicy od współczucia.
Jest
więc pewna zależność. Jadowici wegetarianie (oszołomy) mają się
tak do wegetarian z przekonania jak mohery do osób wierzących.
Mam znajomą, która mówi, że nie będzie jadła przy stole z nikim, kto je trupy. Trochę to niemiłe.
OdpowiedzUsuńJa ciekawa jestem, czy pan Iwan wie o czym pisze. Wegetarianie nie jedzą mięsa bo szanują życie zwierząt. Dieta bezmięsna jest bardzo zdrowa i lepiej by było, gdyby zachęcać ludzi do zmiany sposobu żywienia.
OdpowiedzUsuńTakie wpisy wcale w tym nie pomagają. Nie będę pisała ostrych słów. Ale po prostu wstyd
Wszystkie skrajności wychodzą ludzkości bokiem, jeśli realizowane są z zacietrzewieniem i fanatyzmem. Tak samo skoki przez niektórych są postrzegane jako wariactwo i głupota jak i wegetarianizm za ciemnotę, choć dla jednych i drugich ich wybór jest oczywisty i elitarny. Dzięki nim niektórzy mogą poczuć się lepszymi od innych ;) Z wegetarianizmem nie mam nic wspólnego, ale artykuł pana Corena to zwykła szydera nie najwyższych lotów, mało rzetelna z zastosowaniem ogólników, której celem jest ośmieszenie takich a nie innych wyborów.
OdpowiedzUsuńnie po to mam kły żeby jeść sałatę i korzonki :[
OdpowiedzUsuń