Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2013

Polska krew w Hiszpanii

Wbrew pozorom nie chodzi o Polonię w Hiszpanii. Chodzi o zwykłe honorowe krwiodawstwo. Na marginesie pisząc, to nie mam pojęcia dlaczego oddawanie niepłatne nazywa się honorowe, to znaczy, że płatne to już niehonorowe?  Biorąc pod uwagę przekręty w pomrocznej dotyczące właśnie handlu krwią nie byłbym taki wyrywny z używaniem słowa honorowy lub niehonorowy. Na pewno krew pobierana od dawców jest niezastąpiona.  Pierwszy raz oddałem krew przy okazji jakiejś grupowej akcji. Chyba chodziło o jakiegoś skoczka. Szpitale, myślę że z konieczności i braków krwi, szantażują bliskich osób, które mają mieć robione zabiegi. Trzeba oddać krew jakoby dla tej osoby. To oczywista bzdura, prawdopodobieństwo trafienia woreczka z krwią dawcy do bliskiej mu osoby tylko ciut, ciut wykracza poza zero. Przez parędziesiąt lat oddawania tej tkanki miałem przyjemność wsadzić nos w niejeden zakamarek punktu krwiodawstwa.

Tradycja? Nie, to kłamstwo!

Idą święta, w zasadzie już nadeszły.  Były głośno zapowiadane zaraz po dniu zmarłych. Kolędy, sanie, światełka, święty Mikołaj, renifery i promocje. Trudno nie zauważyć nadchodzących świąt jeśli prawie przez 1/6 roku sprzedaż wszelkiego rodzaju badziewia i artykułów codziennego użytku jest ustawiony właśnie pod to wydarzenie.  Preludium huczy w uszach w Mikołajki, czyli dzień upamiętniający śmierć biskupa Mikołaja. Tenże Mikołaj jakoby oddał cały swój majątek (co nieco kłóci się z polityką KK, który niechętnie dzieli się czymkolwiek, raczej prezentuje ruch dosiębierny). Mikołaj rozdawał ponoć swoje dobra i dlatego kojarzony jest z prezentami.

Jak walczyć z kolizjami i innymi zagrożeniami bezpieczeństwa skoków spadochronowych

Kolejna katastrofa jest być może okazją do wzbudzenia zainteresowania czytelników tematyką bezpieczeństwa. Tym razem zginęła dwójka doświadczonych skoczków przygotowujących się w Eloy (Arizona) do budowania formacji dwustu osobowej. Po prawidłowym rozejściu, podczas lądowania w przewidzianym dla nich miejscu, na wysokości około 50 metrów doszło do kolizji. Skoczkowie splątali się, obie czasze zgasły co doprowadziło do bardzo mocnego zderzenia z ziemią. Jeden ze skoczków zmarł na miejscu, drugi niedługo potem, już w szpitalu. Według relacji trudno jest znaleźć winę któregokolwiek z nich. Zresztą poszukiwanie winy skoczka jest zawsze ślepą drogą, bo chodzi o proces, chodzi o zrozumienie przyczyny w znanym nam już skutku.