Przejdź do głównej zawartości

Skurwienie demokracji z odwieczną siłą kościelną


Rytualny ubój zwierząt to tradycja rzezaków, którzy mięso dzielili na koszerne i niekoszerne.
Ogólnie rzecz biorąc, tylna część nie-świni (bo świnia jak to świnia jest brudna sama w sobie), jest koszerna. Rzezak ciął więc w poprzek zwierzaka i dla starotestamentowych szła przednia część, zazwyczaj droższa a tył szedł dla pozostałych innowierców.

Ubój rytualny to nic innego jak przecięcie nożem gardła zwierzaka aby upuścić krew. Oczywiście cięcie zadaje się bez uśpienia, bez znieczulenia czy oszołomienia zwierzęcia.

Dlaczego rząd jest gotowy akceptować takie archaizmy? No to przecież jest proste jak budowa cepa. Zdecydowana większość zadeklarowanych wyznawców religii jest doskonale otumaniona, przestraszona i zdyscyplinowana. To idealny elektorat dla utrzymujących się w iluzorycznej władzy.
To wreszcie dostęp do sieci przekazu informacji. Takim manewrem można sobie kupić dobrą opinię u pasterzy owieczek. To ważna gra. W tej grze nie liczą się ludzie, w tej grze nie liczą się nawet bardzo pieniądze, tu liczy się zupełnie inne opium - władza. Poczucie bycia ważnym, poczucie rozdawania kart, poczucie decydowania. 

Demokracja już nie jeden raz okazała się niezwykle skurwiona. Teraz, gdy obieg informacji jest przyspieszony, niemal on-line można obserwować jak brak szacunku objawia się w prawie każdej decyzji.

To, że zwierzaki będą cierpiały bardziej na pewno nikogo w tym zaślepionym światku nie będzie obchodziło. To nie obchodzi nawet zwierzchników kościelnych, dla których wcale nie jest ważne jak to wygląda, to nie jest nawet siła tradycji. To jest rytuał, który ma utwierdzać wyznawców w sile ich wiary. To bulshitahen. 

Krew, okrucieństwo, bezwzględna siła i ślepy dogmat kontra słabizna cacanej, skorumpowanej demokracji. To wielowiekowa tradycja gryzienia w dupy owieczek, strzyżenia ich, zarzynania vs niby cywilizowana forma władzy. Siła kontra słabizna. Skurwienie ideałów. Rzeczywistość, w której dla iluzji można powodować realne cierpienie.

Fotka dorzucona 19 lipca 2013

Komentarze

  1. Z tresci wynika, ze tylna, koszerna czesc zwierzaka szla dla innowiercow... A mi sie wydawalo, ze to wlasnie Ci starotestamentowi Zydzi zajadali tylko to co koszerne

    OdpowiedzUsuń
  2. Przednia połowa, czyli ta dalsza od dupy uważana jest za koszerną. Dupa i tylne nogi są już nieczyste i Żyd nie powinien jej jeść.
    W okresie międzywojennym, gdy ten sam problem (sic) był przedmiotem sporów pomiędzy politykami można było w nielegalnych ubojniach znaleźć tylne połówki cielęce.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak działa lodówka turystyczna

Już kiedy mieliśmy z Ulą naszą przyczepę kempingową męczyło mnie jak, do diaska, działa lodówka zasilana gazem. W tych sprytnych urządzeniach możemy sobie wybierać, czy chcemy zasilać je prądem stałym o napięciu 12 V, zmiennym 230 albo gazem.  Przy przełączeniu na gaz trzeba było zapalić płomyk, który w mały okienku wewnątrz lodówki stanowił dobry znak początku schładzania.

Gotowanie: Placki ziemniaczane i indukcja magnetyczna

Smażenie placków ziemniaczanych, można śmiało stwierdzić, spotyka się ze społecznym potępieniem. Ze względu na tłuszcz no i na same ziemniaki, od których nazwa placka się wywodzi. Faktycznie nawet używanie dobrej patelni nie pomaga, bo chłoną one to na czym są smażone jak gąbka. Wziąwszy do ręki takiego placka (już lekko ostudzonego) można z niego z pół kieliszka łoju wycisnąć. Zbyszko z Bogdańca prawdopodobnie wycisnął by cały kieliszek co i tak nie byłoby w stanie dorównać wynikom Chucka Norrisa w tej materii. Po co jest tłuszcz? Tłuszcz w potrawie jest nośnikiem zapachu i niektórych smaków. To w nim rozpuszczone są estry, które nadają potrawom unikalny smak. Podczas obróbki termicznej przenoszą ciepło z powierzchni patelni, są takim wymiennikiem ciepła. Smażenie placka jest więc dużo szybsze niż gdybyśmy chcieli zrobić go na sucho. Zresztą dlatego tak popularne jest smażenie na głębokim tłuszczu. Można szybko przygotować potrawę. Smażenie na głębokim tłuszczu, choć brzmi

O Smoleńsku pisze doświadczony pilot - warto przeczytać

Przeczytałem na FB a nie chciałbym, aby ten wartościowy tekst autorstwa Pana Jerzego Grzędzielskiego gdzieś zaginął Doczekałem się pięknej, wolnej Polski. Nie chcę jej stracić, o katastrofie smoleńskiej mam prawo mówić. Poświęciłem lotnictwu niemal 50 lat, z czego jako kapitan w liniach lotniczych ponad 30. Przewiozłem bezpiecznie miliony pasażerów od Alaski po Australię, od Tokio i wyspę Guam na środku Pacyfiku po Amerykę Północną i Południową. W cywilizowanym świecie do kokpitu samolotu wiozącego VIP-ów nikt nie ma wstępu. Dam przykład: w 2013 roku pani kanclerz Merkel leciała ze swą świtą do Indii. Samolotu nie wpuszczono w przestrzeń powietrzną Iranu. Kapitan prawie dwie godziny krążył po stronie tureckiej, po uzyskaniu zgody poleciał dalej. Pani kanclerz dowiedziała się o tym siedem godzin po wylądowaniu. Proszę sobie wyobrazić naszą polityczną gawiedź. Pewnie kapitana wyrzucono by za burtę, a politycy sami wiedzieliby najlepiej co robić.