Przejdź do głównej zawartości

Piątek trzynastego jest taki samotny

Tłusty czwartek wydaje się być z roku na rok coraz tłustszy. Duma narodowa, chwała cukiernicza i dyspensa ostrych, przepraszam - "ostrych" diet i "drakońskich" treningów.

Pchamy pączki i faworki, bo to modne. Bo tak się nam mówi i przynajmniej to jest w życiu proste. 
Trochę tylko psują spokój te ciosy poniżej bardzo obniżonego, i bardzo rozszerzonego pasa. Co to za prostackie memy ukazujące grube baby? To chyba jest śmieszne tylko dla samców.

Z tłustym czwartkiem możemy więc zajechać daleko. To ostatni dzień przed wielkim postem. Tłusty czwartek rozpoczyna
ostatni tydzień karnawału. Można pchać do oporu! W przypadku pączków to, że są tłuste to mały pikuś, problem w tym, że są słodkie. Ale jeśli powodują szczęście konsumpcyjne a żadne zwierzęta przy tym nie cierpią to przecież można jechać z lukrowanym koksem.

W tym roku tłusty czwartek wypadł dwunastego lutego. A czternastego jest sławne na całym świecie, istotne uczuciowo, niezachwiane rynkowo, wzmacniane medialnie, ugruntowane mentalnie święto walenia tynków. Każdy ma obowiązek kupując walentynkowy gadżet udowodnić swoją miłość. Nie kupił, nie kupiła znaczy, że miłość się skończyła.
Ma być krejzolowo, czyli kupujemy głupoty, których nie da się nikomu wcisnąć w żaden inny dzień. Polecą do śmietnika lada moment ale chwila się liczy (chwila zakupu dla rynku, chwila wręczenia dla zakochanych).
słodkie misiaczki dają buziaczki - przedszkolaki nawet wymiotują a przecież to nie dla dzieci przygotowane


Moc tego "święta" nie podlega dyskusji! To grzech, brak wychowania, działanie sabotujące i bezduszne. Nie można się doszukiwać przejawów postępującego wirusa infantylizmu konsumpcyjnego. A jeśli ktoś tak to widzi, to zapewne nie kocha naprawdę, taką miłością najprawdziwszą. 

No i nagle ten piątek trzynastego. Ma przecież moc. Jest rozpoznawalny. Ale znika przy tłustym czwartku i waleniu tynków. To niepowetowana strata dla gospodarki narodowej. W tym czasie, a przecież to nie jedyny piątek trzynastego w roku, można by opchnąć masę gadżetów. Odstraszacze złego uroku, białe pelerynki na czarne koty, zaślepki do drabin, okulary chroniące przed złym urokiem, hełmy ochronne, buty pancerne z wykrywaczem psiego kału ulicznego, spray szczęścia, elektronikę użytkową - no po prostu rzeka wspaniałych produktów.

I nic.
Wstyd.
Piątek trzynastego to ma jednak pecha!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak działa lodówka turystyczna

Już kiedy mieliśmy z Ulą naszą przyczepę kempingową męczyło mnie jak, do diaska, działa lodówka zasilana gazem. W tych sprytnych urządzeniach możemy sobie wybierać, czy chcemy zasilać je prądem stałym o napięciu 12 V, zmiennym 230 albo gazem.  Przy przełączeniu na gaz trzeba było zapalić płomyk, który w mały okienku wewnątrz lodówki stanowił dobry znak początku schładzania.

Gotowanie: Placki ziemniaczane i indukcja magnetyczna

Smażenie placków ziemniaczanych, można śmiało stwierdzić, spotyka się ze społecznym potępieniem. Ze względu na tłuszcz no i na same ziemniaki, od których nazwa placka się wywodzi. Faktycznie nawet używanie dobrej patelni nie pomaga, bo chłoną one to na czym są smażone jak gąbka. Wziąwszy do ręki takiego placka (już lekko ostudzonego) można z niego z pół kieliszka łoju wycisnąć. Zbyszko z Bogdańca prawdopodobnie wycisnął by cały kieliszek co i tak nie byłoby w stanie dorównać wynikom Chucka Norrisa w tej materii. Po co jest tłuszcz? Tłuszcz w potrawie jest nośnikiem zapachu i niektórych smaków. To w nim rozpuszczone są estry, które nadają potrawom unikalny smak. Podczas obróbki termicznej przenoszą ciepło z powierzchni patelni, są takim wymiennikiem ciepła. Smażenie placka jest więc dużo szybsze niż gdybyśmy chcieli zrobić go na sucho. Zresztą dlatego tak popularne jest smażenie na głębokim tłuszczu. Można szybko przygotować potrawę. Smażenie na głębokim tłuszczu, choć brzmi

O Smoleńsku pisze doświadczony pilot - warto przeczytać

Przeczytałem na FB a nie chciałbym, aby ten wartościowy tekst autorstwa Pana Jerzego Grzędzielskiego gdzieś zaginął Doczekałem się pięknej, wolnej Polski. Nie chcę jej stracić, o katastrofie smoleńskiej mam prawo mówić. Poświęciłem lotnictwu niemal 50 lat, z czego jako kapitan w liniach lotniczych ponad 30. Przewiozłem bezpiecznie miliony pasażerów od Alaski po Australię, od Tokio i wyspę Guam na środku Pacyfiku po Amerykę Północną i Południową. W cywilizowanym świecie do kokpitu samolotu wiozącego VIP-ów nikt nie ma wstępu. Dam przykład: w 2013 roku pani kanclerz Merkel leciała ze swą świtą do Indii. Samolotu nie wpuszczono w przestrzeń powietrzną Iranu. Kapitan prawie dwie godziny krążył po stronie tureckiej, po uzyskaniu zgody poleciał dalej. Pani kanclerz dowiedziała się o tym siedem godzin po wylądowaniu. Proszę sobie wyobrazić naszą polityczną gawiedź. Pewnie kapitana wyrzucono by za burtę, a politycy sami wiedzieliby najlepiej co robić.