Nie jestem tancerzem, podobnie jak nie jestem też stawiaczem i w tym życiu pewnie się dużo nie zmieni. Flamenco jest dla mnie czymś, co obserwuję z zainteresowaniem. Nie łapię nawet rytmu (jest cokolwiek skomplikowany) ale lubię oglądać i słuchać. Mam może ciut mieszane odczucia odnośnie aktywności śpiewaków ale gitara, palmeras, rytm i przede wszystkim spektakl taneczny podoba mi się bardzo. Jesteśmy na stałe w Hiszpanii już prawie dwa lata. Odwiedzamy Hiszpanię od ponad dekady. W tych okolicznościach zrozumiałe jest, że nie tylko skoki się będą liczyć. Skoki mam od prawie ćwierćwiecza. Powoli (uwaga, dla tych co mnie nie lubią - POWOLI wychodzę z biznesu ;p znaczy, że jeszcze pewnie niejednego przeczekam) zaczynam z Ulą rozwijać nowe atrakcje dla naszych gości. Jednym z pomysłów jest kurs tańca flamenco. Oczywiście nie chodzi o szkolenie kadry narodowej tańca, chodzi o ciekawe i aktywne spędzanie czasu w Hiszpanii. Wiele osób odstrasza widmo skakania z samolot...
czyli odbicie rzeczywistości. Pisane emocjonalnie z perspektywy emigracji polskiej rodziny, szukającej lepszego, chociaż wcale nie do końca łatwiejszego, życia w Hiszpanii