Wbrew pozorom nie chodzi o Polonię w Hiszpanii. Chodzi o zwykłe honorowe krwiodawstwo. Na marginesie pisząc, to nie mam pojęcia dlaczego oddawanie niepłatne nazywa się honorowe, to znaczy, że płatne to już niehonorowe? Biorąc pod uwagę przekręty w pomrocznej dotyczące właśnie handlu krwią nie byłbym taki wyrywny z używaniem słowa honorowy lub niehonorowy. Na pewno krew pobierana od dawców jest niezastąpiona. Pierwszy raz oddałem krew przy okazji jakiejś grupowej akcji. Chyba chodziło o jakiegoś skoczka. Szpitale, myślę że z konieczności i braków krwi, szantażują bliskich osób, które mają mieć robione zabiegi. Trzeba oddać krew jakoby dla tej osoby. To oczywista bzdura, prawdopodobieństwo trafienia woreczka z krwią dawcy do bliskiej mu osoby tylko ciut, ciut wykracza poza zero. Przez parędziesiąt lat oddawania tej tkanki miałem przyjemność wsadzić nos w niejeden zakamarek punktu krwiodawstwa.
czyli odbicie rzeczywistości. Pisane emocjonalnie z perspektywy emigracji polskiej rodziny, szukającej lepszego, chociaż wcale nie do końca łatwiejszego, życia w Hiszpanii