Przejdź do głównej zawartości

Święto zmarłych refleksji

Pędzimy przez życie zrywając kolejne fałszywki, poszukując prawdy. Nie starcza nam czasu dla bliskich, nie mamy czasu na teraźniejszość. Rozpamiętując przeszłość zamulamy umysł precyzyjnymi planami. Kierunek biegu przez życie wyznaczają nam inni. Aż wreszcie każdy z nas trafia do grobu.

W tym biegu z przeszkodami najbardziej bolesne chwile wiążą się ze stratą bliskich sercu ludzi. Jeśli boli ich wydzieranie z naszego serca przez rzeczywistość to pewnie dlatego, że stanowią część nas. To nasze lustra, które pozwalają zbudować tożsamość z wielu odbić.
Boli, gdy nie mamy już ich obok siebie, gdy nie da się już zamienić słowa, nawet posiedzieć w milczeniu obok.


Mało jest też czasu refleksji. To jakieś niemodne. To niezgodne z narzuconą definicją sukcesu. Nie można się przecież zatrzymywać, trzeba pędzić. Brać suplementy, jeść szybko, kupować sprawnie, pracować dużo, umierać szybko...

Dzień, który tradycyjnie poświęcony był refleksji został powoli zniekształcony. Dzień, w którym można porządkować swoje wspomnienia, przypominać sobie ludzi, którzy odeszli, utrwalać wkład, który wnieśli w nasz obecny kształt zaczął się zmieniać.

Najpierw było to wyjście na groby. Czyli coroczny, jednodniowy spęd cmentarny. Kupić znicze, plastikowe kwiatki, jechać w tłumie, pozmiatać płytę nagrobkową. Pochwalić się wystawniejszymi zniczami i pokopytkować do domu. Taka socjalistyczno katolicka hybryda. Takie odwiedziny w monopolistycznym przedsiębiorstwie przechowywania zwłok z daleka od rodziny. To raczej nie to. Ale na pewno lepsze niż to, co dzieje się teraz.

To jakiś kurwa cyrk! Dorośli ludzie zachowują się jak skretyniałe dzieci. Co to jest? Święto wyimaginowanych postaci filmowych? Adolescencja społeczeństwa pleni się jak nowotwór. Konkurs na wizerunek trupka. Obnażone zęby, podkrążone oczy, rogi, ogony, chuje na czole, siano we łbie. Amerykański sen. Nowoczesność w domu i zagrodzie.

Tandeta, sklepowe gówno wciskane pod każdym pozorem zasłoniło refleksję nad śmiercią i życiem. Nad splotem losów, nad odbiciem bliskich pozostających w naszych sercach.

Oto nowe święto zmarłych refleksji nad życiem i śmiercią...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak działa lodówka turystyczna

Już kiedy mieliśmy z Ulą naszą przyczepę kempingową męczyło mnie jak, do diaska, działa lodówka zasilana gazem. W tych sprytnych urządzeniach możemy sobie wybierać, czy chcemy zasilać je prądem stałym o napięciu 12 V, zmiennym 230 albo gazem.  Przy przełączeniu na gaz trzeba było zapalić płomyk, który w mały okienku wewnątrz lodówki stanowił dobry znak początku schładzania.

Gotowanie: Placki ziemniaczane i indukcja magnetyczna

Smażenie placków ziemniaczanych, można śmiało stwierdzić, spotyka się ze społecznym potępieniem. Ze względu na tłuszcz no i na same ziemniaki, od których nazwa placka się wywodzi. Faktycznie nawet używanie dobrej patelni nie pomaga, bo chłoną one to na czym są smażone jak gąbka. Wziąwszy do ręki takiego placka (już lekko ostudzonego) można z niego z pół kieliszka łoju wycisnąć. Zbyszko z Bogdańca prawdopodobnie wycisnął by cały kieliszek co i tak nie byłoby w stanie dorównać wynikom Chucka Norrisa w tej materii. Po co jest tłuszcz? Tłuszcz w potrawie jest nośnikiem zapachu i niektórych smaków. To w nim rozpuszczone są estry, które nadają potrawom unikalny smak. Podczas obróbki termicznej przenoszą ciepło z powierzchni patelni, są takim wymiennikiem ciepła. Smażenie placka jest więc dużo szybsze niż gdybyśmy chcieli zrobić go na sucho. Zresztą dlatego tak popularne jest smażenie na głębokim tłuszczu. Można szybko przygotować potrawę. Smażenie na głębokim tłuszczu, choć brzmi

O Smoleńsku pisze doświadczony pilot - warto przeczytać

Przeczytałem na FB a nie chciałbym, aby ten wartościowy tekst autorstwa Pana Jerzego Grzędzielskiego gdzieś zaginął Doczekałem się pięknej, wolnej Polski. Nie chcę jej stracić, o katastrofie smoleńskiej mam prawo mówić. Poświęciłem lotnictwu niemal 50 lat, z czego jako kapitan w liniach lotniczych ponad 30. Przewiozłem bezpiecznie miliony pasażerów od Alaski po Australię, od Tokio i wyspę Guam na środku Pacyfiku po Amerykę Północną i Południową. W cywilizowanym świecie do kokpitu samolotu wiozącego VIP-ów nikt nie ma wstępu. Dam przykład: w 2013 roku pani kanclerz Merkel leciała ze swą świtą do Indii. Samolotu nie wpuszczono w przestrzeń powietrzną Iranu. Kapitan prawie dwie godziny krążył po stronie tureckiej, po uzyskaniu zgody poleciał dalej. Pani kanclerz dowiedziała się o tym siedem godzin po wylądowaniu. Proszę sobie wyobrazić naszą polityczną gawiedź. Pewnie kapitana wyrzucono by za burtę, a politycy sami wiedzieliby najlepiej co robić.