Samolot tanich linii lotniczych rozbija się w Alpach francuskich. Kolejny samolot. Być może niebawem pojawi się taka sama znieczulica jak w przypadku tragedii rozgrywających się niemal codziennie w transporcie kołowym.
Tym razem trudno jest posądzać Putina, trudno jest doszukiwać się jakichkolwiek podtekstów politycznych. Jest za to nowy, chyba nawet bardziej dołujący aspekt. Depresja.
Samolot leciał z Hiszpanii do Niemiec. Co za tym idzie, na pokładzie byli głównie pasażerowie tych właśnie narodowości. Ponad setka osób wbija się w skałę przez jednego, egoistycznego ludobójcę.
Niezrównoważony emocjonalnie pilot chce, aby go zapamiętano.
No i tak właśnie się dzieje. Bezmyślnie owcze stado dziennikarzy wszędzie eksponuje tą japę, cały czas trąbią jego nazwisko, zrobił się celebrytą.
Jak myślicie, będzie więcej takich celebrytów? Przecież to nic się nie różni od terrorystów Państwa Islamskiego. To, że oni ścinają głowy a koleżka ściął cały skład samolotu to nie jest wielka różnica. Jedni i drugi życie mają za nic. Liczą się tylko oni sami z ich pseudoideałami.
Giną ludzie, muszą więc znaleźć się winni. Najprościej winą obarczyć tego przygłupa. Tak, przygłupa. Kogoś, kto nie potrafi panować nad swoimi emocjami. Nie mam zamiaru używać definicji służby nie-zdrowia, która wszędzie wyłowi sobie klienta na przewlekłe leczenie. Przygłup nie miał szans na awans więc pokazał światu. Zamordował ludzi i zabił sam siebie. Nie mając, zapewne, utrwalonych mechanizmów akcji i reakcji taki przygłup mógł też myśleć, że jak kaczor Donald wyjdzie z tego ognia, otrzepie się będzie bohaterem męczennikiem. Walczącym z totalitarnym systemem. Buc. Jeden z wielu, otaczających nas, odrealnionych egoistów. Pielęgnowanych przez system, potrzebnych do redystrybucji środków budżetowych. Nygus, u którego na wyrost się diagnozuje depresję. Teraz staje się kimś ważnym. Może wierzyć w swój problem, może podążać ścieżką nakreśloną tylko po to, aby kupował lekarstwa i chodził na terapię. Skutkiem ubocznym może być przeświadczenie o swojej odmienności, o swoim krzyżu chrystusowym.
Jeden z bohaterów medialnych, gdzie bezmyślne sępy szarpią truchło i nie myślą o konsekwencjach pompowania sensacji. Są bezwolnymi narzędziami, manipulowani i manipulujący zarazem.
Odrealnione przygłupy, którym nie było dane zaznać bólu, które nie miały rzeczywistych problemów mogą dołączyć do tego grona sław. Tych bohaterskich buntowników o coś, wojowników za coś, poległych przez coś.
Nie ma co się dziwić, włączcie sobie telewizor i zobaczcie seriale. Morderstwa, psychopatyczni ale tacy dobrzy ludobójcy, seryjni zabójcy z humorem. Jakaś wszechobecna krwawa sałatka, która drąży te puste łby, tworzy im wewnętrzną nową rzeczywistość. Puste łby nie odróżniają już wirtualnej rzeczywistości od prawdziwej. Nie rozumieją może, że po całej jatce nie da się wyłączyć programu, nie da się ożywić niewinnych ofiar.
Przez lata można było powiedzieć, że lotnictwo chroniło się przed tą chorobą społeczną. Prestiż, duma i idące za nimi zaufanie. Zaufanie zostało, ale koszty zostały przycięte. Zawód pilota już nie jest tym, czym był kiedyś. Teraz to taki sam zawód jak sprzedawca na kasie. Tanie linie wychodzą naprzeciw poszukiwaczom okazji, łowcom tanich biletów.
Pilot musi sobie zapłacić za wylatanie godzin na prawym fotelu, aby potem zostać panem kapitanem. Oczywiście nie każdy po takiej inwestycji osiągnie swój cel.
Ten wyżej wymieniony okrutny dewiant miał nie dostać takiego awansu. Ponoć przez stan zdrowia. Stan zdrowia nie przeszkadzał, aby go przyjąć, przeszkadzał zapewne w awansie. Przemiał na prawym fotelu to zawsze parę eurocentów na bilecie. Jakieś promile w zestawieniu z kosztem eksploatacji samolotu ale zawsze. Na ostrym rynku takie grosze są ważne. Poszukiwacz taniego biletu nie będzie przecież przepłacał, jak znajdzie coś o dwa eurocenty tańszego, to zaraz to chapsnie. Do grosika grosik i uzbiera się trzosik.
Mamy wszędzie promocje i obniżki, bez obniżki już nie da się przecież sprzedawać.
Kowal chce od murarza taniej usługi ale swoje produkty chce sprzedać drogo. Murarz tego samego oczekuje od kowala ale sam chciałby zarobić na swojej pracy.
Taniość wypiera jakość. Taniość zabija prestiż. Taniość zaburza bezpieczeństwo. Taniość odbiera chęć do pracy. Ale czy to ci, co obniżają cenę są winni?
Taniość, Miernota, Depresja, Odrealnienie, prymitywny egoizm - witaj w prawdziwym świecie Neo
Tym razem trudno jest posądzać Putina, trudno jest doszukiwać się jakichkolwiek podtekstów politycznych. Jest za to nowy, chyba nawet bardziej dołujący aspekt. Depresja.
Samolot leciał z Hiszpanii do Niemiec. Co za tym idzie, na pokładzie byli głównie pasażerowie tych właśnie narodowości. Ponad setka osób wbija się w skałę przez jednego, egoistycznego ludobójcę.
Niezrównoważony emocjonalnie pilot chce, aby go zapamiętano.
No i tak właśnie się dzieje. Bezmyślnie owcze stado dziennikarzy wszędzie eksponuje tą japę, cały czas trąbią jego nazwisko, zrobił się celebrytą.
Jak myślicie, będzie więcej takich celebrytów? Przecież to nic się nie różni od terrorystów Państwa Islamskiego. To, że oni ścinają głowy a koleżka ściął cały skład samolotu to nie jest wielka różnica. Jedni i drugi życie mają za nic. Liczą się tylko oni sami z ich pseudoideałami.
Giną ludzie, muszą więc znaleźć się winni. Najprościej winą obarczyć tego przygłupa. Tak, przygłupa. Kogoś, kto nie potrafi panować nad swoimi emocjami. Nie mam zamiaru używać definicji służby nie-zdrowia, która wszędzie wyłowi sobie klienta na przewlekłe leczenie. Przygłup nie miał szans na awans więc pokazał światu. Zamordował ludzi i zabił sam siebie. Nie mając, zapewne, utrwalonych mechanizmów akcji i reakcji taki przygłup mógł też myśleć, że jak kaczor Donald wyjdzie z tego ognia, otrzepie się będzie bohaterem męczennikiem. Walczącym z totalitarnym systemem. Buc. Jeden z wielu, otaczających nas, odrealnionych egoistów. Pielęgnowanych przez system, potrzebnych do redystrybucji środków budżetowych. Nygus, u którego na wyrost się diagnozuje depresję. Teraz staje się kimś ważnym. Może wierzyć w swój problem, może podążać ścieżką nakreśloną tylko po to, aby kupował lekarstwa i chodził na terapię. Skutkiem ubocznym może być przeświadczenie o swojej odmienności, o swoim krzyżu chrystusowym.
Jeden z bohaterów medialnych, gdzie bezmyślne sępy szarpią truchło i nie myślą o konsekwencjach pompowania sensacji. Są bezwolnymi narzędziami, manipulowani i manipulujący zarazem.
Odrealnione przygłupy, którym nie było dane zaznać bólu, które nie miały rzeczywistych problemów mogą dołączyć do tego grona sław. Tych bohaterskich buntowników o coś, wojowników za coś, poległych przez coś.
Nie ma co się dziwić, włączcie sobie telewizor i zobaczcie seriale. Morderstwa, psychopatyczni ale tacy dobrzy ludobójcy, seryjni zabójcy z humorem. Jakaś wszechobecna krwawa sałatka, która drąży te puste łby, tworzy im wewnętrzną nową rzeczywistość. Puste łby nie odróżniają już wirtualnej rzeczywistości od prawdziwej. Nie rozumieją może, że po całej jatce nie da się wyłączyć programu, nie da się ożywić niewinnych ofiar.
Kto więc jest winien? Ten przygłup? To byłoby zbyt proste.
Popyt kształtuje podaż. Chcemy sensacji, to nam ją dają. Wszędzie dookoła pojawiają się dzieciobójczynie, matkobójczynie, pedofile, recydywiści, chorzy, śmorzy. To nie jest ważne jak wygląda ambasador taniej tragedii. Emocje się liczą, wstrząs, może czasem łza.Przez lata można było powiedzieć, że lotnictwo chroniło się przed tą chorobą społeczną. Prestiż, duma i idące za nimi zaufanie. Zaufanie zostało, ale koszty zostały przycięte. Zawód pilota już nie jest tym, czym był kiedyś. Teraz to taki sam zawód jak sprzedawca na kasie. Tanie linie wychodzą naprzeciw poszukiwaczom okazji, łowcom tanich biletów.
Pilot musi sobie zapłacić za wylatanie godzin na prawym fotelu, aby potem zostać panem kapitanem. Oczywiście nie każdy po takiej inwestycji osiągnie swój cel.
Ten wyżej wymieniony okrutny dewiant miał nie dostać takiego awansu. Ponoć przez stan zdrowia. Stan zdrowia nie przeszkadzał, aby go przyjąć, przeszkadzał zapewne w awansie. Przemiał na prawym fotelu to zawsze parę eurocentów na bilecie. Jakieś promile w zestawieniu z kosztem eksploatacji samolotu ale zawsze. Na ostrym rynku takie grosze są ważne. Poszukiwacz taniego biletu nie będzie przecież przepłacał, jak znajdzie coś o dwa eurocenty tańszego, to zaraz to chapsnie. Do grosika grosik i uzbiera się trzosik.
Żyjemy w ciekawych czasach.
Jemy bezwartościowe gówno, bo jest tanie i to się sprzedaje najlepiej.Mamy wszędzie promocje i obniżki, bez obniżki już nie da się przecież sprzedawać.
Kowal chce od murarza taniej usługi ale swoje produkty chce sprzedać drogo. Murarz tego samego oczekuje od kowala ale sam chciałby zarobić na swojej pracy.
Taniość wypiera jakość. Taniość zabija prestiż. Taniość zaburza bezpieczeństwo. Taniość odbiera chęć do pracy. Ale czy to ci, co obniżają cenę są winni?
Taniość, Miernota, Depresja, Odrealnienie, prymitywny egoizm - witaj w prawdziwym świecie Neo
Komentarze
Prześlij komentarz