Przejdź do głównej zawartości

Rozdzielność poglądowa

Zwracam się z uprzejmą prośbą do wszystkich, którzy napotykają się na jakieś moje teksty o uszanowanie różnic poglądowych. Jeśli zgadzacie się ze mną w jakiejś przestrzeni poglądów to wcale nie musi oznaczać, że i w innych przestrzeniach mamy takie same poglądy.

Zgadzam się, że prawda obiektywna nie istnieje. Każdy z nas tworzy obraz otaczającej go rzeczywistości. Buduje różne struktury mniej lub bardziej logiczne dające mu mniejszy lub większy komfort współżycia ze światem. Bardzo trudne lub nawet niemożliwe wydaje mi się stworzenie dwóch takich samych odbić rzeczywistości u osób, nawet blisko siebie przebywających i doświadczających takich samych zdarzeń, w tym samym czasie. Akceptuję więc, że ludzie mają odmienne ode mnie poglądy.

Ok, faktycznie nie jestem ideałem i nieraz mnie ponosi. Tak, nieraz wkurza mnie to, że ludzie nie mają wątpliwości, że nie poddają w powątpiewanie poglądów powstałych w sposób wtóry, przeszczepionych od innych ludzi, powiedzmy ich mentorów, lub nawet własnych doświadczeń, które przecież nie zawsze muszą być prawidłowo interpretowane. Pracuję jednak nad sobą i staram się oddzielić emocje od przemyśleń. Idzie ciężko ale do przodu. Powoli, ale mam czas :)

Cały obraz, całe odbicie można w każdej chwili dzielić na różne podzbiory. Np. dotyczące uprawy zboża. Jako rolnik (którym oczywiście nie jestem, tylko tak sobie piszę, dla pokazania pewnych różnic) mogę sprzeczać się z innym rolnikiem na temat rodzaju nawozów. Możemy być nawet ze sobą poważnie skłóceni co wcale nie będzie znaczyło, że nie możemy znaleźć wspólnego języka na temat niemieckich samochodów. To, że nie zgadzamy się co do nawozów nie znaczy, że mamy przenosić tą niezgodę na wszelkie inne przestrzenie.


Teraz więc mogę przejść do sedna.

W przestrzeni wiedzy spadochronowej czerpię do paru dekad informacje z własnych doświadczeń skoczka, instruktora, byłego właściciela strefy zrzutu, byłego egzaminatora itd itp. Nagromadziłem tego dość dużo i dla młodego skoczka ten zasób wiedzy może przedstawiać się bardzo wartościowo. Tym bardziej, że jeśli chodzi o przetwarzanie i publikowanie tejże wiedzy jestem nazwijmy to, dość płodny. Z każdym więc rokiem proporcja zadowolonych i szanujących moją pracę wzrasta wobec tych drugich - tych na nie, i tych trzecich - tych, co mają to gdzieś.

Ale ja nie tylko jestem skoczkiem. Jestem synem, mężem, ojcem, kierowcą, gotuję, piszę itd. A więc w każdej z tych przestrzeni mogę mieć, ba nawet na pewno mam, inne poglądy. Pytanie tylko jak bardzo inne? Bo jak ciut, ciut, to jest przyjmowane, jak myślę, z satysfakcją. Jak dużo inne, to pewnie powoduje rozczarowanie, że nie jestem taki równy gość.

Co więcej płaszczyzny, wspólne zbiory poglądów nie są tej samej jakości.
Przypuszczam, że skoczek, który szanuje moją pracę na arenie spadochroniarstwa, nie przejmie się, że lubię samochody powiedzmy japońskie, gdy ona sam jest zwolennikiem samochodów niemieckich. Pewnie też nie będziemy mieli żadnych, zauważalnych zgrzytów jeśli ja lubię groch a ktoś kaszę (to znowu tylko dla wykazania pewnych różnic). Jedna niektóre przestrzenie zostały dramatycznie przekontrastowane i tam już nie miejsca na szacunek do różnic. Tam już nie ma przebacz. Polityka i religia. Tam jest kolokwialnie mówiąc przesrane.

A więc nie zagłębiając się teraz w moje poglądy, chciałbym jeszcze raz poprosić. Nie mieszajcie proszę tych wszystkich rzeczy. Ci, którzy podzielają moje poglądy polityczne, niech nie przyciemniają tego niezrozumiałym dla nich wyskakiwaniem ze sprawnego samolotu. To, że skaczę nie znaczy bowiem, że jestem nieodpowiedzialny.
Dla skoczków, wolałbym także aby moje poglądy polityczne nie przenosiły się na obraz mojej działalności spadochronowej. Tak samo z religią.

Wiem, że na portalach społecznościowych to wszystko się miesza. Wiem, że możecie łatwo wykoncypować prezentowane przeze mnie poglądy dotyczące wielu aspektów życia, nie tylko polityki, nie tylko religii, skoków, zdrowia, odżywiania czy wielu innych. Nie psujcie sobie humoru, nie oczerniajcie sobie pewnego fragmentu innymi przestrzeniami. Szkoda tego.

Lubię mówić i pisać to co myślę. Daje mi to spory komfort życia, pozwala też odnajdywać ludzi o zbliżonych poglądach. Z własnego doświadczenia widzę, że jeśli poglądy są zbyt rozbieżne to nic z tego nie będzie, nie ma wspólnego języka. Szkoda czasu. Radykalne zmiany poglądów to coś na oddzielny wpis. Ciekawe ale nie tutaj i nie teraz. Teraz proszę tylko o to, żeby uszanować, że mogę się różnić w swoim odbiciu rzeczywistości od Waszego.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak działa lodówka turystyczna

Już kiedy mieliśmy z Ulą naszą przyczepę kempingową męczyło mnie jak, do diaska, działa lodówka zasilana gazem. W tych sprytnych urządzeniach możemy sobie wybierać, czy chcemy zasilać je prądem stałym o napięciu 12 V, zmiennym 230 albo gazem.  Przy przełączeniu na gaz trzeba było zapalić płomyk, który w mały okienku wewnątrz lodówki stanowił dobry znak początku schładzania.

Gotowanie: Placki ziemniaczane i indukcja magnetyczna

Smażenie placków ziemniaczanych, można śmiało stwierdzić, spotyka się ze społecznym potępieniem. Ze względu na tłuszcz no i na same ziemniaki, od których nazwa placka się wywodzi. Faktycznie nawet używanie dobrej patelni nie pomaga, bo chłoną one to na czym są smażone jak gąbka. Wziąwszy do ręki takiego placka (już lekko ostudzonego) można z niego z pół kieliszka łoju wycisnąć. Zbyszko z Bogdańca prawdopodobnie wycisnął by cały kieliszek co i tak nie byłoby w stanie dorównać wynikom Chucka Norrisa w tej materii. Po co jest tłuszcz? Tłuszcz w potrawie jest nośnikiem zapachu i niektórych smaków. To w nim rozpuszczone są estry, które nadają potrawom unikalny smak. Podczas obróbki termicznej przenoszą ciepło z powierzchni patelni, są takim wymiennikiem ciepła. Smażenie placka jest więc dużo szybsze niż gdybyśmy chcieli zrobić go na sucho. Zresztą dlatego tak popularne jest smażenie na głębokim tłuszczu. Można szybko przygotować potrawę. Smażenie na głębokim tłuszczu, choć brzmi

O Smoleńsku pisze doświadczony pilot - warto przeczytać

Przeczytałem na FB a nie chciałbym, aby ten wartościowy tekst autorstwa Pana Jerzego Grzędzielskiego gdzieś zaginął Doczekałem się pięknej, wolnej Polski. Nie chcę jej stracić, o katastrofie smoleńskiej mam prawo mówić. Poświęciłem lotnictwu niemal 50 lat, z czego jako kapitan w liniach lotniczych ponad 30. Przewiozłem bezpiecznie miliony pasażerów od Alaski po Australię, od Tokio i wyspę Guam na środku Pacyfiku po Amerykę Północną i Południową. W cywilizowanym świecie do kokpitu samolotu wiozącego VIP-ów nikt nie ma wstępu. Dam przykład: w 2013 roku pani kanclerz Merkel leciała ze swą świtą do Indii. Samolotu nie wpuszczono w przestrzeń powietrzną Iranu. Kapitan prawie dwie godziny krążył po stronie tureckiej, po uzyskaniu zgody poleciał dalej. Pani kanclerz dowiedziała się o tym siedem godzin po wylądowaniu. Proszę sobie wyobrazić naszą polityczną gawiedź. Pewnie kapitana wyrzucono by za burtę, a politycy sami wiedzieliby najlepiej co robić.