Salvador Dali - Entre Dios y el Diablo W niewielkiej obórce rozsuwane skrzynki narzędziowe wykonane z razowego chleba chodziły powoli na nienaturalnie cienkich nóżkach. Większość z nich miała dobrze wyszczotkowane, czarne baranie futro, tylko kilka sztuk wyglądało na bardzo sfilcowane i wyświechtane. Dołem, przykrywając wydalone resztki strawionych roślin nachodził rozległy stratus sztucznej mgły z wytwornicy dyskotekowej. Gdzieniegdzie zaczynało już błyskać. Można byłoby pomyśleć, że to nocny, letni front burzowy, że jeszcze nie słychać basów przetaczających się wewnątrz błyskawic, ale już widać zarzewie poruszającego spektaklu. Tyle, że błyski w obórce filtrowane były przez trójbarwne klisze kolorofonu gospodarza. Charakterystyczny zapach sztucznej mgły pobudzał wspomnienia młodszych skrzynek narzędziowych. Wspomnienia zaś skomplikowanymi ścieżkami elektrochemicznymi prowadziły do wydzielania hormonów nocnych emocji. Po całym, nudnym dniu na pastwisku, hormony trafiały jak pier...
czyli odbicie rzeczywistości. Pisane emocjonalnie z perspektywy emigracji polskiej rodziny, szukającej lepszego, chociaż wcale nie do końca łatwiejszego, życia w Hiszpanii