Przejdź do głównej zawartości

Cyberwojna, czyli rosyjscy farmerzy fakenewsów

W 49 numerze POLITYKI z dnia 5 grudnia 2017 znaleźć można arcyciekawy, choć bardzo niepokojący artykuł autorstwa Grzegorza Rzeczkowskiego pod tytułem "Napad rosyjskich farmerów"
Farmerzy fikcyjnych kont mają swoją główną siedzibę w Petersburgu przy ulicy Sawuszkina. Ta farma trolli pracuje całą dobę i specjalizuje się w długofalowej strategii prowadzenia fikcyjnych kont, z których rozsiewa się kłamliwe i zmanipulowane informacje. Przed samym brexitem tweetowano ze 156 tysięcy kont powiązanych z Rosją (osoby zakładające konta podawały język rosyjski jako ojczysty), na dwa dni przed referendum wygenerowały one 45 tysięcy tweetów, które wzywały za brexitem.

Po kontrowersyjnych wyborach, w których zwycięstwo odniósł Donald Trump specjalna komisja senatu Stanów Zjednoczonych przesłuchała przedstawicieli Facebooka, Google'a i Twittera na okoliczność rosyjskiej ingerencji w wybory prezydenckie. Senator Dianne Feinstein powiedziała do nich: "Nie sądzę, byście rozumieli, o co w tym wszystkim chodzi. Jesteście prawnikami i bronicie swoich firm (...)A mówimy o początku cyberwojny"
Mark Zuckerberg, choć tuż po wyborach wyśmiewał tych, którzy twierdzili, że fakenewsy na jego portalu wpłynęły na wynik elekcji przed senatem przyznał, że generowane przez prorosyjskie konta treści dotarły do 126 mln Amerykanów, czyli do 40% populacji USA. Zawierały one głównie kłamliwe i zmanipulowane informacje.



Przed wyborami w Katalonii zaczęły pojawiać się fejkowe konta stawiające w skrajnie niekorzystnym świetle rząd w Madrycie oraz Brukselę. Według hiszpańskiego rządu mniej więcej połowa fikcyjnych kont powstała w Rosji a 30% w hiszpańskojęzycznej i bliskiej Moskwie Wenezueli.
"Sieć twórców fake newsów, którą Rosja uruchomiła do osłabienia USA i Unii Europejskiej, operuje teraz na pełnych obrotach wokół Katalonii" alarmował El Pais na trzy dni przed referendum.

Rosja prowadzi cyberwojnę, której celem jest obsadzenie rządów przez polityków przyjaznych Kremlowi. Wspomaga ruchy separatystyczne i nacjonalistyczne. Deprecjonuje Unię Europejską i prowadzi do jej rozbicia.
Brexit się powiódł. Trump jest prezydentem. Afera taśmowa zmieniła rządy w Polsce na sabotażystów i dywersantów rozmontowujących wszystko co udało się osiągnąć po 1989. Cyberwojna jest dużo tańsza, jest jak widać bardzo efektywna a państwa zachodnie obudziły się już z ręką w nocniku i kombinują dopiero teraz co zrobić.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak działa lodówka turystyczna

Już kiedy mieliśmy z Ulą naszą przyczepę kempingową męczyło mnie jak, do diaska, działa lodówka zasilana gazem. W tych sprytnych urządzeniach możemy sobie wybierać, czy chcemy zasilać je prądem stałym o napięciu 12 V, zmiennym 230 albo gazem.  Przy przełączeniu na gaz trzeba było zapalić płomyk, który w mały okienku wewnątrz lodówki stanowił dobry znak początku schładzania.

Gotowanie: Placki ziemniaczane i indukcja magnetyczna

Smażenie placków ziemniaczanych, można śmiało stwierdzić, spotyka się ze społecznym potępieniem. Ze względu na tłuszcz no i na same ziemniaki, od których nazwa placka się wywodzi. Faktycznie nawet używanie dobrej patelni nie pomaga, bo chłoną one to na czym są smażone jak gąbka. Wziąwszy do ręki takiego placka (już lekko ostudzonego) można z niego z pół kieliszka łoju wycisnąć. Zbyszko z Bogdańca prawdopodobnie wycisnął by cały kieliszek co i tak nie byłoby w stanie dorównać wynikom Chucka Norrisa w tej materii. Po co jest tłuszcz? Tłuszcz w potrawie jest nośnikiem zapachu i niektórych smaków. To w nim rozpuszczone są estry, które nadają potrawom unikalny smak. Podczas obróbki termicznej przenoszą ciepło z powierzchni patelni, są takim wymiennikiem ciepła. Smażenie placka jest więc dużo szybsze niż gdybyśmy chcieli zrobić go na sucho. Zresztą dlatego tak popularne jest smażenie na głębokim tłuszczu. Można szybko przygotować potrawę. Smażenie na głębokim tłuszczu, choć brzmi

O Smoleńsku pisze doświadczony pilot - warto przeczytać

Przeczytałem na FB a nie chciałbym, aby ten wartościowy tekst autorstwa Pana Jerzego Grzędzielskiego gdzieś zaginął Doczekałem się pięknej, wolnej Polski. Nie chcę jej stracić, o katastrofie smoleńskiej mam prawo mówić. Poświęciłem lotnictwu niemal 50 lat, z czego jako kapitan w liniach lotniczych ponad 30. Przewiozłem bezpiecznie miliony pasażerów od Alaski po Australię, od Tokio i wyspę Guam na środku Pacyfiku po Amerykę Północną i Południową. W cywilizowanym świecie do kokpitu samolotu wiozącego VIP-ów nikt nie ma wstępu. Dam przykład: w 2013 roku pani kanclerz Merkel leciała ze swą świtą do Indii. Samolotu nie wpuszczono w przestrzeń powietrzną Iranu. Kapitan prawie dwie godziny krążył po stronie tureckiej, po uzyskaniu zgody poleciał dalej. Pani kanclerz dowiedziała się o tym siedem godzin po wylądowaniu. Proszę sobie wyobrazić naszą polityczną gawiedź. Pewnie kapitana wyrzucono by za burtę, a politycy sami wiedzieliby najlepiej co robić.