Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2012

Pozakręcać aż do drutu

Czasem człowiek motorem pojeździć musi bo inaczej się udusi. Wszystko zapowiadało się dobrze, w Maladze miało być zachmurzenie więc na motorek w sam raz. Teraz trochę zmieniła mi się perspektywa. Gdy jest zimno to słoneczko uprzyjemnia życie motocyklisty. Ale gdy jest 30 stopni i jeszcze do tego piecze słońce to już jest mniej przyjemnie. Stupa w Benalmadenie Tak więc pogoda jest OK, plan wycieczkowy też przygotowany. Najpierw Benanladena a potem Karma Ghen. Dwa kufry wystarczają w zupełności do zapakowania drobiazgów na wycieczkę. W Hiszpanii drogi są powiedzmy nieco nudne. Niemal wszędzie gładki i czysty asfalt, całkiem niezłe oznakowanie, kierowcy katamaranów obyci z obecnością jednośladów. Droga przebiega więc bez problemów, temperatura 27 stopni jest niemal wzorcowa do jazdy. Mała kapliczka u podnóża Stupy W Benalmadenie czas na wyłączenie myślenia, poczytanie no i oczywiście poszwendanie się tu i ówdzie. To miejsce o niezwykle uspokajającej atmosferze.

Gotowanie: Gazpacho - chłodnik andaluzyjski

Gdy temperatury w cieniu oscylują wokół 30 stopni i podążają coraz wyżej do menu można śmiało dołączyć lokalny chłodnik, czyli gazpacho Nie ma co kombinować z definicją, jeśli na znanej wszystkim Wikipedii zostało to już elegancko ubrane w słowa. Gazpacho – hiszpańska zupa wywodząca się z Andaluzji. Nie wymaga gotowania i jest podawana na zimno (jeśli nie ma czasu na jej schłodzenie, można dorzucić kostki lodu). Składa się zazwyczaj z surowych warzyw, octu i oliwy z dodatkiem rozmoczonego chleba. Niegdyś składniki gazpacho krojone były ręcznie, obecnie zazwyczaj do ich rozdrobnienia używa się miksera. Do zupy często podaje się, umieszczone w osobnych miseczkach dodatki (np. okruchy chleba, drobno pokrojone warzywa, jajka, szynkę, oliwki czy orzechy), które można według uznania samemu dorzucać do zupy. To w szklaneczce to nie sok pomidorowy ale zimne gazpacho Nie jest pewne skąd pochodzi nazwa zupy. Przyjmuje się, że może się ona wywodzić z łaciny – od słowa caspo ,

Udane lądowanie skoczka bez spadochronu

23 Maja 2012 roku Przymierzało się do tego wielu. Teoretyzowała jeszcze większa grupa. Choć skoczkowie latający na wingsuitach zapewniali, że jest taka teoretyczna możliwość, to ktoś się musiał wreszcie odważyć. Garry Connery, 42 letni skoczek z Wielkiej Brytanii, wyskoczył ze śmigłowca z wysokości 730 metrów, bez spadochronu, wyposażony tylko w kombinezon wingsuit. Po 35 sekundach lotu wylądował na specjalnie przygotowanym pasie wyłożonym pustymi kartonami. Kartony używane są przez kaskaderów do wykonywania skoków z różnych obiektów na potrzeby filmów akcji. W czasie lotu kunsztownie machają rękoma i nogami a moment przyziemienia w kartony jest wycinany, w jego miejsce można potem wmontować postać leżącą w kałuży keczupu. Obecnie, w czasach animacji komputerowej nadeszły czasy nudy i bezrobocia dla spadających kaskaderów . Po bezpiecznym przywaleniu w kartony, najbardziej odetchnęła żona Garego, która pewnie miała już zszargane nerwy przygotowaniami do tego numeru. Jeb C

Stupy

Zwiedziłem w Hiszpanii dwie buddyjskie stupy. Można powiedzieć, że przypadkiem (to zależy od tego, jaką kto stosuje definicję przypadku). Arturro, który wynurza się zewnętrza co parę lat, tym razem zapowiedział swój przylot do Malagi. To on, wytrwały buddysta diamentowej drogi, zabrał mnie w dwa ciekawe miejsca. Jedno z nich, nastraja bardzo relaksująco, drugie działa jak dobra, mocna kawa. Oba te miejsca to w gruncie rzeczy niewielkie budowle. Stupy. Kiedyś w Nepalu podreptałem sobie wokół jednej z największych. Tu w Hiszpanii nie spodziewałem się, że również można znaleźć te obiekty. Zacząłem trochę węszyć, czym są. Znalazłem dużo informacji ale zupełnie innych niż oczekiwałem. Oczywiście to może być problem moich oczekiwań a nie wiedzy, którą napotkałem w katalogach wujka Gógla. Malaga, Benalmadena Nie za bardzo interesuje mnie historia i znaczenie historyczne. Cóż poradzić. Bardziej mnie kręci, jak to działa i po co a nie, kto i kiedy coś zrobił. Na podstawie

Ludzie listy piszą: Szwedzki stół (kus AFF)

Kurs u Iwana i Uli przebiegł lepiej niż myślałem. W ogóle patrząc na swoje zdjęcia lub filmy z przestworzy nadal nie dociera do mnie, że to ja jestem na nich. Cale doświadczenie zmieniło mój sposób myślenia.  Trening czyni mistrza! Po pierwsze samo zaliczenie kursu miało być wg polskich lekarzy bardzo niebezpieczne i na tyle niemożliwe że nie dali mi zgody na skoki w Polsce. Więc za sprawa dziwnych splotów wydarzeń, okoliczności i po rozważeniu mnóstwa za i przeciw postanowiłem spróbować w Hiszpanii. Po prostu nie miałem ochoty dłużej czekać aż polskie przepisy nadąża za moimi potrzebami. Obawiałem się tego wyjazdu z kilu względów. Sądziłem że faktycznie może lekarze maja racje a po za tym miałem oddać swój los w ręce Iwana, którego znalem tylko z rekomendacji Izy(Tequli). Po za tym miałem też na miejscu spotkać mnóstwo obcych mi ludzi, z którymi miałem spędzić dwa tygodnie i na dodatek jakoś się dogadać. Po przylocie na miejsce zachwyciłem się widokiem Hiszpanii z

Ludzie listy piszą - Monika i jej brain lock

Moje wrażenia i przemyślenia po AFF-ie Zaliczyłam kurs AFF w wielkim stylu (Ci co byli w Castellon wiedzą dokładnie w jakim) i nie zdążyłam zrobić żadnego samodzielnego skoku. Opuszczając Hiszpanię teoretycznie byłam już samodzielnym skoczkiem…o rety jak to brzmi! Fajnie, super ! tylko co dalej, jak to będzie już bez Instruktora! No jak to? Przecież ja się wcale nie czuję samodzielnym skoczkiem! Ale nic, po powrocie od razu rezerwujemy z Dzi bilety na następny wyjazd na skoki, tym razem do Sevilli, bo tu będzie nasza całoroczna baza. Czas szybko leci i już mkniemy do Sevilli, skakać! Minęło parę miesięcy a ja nie mam wirusa! Hura!! Oczywiście tą radosną nowiną podzieliłam się ze swoim Instruktorem - Iwanem, który jak stary mędrzec skwitował ” bo nie ma jeszcze zagrożenia ” Ale ja jestem z siebie zadowolona, że nie mam wirusa, nastawienie mam mega pozytywne gdyż wiem że w Sevilli lata Dornier, który ma ogromniaste drzwi i to mnie uspokaja. Najbardziej podczas AFF prz

Lęki skoczka

Strach się nie bać Dla kogoś, kto nigdy nie skakał środowisko spadochronowe może wyglądać na totalnie zryte łby bez żadnych emocji. Na poszukiwaczy adrenaliny i najwyższych emocji bo w życiu im brakuje takich właśnie doznań. Po części jest to oczywiście prawda. Część skoczków posiada drewnianą psychikę, niestety często idącą w parze z totalnym brakiem wyobraźni. W moim odczuciu spora grupa skaczących ma przesuniętą granicę wrażliwości i potrzebuje mocnych bodźców aby poczuć, że żyją. Ale wśród tych zrytych pojawiają się osoby wrażliwe, które również mogłyby odnaleźć dla siebie coś w tym świecie ekstremalnych emocji. Spadochronowe lęki i obawy to połączenie wyobraźni podsuwającej ciągle pomysły typu: „co by było gdyby”, wraz z brakiem rzetelnych odpowiedzi i brakiem wiary w swoje możliwości lub też bardziej w swoje szczęście. Trudno liczyć na pomoc Najprostszym kołem ratunkowym byłoby zestawienie konkretnej obawy ze sposobem jej rozwiania przez kogoś na podobnym etapie w