Przez lata podążałem nastawiony bezkrytycznie wobec pseudoprawdy o marzeniach.
Myślałem, że faktycznie wytyczają one pewne tory w życiu, że są tym kolorowym zawrotem głowy.
Czar prysł jak zwykle w jednym, krótki momencie.
To była chwila, gdzie czytając jakąś dyskusję doszedłem do zdania zadanego z zupełnie inną intencją:
...no a jakby wyglądało życie bez marzeń?
Pytanie miało wykazać bezsens takiego właśnie, obdartego z marzeń życia. Wyobraziłem sobie, że wstaję rano bez żadnych oczekiwań, bez żadnych planów. Wstaję i dostrzegam życie wokoło takie, jakim jest.
Marzenia swoimi odrealnionymi kolorami duszą codzienność. Zamiast cieszyć się tym, co mamy, zestawiamy to z marzeniami. A przecież nic nie jest w stanie wygrać z fantazją, tylko sama fantazja. Marzenia są więc naszą marchewką. Marchewką, której zazwyczaj nie chcemy nawet złapać, ma ciągle dyndać przed nami, powiędła i coraz mniej atrakcyjna.
Mniej atrakcyjna, bo coraz mniej radości gości w naszych sercach. Pożywka jaką dają fantazje to taka trochę piana, nie ma nic konkretnego. Konkretów zaś nie widzimy, bo patrzymy w przyszłość, patrzymy w marchewki na kiju.
I tak więzimy się w pozornych dobrach, które ograbiają nas z cieszenia się codziennymi drobiazgami:
Myślałem, że faktycznie wytyczają one pewne tory w życiu, że są tym kolorowym zawrotem głowy.
Czar prysł jak zwykle w jednym, krótki momencie.
To była chwila, gdzie czytając jakąś dyskusję doszedłem do zdania zadanego z zupełnie inną intencją:
...no a jakby wyglądało życie bez marzeń?
Pytanie miało wykazać bezsens takiego właśnie, obdartego z marzeń życia. Wyobraziłem sobie, że wstaję rano bez żadnych oczekiwań, bez żadnych planów. Wstaję i dostrzegam życie wokoło takie, jakim jest.
Marzenia swoimi odrealnionymi kolorami duszą codzienność. Zamiast cieszyć się tym, co mamy, zestawiamy to z marzeniami. A przecież nic nie jest w stanie wygrać z fantazją, tylko sama fantazja. Marzenia są więc naszą marchewką. Marchewką, której zazwyczaj nie chcemy nawet złapać, ma ciągle dyndać przed nami, powiędła i coraz mniej atrakcyjna.
Mniej atrakcyjna, bo coraz mniej radości gości w naszych sercach. Pożywka jaką dają fantazje to taka trochę piana, nie ma nic konkretnego. Konkretów zaś nie widzimy, bo patrzymy w przyszłość, patrzymy w marchewki na kiju.
I tak więzimy się w pozornych dobrach, które ograbiają nas z cieszenia się codziennymi drobiazgami:
- nie mamy przyjaciół, bo żaden nie jest w stanie sprostać obrazowi z marzeń,
- żyjemy jako single, bo idealna para z naszych fantazji stanowi niebezpieczne tło dla ludzkich ułomności,
- nie cieszymy się pracą, bo ta z naszych marzeń zawsze jest inna,
- nie cieszymy się naszym wiekiem, bo zawsze mamy być starsi lub młodsi
- tęsknimy, cierpimy, czekamy, szukamy czegoś, czego nigdy nie było i nigdy nie będzie
Komentarze
Prześlij komentarz