Przejdź do głównej zawartości

Oklep w piaskownicy


Rozmowy w internecie.

Andrzej o wymownym i akceptowanym przez niego aliasie "Dziwny" parę razy, a może nawet już kilka razy, zwrócił moją uwagę na pewną niestosowność poruszania ważkich tematów na otwartej tablicy internetowej. Początkowo nie rozumiałem o co chodzi, ale zostało mi to w prosty sposób wytłumaczone. Nie dziwi mnie skuteczność wyjaśniania, gdyż jest doświadczonym wykładowcą akademickim.

Chodzi o szeroko pojętą niezwykle niską jakość dyskusji, które raczej przypominają pyskówki budowane w oparciu o brak zrozumienia wypowiedzi poprzedników, ba nawet o brak próby zrozumienia. To kolorowe (zwykle w burych barwach błota i gnojówki) wypowiedzi bohaterskich posiadaczy straszliwych awatarów, którzy zza węgła swojego monitora starają się:
  • dowalić,
  • zaorać,
  • rozjechać,
  • zmiażdżyć, 
  • rozchlastać,
Jest więc to swego rodzaju dziecinada gówniarzy przekrzykujących się w piaskownicy i obrzucających się wyschniętym, psim kałem, oraz z upodobaniem okładających się plastikowymi łopatkami po głupich łbach. Tyle, że nikt nie odchodzi z płaczem i piaskiem pod powiekami, tylko wstaje od klawiatury, przeciąga grzbiet po ostrej walce i idzie zajrzeć do innego fejsbuka, czyli do lodówki. Po takich krwawych bojach znacząco wzrasta apetyt.

Tak, nie mogę odmówić racji, choć teraz opisałem odbicie punktu widzenia "dziwnego" w mojej korze mózgowej. Takie szlachetne grono rozmówców, które zamieni każdą wykluwającą się perłę intelektu w plwociny nie nastraja do poruszania głębszych tematów. Stosowane są więc tematy zastępcze, wygodne, oklepane, które nie wymagają gromadzenia informacji a już tym bardziej głębszej refleksji.

Myślę, że to czas przejściowy. Portale społecznościowe to dość świeży twór, który jest bardzo wygodny do wylewania swoich frustracji, do prowadzenia nieefektywnej a nawet antyskutecznej autoterapii. Nie zastąpi to rozmowy, bo i to co zazwyczaj widzimy nie łapie się nawet na brzegi tej definicji. Każdy rozmówca emituje starając się stworzyć wypowiedź szokującą, wstrząsającą, lepszą i bardziejszą od poprzednich. Mile widziane jest również pominięcie meritum i przypuszczenie frontalnego ataku na autora wypowiedzi. Im bardziej autor zostanie zawstydzony i zelżony, tym gloria i chwała spływa na nienawistnika.
No gnój. Fakt.

Ale jest też pewne zjawisko, które mam nadzieję, nie jest jedynie moją optymistyczną fatamorganą, które można dostrzec, gdy kilka osób zachowuje zasady kulturalnej i skutecznej dyskusji. Gdy zaczynają prowadzić swoje rozważania odnośnie tegoż meritum, akceptując i czerpiąc energię z nieco odmiennego punktu widzenia interlokutora. Wtedy pustaki podejmują parę prób ataku, ale nie mając o co się zahaczyć rezygnują szukając innej piaskownicy. Jeśli więc to, co wydaje mi się, że dostrzegam jest prawdą, wtedy milczenie tych, którzy mogą poprawić jakość dyskusji wydaje się być grzechem.

Jeśli coś mi się tylko wydaje to mam inny argument na przerwanie milczenia. Bardzo przyjemnie jest mi czytać pełne i sensowne wypowiedzi, które pachną refleksją, które są prawdziwe nawet jeśli nie są doskonałe. To nie jest aż takie rzadko spotykane. Lubię wtedy przyłączyć się, z szacunkiem rozwinąć myśl, dopytać lub wskazać słabe punkty ale tak, aby nie zniechęcać. Myślę, że skoro sam to lubię, to powinienem innym robić, to mi jest miłe. Jeśli lubię czytać, to czasem warto też coś napisać. Nie można tak wpadać do internetu z mordą na pączki ;) i argumentować, że poziom jest niski więc nie będę go podwyższać (nie biorę pod uwagę opcji zniżania) swoimi racjami. Racje zostawię sobie i może w jakimś trudnym do przewidzenia momencie, gdzieś w świecie rzeczywistym, na wygodnych fotelach, w ciszy (tudzież przy cicho sączącej się w tle spokojnej muzyce), z niewielkim naczyniem napełnionym jakąś lubianą cieczą pozwolę sobie wyrazić opinię.
Bo w tym czasie trwa oklep plastikowymi łopatkami i rzucanie suchym, psim kałem.

Eeeę? (to typowo andaluzyjskie, wieloznaczne pytanie, które można montować na początku, w środku lub na końcu wypowiedzi )

ps. należy zakładać fora i wycinać chamstwo, jeśli nie da się ich nawrócić na drogę szacunku i refleksji ;p

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak działa lodówka turystyczna

Już kiedy mieliśmy z Ulą naszą przyczepę kempingową męczyło mnie jak, do diaska, działa lodówka zasilana gazem. W tych sprytnych urządzeniach możemy sobie wybierać, czy chcemy zasilać je prądem stałym o napięciu 12 V, zmiennym 230 albo gazem.  Przy przełączeniu na gaz trzeba było zapalić płomyk, który w mały okienku wewnątrz lodówki stanowił dobry znak początku schładzania.

Gotowanie: Placki ziemniaczane i indukcja magnetyczna

Smażenie placków ziemniaczanych, można śmiało stwierdzić, spotyka się ze społecznym potępieniem. Ze względu na tłuszcz no i na same ziemniaki, od których nazwa placka się wywodzi. Faktycznie nawet używanie dobrej patelni nie pomaga, bo chłoną one to na czym są smażone jak gąbka. Wziąwszy do ręki takiego placka (już lekko ostudzonego) można z niego z pół kieliszka łoju wycisnąć. Zbyszko z Bogdańca prawdopodobnie wycisnął by cały kieliszek co i tak nie byłoby w stanie dorównać wynikom Chucka Norrisa w tej materii. Po co jest tłuszcz? Tłuszcz w potrawie jest nośnikiem zapachu i niektórych smaków. To w nim rozpuszczone są estry, które nadają potrawom unikalny smak. Podczas obróbki termicznej przenoszą ciepło z powierzchni patelni, są takim wymiennikiem ciepła. Smażenie placka jest więc dużo szybsze niż gdybyśmy chcieli zrobić go na sucho. Zresztą dlatego tak popularne jest smażenie na głębokim tłuszczu. Można szybko przygotować potrawę. Smażenie na głębokim tłuszczu, choć brzmi

O Smoleńsku pisze doświadczony pilot - warto przeczytać

Przeczytałem na FB a nie chciałbym, aby ten wartościowy tekst autorstwa Pana Jerzego Grzędzielskiego gdzieś zaginął Doczekałem się pięknej, wolnej Polski. Nie chcę jej stracić, o katastrofie smoleńskiej mam prawo mówić. Poświęciłem lotnictwu niemal 50 lat, z czego jako kapitan w liniach lotniczych ponad 30. Przewiozłem bezpiecznie miliony pasażerów od Alaski po Australię, od Tokio i wyspę Guam na środku Pacyfiku po Amerykę Północną i Południową. W cywilizowanym świecie do kokpitu samolotu wiozącego VIP-ów nikt nie ma wstępu. Dam przykład: w 2013 roku pani kanclerz Merkel leciała ze swą świtą do Indii. Samolotu nie wpuszczono w przestrzeń powietrzną Iranu. Kapitan prawie dwie godziny krążył po stronie tureckiej, po uzyskaniu zgody poleciał dalej. Pani kanclerz dowiedziała się o tym siedem godzin po wylądowaniu. Proszę sobie wyobrazić naszą polityczną gawiedź. Pewnie kapitana wyrzucono by za burtę, a politycy sami wiedzieliby najlepiej co robić.