W dużej grupie ludzi jest miejsce dla wszystkich. Są młodsi, są starsi, są mądrzejsi i są głupsi, są ci oczytani i ci zacofani. Trudno sobie wyobrazić, aby byli tacy sami. O ile jest między nimi choć nić wzajemnego szacunku to razem będą sobie pomagać, lub choćby nie będą bardzo przeszkadzać.
Nie wszytko jednak jest takie samo po przeciwnych stronach. Ciemność to brak światła, ale światło to nie jest brak ciemności. Tak samo jest z tolerancją. W cieple wyrozumiałości i tolerancji mogą ogrzać się zarówno tolerancyjni jak i toksyczni. Jedni będą szanować swoje otoczenie inni będą je niszczyć.
Gdy zmienią się zasady to w jadzie braku tolerancji nie będzie miejsca dla wszystkich. Nie ma takiej możliwości.
Na ulicę wychodzą ludzie. Jedni chcą tego inni tamtego. Pozornie wygląda to na coś prawidłowego. Tyle, że jedna grupa chce zasad, które będą dotyczyły wzajemnego szacunku, druga grupa zaś napędzana jest przez klakierów, dorobkiewiczów i pomylonych współpracowników małego człowieka o wielkich ambicjach. Wymagającego opieki a być może też odseparowania od społeczeństwa.
Na żyznej glebie demokracji zalągł się perz, który chce zarosnąć wszystko. Wydusić, wyniszczyć i plenić się jako dyktatura.
I to możliwe. Możliwe bo ludzie nie myślą. Zachowują się jak żądna krwi tłuszcza.
Doszło do przesiania i rozwarstwienia, po którym trudno będzie powrócić do wzajemnej koegzystencji. Bowiem do głupich nie trafią słowa rozsądku, tak jak do rozsądnych nie trafią głupie słowa. To dwa światy, w którym przyświecają inne ideały, w których inaczej się mówi, inaczej się pisze. Tyle, że głupi nie mają wątpliwości. Ogień w ich sercach jest tak wielki, aż dym zbiera się wewnątrz czaszki. Głupi za swą głupotę są gotowi zabijać. Mądrzy mają wątpliwości.
Jeszcze trochę i okaże się, że konstytucja to żadne tam prawo, jedynym prawem jest biblia. A królem Polski Chrystus. Wrócą procesy czarownic komunistycznych, stosy dla niepokornych naukowców, wyrywanie języków dziennikarzy.
Ja cierpięż niedolę
Nie wszytko jednak jest takie samo po przeciwnych stronach. Ciemność to brak światła, ale światło to nie jest brak ciemności. Tak samo jest z tolerancją. W cieple wyrozumiałości i tolerancji mogą ogrzać się zarówno tolerancyjni jak i toksyczni. Jedni będą szanować swoje otoczenie inni będą je niszczyć.
Gdy zmienią się zasady to w jadzie braku tolerancji nie będzie miejsca dla wszystkich. Nie ma takiej możliwości.
Na ulicę wychodzą ludzie. Jedni chcą tego inni tamtego. Pozornie wygląda to na coś prawidłowego. Tyle, że jedna grupa chce zasad, które będą dotyczyły wzajemnego szacunku, druga grupa zaś napędzana jest przez klakierów, dorobkiewiczów i pomylonych współpracowników małego człowieka o wielkich ambicjach. Wymagającego opieki a być może też odseparowania od społeczeństwa.
Na żyznej glebie demokracji zalągł się perz, który chce zarosnąć wszystko. Wydusić, wyniszczyć i plenić się jako dyktatura.
I to możliwe. Możliwe bo ludzie nie myślą. Zachowują się jak żądna krwi tłuszcza.
Doszło do przesiania i rozwarstwienia, po którym trudno będzie powrócić do wzajemnej koegzystencji. Bowiem do głupich nie trafią słowa rozsądku, tak jak do rozsądnych nie trafią głupie słowa. To dwa światy, w którym przyświecają inne ideały, w których inaczej się mówi, inaczej się pisze. Tyle, że głupi nie mają wątpliwości. Ogień w ich sercach jest tak wielki, aż dym zbiera się wewnątrz czaszki. Głupi za swą głupotę są gotowi zabijać. Mądrzy mają wątpliwości.
Jeszcze trochę i okaże się, że konstytucja to żadne tam prawo, jedynym prawem jest biblia. A królem Polski Chrystus. Wrócą procesy czarownic komunistycznych, stosy dla niepokornych naukowców, wyrywanie języków dziennikarzy.
Ja cierpięż niedolę
Komentarze
Prześlij komentarz