Fajnie jest robić coś dobrego. Humor się poprawia, gdy ma się świadomość niesienia pomocy. Oddawanie krwi ma taką właśnie moc, człowiek czuje, że zrobił coś dobrego.
Łatwo jednak o przesadę, która być może blokuje ludzi przed oddawaniem części swojej płynnej tkanki.
Chodzi mi o coś zgoła innego. Przegięcie pały jest z tym ratowaniem życia. Nawet jeśli faktycznie tak jest, to nie trzeba cały czas się z tym obnosić. Bo ludzie chcą robić dobre uczynki ale niekoniecznie zostawać jakimiś bohaterami. Jeśli przyjąć że po oddaniu jakiś 50 woreczków krwi, każdy przyczynił się do uratowania jednego człowieka to mam żyć ze świadomością, że 50 duszyczek dynda na mojej karmie? Że połączyłem swój los z tyloma obcymi ludźmi? Po co mi ta świadomość? Wystarczy przecież powiedzieć, że krew jest niezastąpiona, nie da jej się wyprodukować i jest niekiedy bardzo potrzebna.
Dobrym hasłem byłoby też to, że nigdy nie wiemy, czy sami nie będziemy potrzebowali takich kilku woreczków do jakiejś operacji. Wtedy uruchamia się myślenie, może warto się przygotować?
Ale wali się w najgłośniejszy dzwon. Oddaj krew, uratuj życie innego człowieka. Czyli krew jest w równaniu niewiadomą o bardzo konkretnej wartości. Po oddaniu jest już warta życie. Można więc pomyśleć:
Czyli takie stawianie sprawy może być szkodliwe dla propagowania idei krwiodawstwa. Może warto nad tym pomyśleć.
I tak jest już dużo lepiej. Kiedyś rzygać się chciało widząc infantylne rysunki personifikowanej kropli krwi. Przypominało to trochę wizerunek kurczaka w czapce kucharskiej, który podaje pieczonego kurczaka - a to wszystko na przyczepie samoróbce serwującej kurczaki z rożna.
Teraz trochę bardziej profesjonalnie to wygląda.
Warto jednak zastanowić się, czy nie obniżyć poziomu zadęcia w kampanii na rzecz krwiodawstwa.
I na koniec prosty przekaz, bo niektórzy czytają tylko to co na początku i na końcu
Oddajcie choć raz krew. To nie tylko dobry uczynek dla innych ale też to zdrowe dla organizmu. Kiedyś leczono upuszczaniem krwi. To mobilizacja organizmu, układu immunologicznego. Nie boli, nie przeszkadza, poprawia humor i poczucie własnej wartości w zdrowy sposób ;)
www.dawca.pl
Łatwo jednak o przesadę, która być może blokuje ludzi przed oddawaniem części swojej płynnej tkanki.
Pomijam bzdety nagłaśniane przez tych, którzy tłumaczą sobie dlaczego tego nie robią. O tym jak panu Jarkowi z Sosnowca pękła moszna a pani Halinie z Pruszcza oko, bo przestała oddawać krew a nadprodukcja krwinek to największy wróg.
Pana Zdzisława wyssali do sucha! Takie wampiry, panie tego.
Chodzi mi o coś zgoła innego. Przegięcie pały jest z tym ratowaniem życia. Nawet jeśli faktycznie tak jest, to nie trzeba cały czas się z tym obnosić. Bo ludzie chcą robić dobre uczynki ale niekoniecznie zostawać jakimiś bohaterami. Jeśli przyjąć że po oddaniu jakiś 50 woreczków krwi, każdy przyczynił się do uratowania jednego człowieka to mam żyć ze świadomością, że 50 duszyczek dynda na mojej karmie? Że połączyłem swój los z tyloma obcymi ludźmi? Po co mi ta świadomość? Wystarczy przecież powiedzieć, że krew jest niezastąpiona, nie da jej się wyprodukować i jest niekiedy bardzo potrzebna.
Dobrym hasłem byłoby też to, że nigdy nie wiemy, czy sami nie będziemy potrzebowali takich kilku woreczków do jakiejś operacji. Wtedy uruchamia się myślenie, może warto się przygotować?
Ale wali się w najgłośniejszy dzwon. Oddaj krew, uratuj życie innego człowieka. Czyli krew jest w równaniu niewiadomą o bardzo konkretnej wartości. Po oddaniu jest już warta życie. Można więc pomyśleć:
- oddałem woreczek krwi, który ma wartość życia, czyli
- ktoś dostał woreczek życia,
- ten woreczek pochodzi ode mnie
- ktoś zyskał coś konkretnego a ja...
- nie straciłem nic?
Czyli takie stawianie sprawy może być szkodliwe dla propagowania idei krwiodawstwa. Może warto nad tym pomyśleć.
I tak jest już dużo lepiej. Kiedyś rzygać się chciało widząc infantylne rysunki personifikowanej kropli krwi. Przypominało to trochę wizerunek kurczaka w czapce kucharskiej, który podaje pieczonego kurczaka - a to wszystko na przyczepie samoróbce serwującej kurczaki z rożna.
Teraz trochę bardziej profesjonalnie to wygląda.
Warto jednak zastanowić się, czy nie obniżyć poziomu zadęcia w kampanii na rzecz krwiodawstwa.
I na koniec prosty przekaz, bo niektórzy czytają tylko to co na początku i na końcu
Oddajcie choć raz krew. To nie tylko dobry uczynek dla innych ale też to zdrowe dla organizmu. Kiedyś leczono upuszczaniem krwi. To mobilizacja organizmu, układu immunologicznego. Nie boli, nie przeszkadza, poprawia humor i poczucie własnej wartości w zdrowy sposób ;)
www.dawca.pl
Komentarze
Prześlij komentarz