Stan wojenny Byłem małym śmondakiem, troszkę tylko starszym od mojego synka dzisiaj, gdy wprowadzono stan wojenny. Dziecko mało z tego rozumie, dla mnie był to brak teleranka, ochrzan że znowu zepsułem telewizor i telefon. W tamtych czasach faktycznie ciekawość poznawania technicznych przedmiotów w domu wiązała się zwykle z destrukcją. W tym grudniowym przypadku jednak nie. Pamiętam koksowniki, żołnierzy w czapkach uszatkach i transportery opancerzone. To wszystko było dla mnie jak z filmu o czterech pancernych i psie.
czyli odbicie rzeczywistości. Pisane emocjonalnie z perspektywy emigracji polskiej rodziny, szukającej lepszego, chociaż wcale nie do końca łatwiejszego, życia w Hiszpanii