Żyjemy w ciekawych czasach. Komunikacja przyspiesza i rozszerza się. Można dotrzeć ze swoim przekazem w ułamkach sekund do przeciwległego krańca świata. Co się musi z tym niestety wiązać, upraszcza się ona i spłyca.
Powstają nowe formy. Wśród nich, na portalach społecznościowych zaczynają królować memy. Zazwyczaj pseudomądrości zapisane na jakiejś przykuwającej uwagę grafice. Ktoś je tworzy, ktoś je przekazuje no i ktoś ogląda. Jeśli wchodzą w ten informacyjny handel wymienny zaczynają być formą przekazu, która o czymś świadczy.
To coś, może być różnorodnie interpretowane.
Jak zdecydowana większość mieszkańców matriksa zaglądam sobie, niczym do lodówki, na te portale. Podobnie jak z lodówką, choć znam jej zawartość to patrzę, czego sobie właśnie nie zjem. Czasem coś chapsnę przeplatając atawistyczną przyjemność z kroplą goryczy wyrzutów sumienia pobudzanych przez ciekawe mechanizmy społeczne.
Co też leży na półkach?
No memy. Jak te przekąski, metody na głoda, kolorowo zapakowane ale bezwartościowe odżywczo drobiazgi.
Teraz oto, w dobrym tonie jest jednoczyć się w lenistwie. Ja jest tak leniwy jak ty. Ty też cierpisz z powodu obowiązków jak ja.
Piątunio jest niemal jak znak pokoju. Zazwyczaj ten radosny przekaz kolportowany jest w godzinach pracy, na komputerach pracodawcy. Oczywiście zajmujący się dystrybucją tych ważnych przekazów otrzymują wynagrodzenie za zupełnie inne czynności, które winni wykonywać w tym czasie. Ale trzeba się przecież podzielić wspólnym bólem. To niemal tak jak przy papierosie ponarzekać na tego złodzieja, zdziercę i ciemiężyciela - tak, chodzi mi o osobę lub firmę, która płaci również za czas spędzony przy papierosie. Piątunio jest cudowny już nie tylko od czwartku. On już jest na mem-ustach od poniedziałku. Już są odliczane dni do weekendu.
Abstrahuję od tego, że planu na weekend nie ma. No może nawalić się tanim alkoholem przy spalonych na grillu tanich kiełbasach z hipermarketu.
Jeśli tak bardzo im przeszkadza to cierpienie w robocie, to przecież można ją zmienić. Jeśli tak bardzo marzą o dniach bez pracy, to przecież można nie pracować. No tak, można. Ale wtedy kasy tak jakoś nie ma. Pomysłu na czas wolny też nie ma.
Potrzebujemy pracy, aby nie zwariować, aby czuć się potrzebnymi. Potrzebujemy jej też dla wynagrodzenia, z którym się wiąże. Potrzebujemy jej dla relacji międzyludzkich, dla podwyższania swoich kwalifikacji, dla samorozwoju. Szkoda tracić swój czas i obnażać brak przemyślenia swojej drogi życiowej.
Gdyby na bezrobociu nie było zasiłków wypracowanych przez innych a dystrybuowanych pochopnie przez system opieki społecznej to praca miałaby lepszy wizerunek. Gdyby nie lata degeneracji idealistycznego ale niewdrażalnego ustroju, to może ludzie bardziej szanowaliby to, co mają.
Piszę to wszystko w niedzielę. Jutro poniedziałek. Dla mnie nie ma to znaczenia, pracuję kiedy chcę i jak chcę. Lubię to, co robię. Jeśli przestanę to lubić, to będę robił co innego. Zegar mojego życia odlicza kolejne sekundy do wąchania kwiatków od dołu. Jest zbyt pięknie, abym sobie psuł to dzieląc się z innymi moimi frustracjami własnej pierdołowatości.
Powstają nowe formy. Wśród nich, na portalach społecznościowych zaczynają królować memy. Zazwyczaj pseudomądrości zapisane na jakiejś przykuwającej uwagę grafice. Ktoś je tworzy, ktoś je przekazuje no i ktoś ogląda. Jeśli wchodzą w ten informacyjny handel wymienny zaczynają być formą przekazu, która o czymś świadczy.
To coś, może być różnorodnie interpretowane.
Jak zdecydowana większość mieszkańców matriksa zaglądam sobie, niczym do lodówki, na te portale. Podobnie jak z lodówką, choć znam jej zawartość to patrzę, czego sobie właśnie nie zjem. Czasem coś chapsnę przeplatając atawistyczną przyjemność z kroplą goryczy wyrzutów sumienia pobudzanych przez ciekawe mechanizmy społeczne.
Co też leży na półkach?
No memy. Jak te przekąski, metody na głoda, kolorowo zapakowane ale bezwartościowe odżywczo drobiazgi.
Pochwal się lenistwem
Obecnie rządzą, w moim odczuciu, memy cygańskie. Odnoszę się tu oczywiście do stereotypu postrzegania cygana, jako lenia pierwszej kategorii, nie chodzi mi o bardziej emocjonujące zajęcia zazwyczaj opisane w kodeksie karnym.Teraz oto, w dobrym tonie jest jednoczyć się w lenistwie. Ja jest tak leniwy jak ty. Ty też cierpisz z powodu obowiązków jak ja.
Piątunio jest niemal jak znak pokoju. Zazwyczaj ten radosny przekaz kolportowany jest w godzinach pracy, na komputerach pracodawcy. Oczywiście zajmujący się dystrybucją tych ważnych przekazów otrzymują wynagrodzenie za zupełnie inne czynności, które winni wykonywać w tym czasie. Ale trzeba się przecież podzielić wspólnym bólem. To niemal tak jak przy papierosie ponarzekać na tego złodzieja, zdziercę i ciemiężyciela - tak, chodzi mi o osobę lub firmę, która płaci również za czas spędzony przy papierosie. Piątunio jest cudowny już nie tylko od czwartku. On już jest na mem-ustach od poniedziałku. Już są odliczane dni do weekendu.
Abstrahuję od tego, że planu na weekend nie ma. No może nawalić się tanim alkoholem przy spalonych na grillu tanich kiełbasach z hipermarketu.
Życie to pasmo wyborów
Stereotypowy cygan jest pod tym kątem bardzo uczciwy. Nie chce pracować, więc nie pracuje. Wybiera sobie inne życie, trochę na rubieżach systemu. Trochę wyautowany żyje wg plemiennych tradycji. Wyznawcy piątunia wyciągają jednak swoje dłonie po kasę. Może spojrzą na bok ukradkiem, zamiast w oczy bohatera opowieści przy papierosie, ale łapsko wystawią.Jeśli tak bardzo im przeszkadza to cierpienie w robocie, to przecież można ją zmienić. Jeśli tak bardzo marzą o dniach bez pracy, to przecież można nie pracować. No tak, można. Ale wtedy kasy tak jakoś nie ma. Pomysłu na czas wolny też nie ma.
Człowiek człowiekowi zgotował ten los.
A więc można by życzyć tym wyznawcom gnuśności, aby chorzy trafili w piątek do lekarza, który już myśli o swoim grillu. Albo na kierowcę autokaru, który w piątek myśli o swoim weekendzie a nie o tym, żeby ich zawieść nad morze. Ba mogą przecież w czwartek trafić fundamentalistę, który nie zabierze śmieci spod ich domu, bo ciężko było mu wstać rano. Albo przedszkolankę, która wolała afterparty niż przyjechać i zająć się rano ich dzieckiem.Trochę umiaru w narzekaniu
Potrzebne jest nam w życiu narzekanie. Choćby ten felietonik można interpretować jako formę narzekania. Nie jest to moją intencją, bo przyświeca mi zgoła inny cel.Potrzebujemy pracy, aby nie zwariować, aby czuć się potrzebnymi. Potrzebujemy jej też dla wynagrodzenia, z którym się wiąże. Potrzebujemy jej dla relacji międzyludzkich, dla podwyższania swoich kwalifikacji, dla samorozwoju. Szkoda tracić swój czas i obnażać brak przemyślenia swojej drogi życiowej.
Te memy niestety mogą świadczyć o tym, że nie umieliśmy wybrać swojej pracy. Nie potrafimy kontrolować swojego życia. Mogą niestety świadczy o tym, że czujemy się pierdołami życiowymi i poszukujemy zrozumienia u innych.
Gdyby na bezrobociu nie było zasiłków wypracowanych przez innych a dystrybuowanych pochopnie przez system opieki społecznej to praca miałaby lepszy wizerunek. Gdyby nie lata degeneracji idealistycznego ale niewdrażalnego ustroju, to może ludzie bardziej szanowaliby to, co mają.
Nie szanując innych pokazujemy, że nie szanujemy siebie.
Nie szanując swojej pracy, pokazujemy swoją słabość i gnuśność, brak zdolności wyboru i podejmowania zmian.
Piszę to wszystko w niedzielę. Jutro poniedziałek. Dla mnie nie ma to znaczenia, pracuję kiedy chcę i jak chcę. Lubię to, co robię. Jeśli przestanę to lubić, to będę robił co innego. Zegar mojego życia odlicza kolejne sekundy do wąchania kwiatków od dołu. Jest zbyt pięknie, abym sobie psuł to dzieląc się z innymi moimi frustracjami własnej pierdołowatości.
Komentarze
Prześlij komentarz