Przejdź do głównej zawartości

Spadochroniarstwo: Wojna światków - polska edycja

Skoki spadochronowe w Polsce to bardzo burzliwa tematyka. Tematyka powiązana z wieloma aspektami otaczającej rzeczywistości. Choć zaczyna się w pasji i chęci ciekawego spędzenia czasu, to musi prowadzić również do komercyjnych przejawów. I nie jest łatwo stwierdzić, co jest pierwsze kura czy jajko. Pasja czy komercja.
Wielu ludziom wydaje się niewykonalne wyskoczenie z samolotu. To wyskoczenie z samolotu to jednak jest małe miki w porównaniu z próbą prowadzenia lotniczego biznesu w Polsce.
To jest dopiero jazda bez trzymanki. Po paru latach organizowania skoków gotów jestem stwierdzić, iż nie da się prowadzić tego przedsięwzięcia bez stałego dopływu funduszy z zewnątrz.

Co to jednak obchodzi ciebie jako skoczka?  Jako skoczek płacisz za bilet i wymagasz.
Taka jest jednostronna racja ale trudna do podważenia. Inna sprawa, że jeśli nie masz gdzie zapłacić i gdzie wyskoczyć, to jesteś w głębokim problemie. To naczynia powiązane, nie mogą istnieć bez siebie. Nie ma co warunkować kto lub co jest ważniejsze.


W Polsce do skakania nadaje się około 5 miesięcy. Od maja do końca września możemy mówić o jakiś godziwych warunkach, reszta to determinacja i ciepłe ciuchy. Naginanie w mniejszym lub większym stopniu bezpieczeństwa tylko po to aby można utrzymać się na fali.
Prosty przykład to wyrzut nad chmurami. Niezależnie od kraju to jest zwiększenie ryzyka wykonywania skoków. W USA po prostu zostało to jasno zabronione, FAA może odebrać licencję pilotowi. Ale jak zastosować tą zasadę w Polsce, gdzie zazwyczaj są chmury na niebie?
Skoczkowie, nawet nie wiecie ilu instruktorów siwieje na dole dopinając niemożliwe do dopięcia zapadki.

Ale nie piszę teraz po to aby tłumaczyć DZ ownerów. Chodzi o coś innego.
Na wiosnę, w Polsce panuje czas braku informacji. To czas efektywnie wykorzystywany w celach deklaracji lojalnościowych i obszczekiwania innych aby pokazać, że jest się zadeklarowanym członkiem jakiejś grupy.
Ale wiosna to czas, gdy na pewno już coś się dzieje. Nie da się uruchomić sezonu, jeśli późną zimą nad nim się nie pracuje.
Tak więc już rozkładane są karty na stole. Stół stoi w cieniu a gracze nigdy się jeszcze nie dogadali.
Polska to pozornie biedny kraj. To kraj o wieloletniej tradycji absurdów z zakresu egzystencji. Pomimo problemów pogodowych i problemów związanych z przepisami wykonawczymi jest nadal interesująca dla każdego zwariowanego przedsiębiorcy.
Zaczyna się więc ostra gra.

Co mamy, lub co być może mamy na planszy na rok 2013 o czym mówi się tylko w kuluarach i plotkach:

  • rusza Modlin – to nie tylko problem LOT, może utrudnić pracę strefy zrzutu w Chrcynnie. I tak musieli tam się nieźle pocić ze zbliżaniem aby organizować skoki,
  • Gromosław ma przedawnioną sprawę ale widać, że ma wrogów. Sprawa Cessny Grand Caravan może więc być zagmatwana, (zresztą i tak jest zagmatwana)
  • rusza podobno Przasnysz, tym razem pełnym zapału ma być Dawid B, który do dyspozycji będzie podobnież mieć Cessnę 207 z hiszpańskiego Castellon,
  • ruszają podobno Mirosławice. Zakończyła się bowiem umowa pomiędzy Jackiem A i aeroklubem i ma tam powstać, jak doniesienia głoszą, filia włocławska,
  • Zielona Góra chwaliła się na FB zakupem turboleta. Po 5 łopatach można by wnioskować, że kupili coś w miarę nowego,
  • Turbolety ukraińskie, które obsługują niektóre ze stref każdego roku są w grupie podwyższonego ryzyka i nie wiadomo kiedy prezes ULC zajrzy głębiej w papierologię. Teraz ta grupa to baaardzo wysokie ryzyko
  • Turbolety te są tanie bo mają duże gwarancje do wylatania a w tym roku, przynajmniej na jednej strefie nie wylatały gwarancji, więc będą musieli zmienić ceny na najbliższy sezon,
  • Grand Caravan z Bednar MUSI latać, bo jako jeden z nielicznych samolotów w Polsce nie jest wynajmowany ale jest kupiony i raty leasingowe trzeba spłacać,
  • Olsztyn planuje zakup nowego (pardon! Następnego) An-2,
  • Pruszcz Gdański ostrzy zębiska i nie planuje schodzić ze sceny,
  • Tak samo Elbląg,
  • Korne planuje rozwój,
  • Inowrocław ma małą cessnę i planuje działać prężnie

Dzieje się wiele. Nie wiemy za dużo. Każdy boi się pierwszy ogłosić ceny bo reszta odbije się od niego swoim – lepszym cennikiem.
A realia cenowe nie są obiecujące. Cena JET A1 jest naprawdę pokaźna, ratuje ją tylko to, że jest przeliczana z wartości US dolara.
Wysokość podatku VAT to 23% i nie wiadomo co dalej będzie.
Wszystkie strefy mają dwa tory działania. Jeden to tandemy i szkolenia podstawowe. One pozwalają przeżyć do kolejnego roku. Drugi tor to skoczkowie.
Teraz zaczyna się walka o ten drugi tor. Nie o umocnienie i wytworzenie. To walka o przejęcie.
Walka może okazać się bardzo sroga czego już mamy pierwsze przejawy.
cdn

Komentarze

  1. Już na 2013 masz plotki? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz, kiedy jestem w Hiszpanii to jestem już 'nieszkodliwy' i nie o mnie się plotkuje (nie tyle) tylko informacje przychodzą do mnie. A mi tutaj one są mało potrzebne, Wam w Polsce bardziej się przydadzą ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przydadzą się, na pewno, ale bardziej interesujące byłyby plotki na najbliższy 2012 :p

    OdpowiedzUsuń
  4. cała prawda! mam świeższe informacje na temat Modlina.. rusza na 100% w tym roku jeszcze... a JET A-1 rośnie...

    OdpowiedzUsuń
  5. kuluary zgodnie twierdzą, że Modlin nie będzie kolidował z Chcynnem. Oby.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Prosty przykład to wyrzut nad chmurami. Niezależnie od kraju to jest zwiększenie ryzyka wykonywania skoków. W USA po prostu zostało to jasno zabronione, FAA może odebrać licencję pilotowi."

    Zapewne prawda, dziwie się że Grzegorzu o tym nie pamiętałeś prowadząc firmę i skacząc w Polsce, rozumiem tu jest "dziki kraj" i to nie obowiązuje.

    "To wyskoczenie z samolotu to jednak jest małe miki w porównaniu z próbą prowadzenia lotniczego biznesu w Polsce."

    Skoro powyższe stwierdzenie odnosisz tylko do Polski, to utwierdza mnie w przekonaniu, że w ogóle nie potrafisz prowadzić firmy w Polsce. W innych krajach Europy są zbliżone przepisy, zatem określa to tylko i wyłącznie twoją nieudolność w prowadzeniu biznesu.

    Twoja reklama odnośnie wykonywania skoków z wysokości 4700m to dopiero jest łamanie przepisów. W całej UE jest zakaz wykonywania skoków powyżej 4000m n.p.m. bez aparatury tlenowej a także wymaganych badań w komorze niskich ciśnień.

    Czyżbyś zapomniał o takich podstawowych zasadach dotyczących bezpieczeństwa?

    OdpowiedzUsuń
  7. Gonzo, nazywasz dzialania biznesowe Iwana nieudolnymi - byc moze. Zapomniales jednak pochwalic sie jakimi Ty cieszych sie sukcesami prowadzac dzialalnosc lotnicza w Polsce, skoro to taka bulka z maslem.

    Skoki powyzej 4000m byly w Przasnyszu- fakt. ale i aparatura tlenowa i badania w komorze niskoch cisnien byly. Kto jest Twoim informatorem? Upewnij sie czy masz dobre argumnty zanim oskarzysz kogokolwiek o lamanie zasad bezpieczenstwa.

    Blueskies,
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  8. jakieś kłopoty w czytaniu ze zrozumieniem czy mi się tylko wydaje? ;) w Przasku były skoki z 4000m i z 7000, a nie z 4700. To ostatnie dotyczy skoków w Sevilli (o ile mnie pamięć i stan wiedzy nie myli Hiszpania do UE jeszcze należy), która wyświetla się na górze bloga i do reklamy tychże odnosi się Gonzo...coś z tymi informatorami jest niehalo ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Re: EwaFeb 16, 2012 07:45 AM

    Zapewne widzialaś tylko Przasnysz jak mniemam w swojej karierze, cóż trochę mało ...

    Naucz się czytać ze zrozumieniem, bo widocne są braki u Ciebie ..

    "Tandem 4700 m: 205,-"

    "Skok samodzielny z 4600-4700 m: 26 €"

    ""Skydive Atmósfera" es la Escuela de Paracaidismo fundada en 2006. Organizamos saltos en tándem y cursos de caída libre AFF (PAC, USPA). Cuentamos con los instructores de amplia experiencia en el deporte del año 1997 que sabrán darte todo el apoyo necesario. Empleamos las técnicas y materiales de aprendizaje más modernos en la actualidad. Saltamos de la altura mas grande del mundo - de 4600m. ¡Animate y ven a volar con nosotros 7 días a la semana! Todo el año."

    "¿Qué es el tándem?

    Por la primera vez: una experiencia inolvidable, el Salto en Tándem, una introducción al mundo del paracaidismo.
    ¡4700 m! ¡200 km/h ¡sin curso!

    El salto tándem consiste en saltar con un paracaídas especial para dos personas, unido mediante un arnés a un instructor titulado y muy experimentado. Si buscas vivir una experiencia intensa, llena de adrenalina y emociones inolvidables, entonces el Salto Tándem es para tí! El Salto Tándem es una introducción al mundo del paracaidismo.

    Sin una larga instrucción
    Atado a su instructor mediante un arnés
    1 minuto en caída libre
    Opción de grabar en vídeo y fotos esta increíble experiencia "

    Jak się nauczysz czytać to dopiero się rozpisuj Ewa ..

    OdpowiedzUsuń
  10. Szanowny Doktorze Gonzo, proszę, wyluzuj. Atakujesz i próbujesz przysrać Ewie. To nie przystoi dżentelmenowi. Wilekie mi halo 700 metrów w te czy we w te. Jakby na innych strefach w .pl nigdy nie miały miejsca skoki z 5000 czy 5500 - nieoficjalnie, bo promocja. Phi. Faktycznie, jest się czym podniecać.

    OdpowiedzUsuń
  11. Gonzo, a jakie konkretnie przepisy mówią, że w całej UE jest zakaz skoków bez tlenu i badań z powyżej 4000? Gdzie można o tym przeczytać?

    Zdziwiło mnie to, bo jak byłam w Sevilli w 2008r, to też skoki odbywały się z 4700m. Sami też piszą o takiej wysokości na swojej stronie. Myślisz, że przez tyle czasu notorycznie łamaliby prawo, jeszcze chwaliliby się tym na swojej stronie internetowej i nikt by się jeszcze za nich nie zabrał?

    OdpowiedzUsuń
  12. A może Gonzo skoro ma odwagę przysrywać Iwanowi na jego blogu by się tak ujawnił...kto TY? i skąd?

    OdpowiedzUsuń
  13. Gonzo z pochodzenia był kosmitą. Charakteryzuje się niebieską barwą ciała, wielkimi oczami i wyjątkowo dłuuuuuuuuuugim nosem.

    Gonzo "posiada" własną kurę, Cammilę, do której jest bardzo przywiązany. Jego najlepszym przyjacielem jest szczur Rizzo.
    (źródło wikipedia)

    OdpowiedzUsuń
  14. Co jest warta krytyka, jeśli jest anonimowa?

    OdpowiedzUsuń
  15. Iwan, dla mnie to powinno się takie teksty moderować. To jest blog a nie forum dyskusyjne a Gonzo to jakiś troll.

    OdpowiedzUsuń
  16. proponuję żeby Gonzo Troll założył własnego bloga jak ma coś do powiedzenia....chyba że nie umie pisać ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. @Monika, dowalić komuś to każdy potrafi. Szczególnie, gdy robi to bez twarzy i bez imienia. Napisać coś i dzielić się to już zupełnie inna sprawa.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak działa lodówka turystyczna

Już kiedy mieliśmy z Ulą naszą przyczepę kempingową męczyło mnie jak, do diaska, działa lodówka zasilana gazem. W tych sprytnych urządzeniach możemy sobie wybierać, czy chcemy zasilać je prądem stałym o napięciu 12 V, zmiennym 230 albo gazem.  Przy przełączeniu na gaz trzeba było zapalić płomyk, który w mały okienku wewnątrz lodówki stanowił dobry znak początku schładzania.

Gotowanie: Placki ziemniaczane i indukcja magnetyczna

Smażenie placków ziemniaczanych, można śmiało stwierdzić, spotyka się ze społecznym potępieniem. Ze względu na tłuszcz no i na same ziemniaki, od których nazwa placka się wywodzi. Faktycznie nawet używanie dobrej patelni nie pomaga, bo chłoną one to na czym są smażone jak gąbka. Wziąwszy do ręki takiego placka (już lekko ostudzonego) można z niego z pół kieliszka łoju wycisnąć. Zbyszko z Bogdańca prawdopodobnie wycisnął by cały kieliszek co i tak nie byłoby w stanie dorównać wynikom Chucka Norrisa w tej materii. Po co jest tłuszcz? Tłuszcz w potrawie jest nośnikiem zapachu i niektórych smaków. To w nim rozpuszczone są estry, które nadają potrawom unikalny smak. Podczas obróbki termicznej przenoszą ciepło z powierzchni patelni, są takim wymiennikiem ciepła. Smażenie placka jest więc dużo szybsze niż gdybyśmy chcieli zrobić go na sucho. Zresztą dlatego tak popularne jest smażenie na głębokim tłuszczu. Można szybko przygotować potrawę. Smażenie na głębokim tłuszczu, choć brzmi

O Smoleńsku pisze doświadczony pilot - warto przeczytać

Przeczytałem na FB a nie chciałbym, aby ten wartościowy tekst autorstwa Pana Jerzego Grzędzielskiego gdzieś zaginął Doczekałem się pięknej, wolnej Polski. Nie chcę jej stracić, o katastrofie smoleńskiej mam prawo mówić. Poświęciłem lotnictwu niemal 50 lat, z czego jako kapitan w liniach lotniczych ponad 30. Przewiozłem bezpiecznie miliony pasażerów od Alaski po Australię, od Tokio i wyspę Guam na środku Pacyfiku po Amerykę Północną i Południową. W cywilizowanym świecie do kokpitu samolotu wiozącego VIP-ów nikt nie ma wstępu. Dam przykład: w 2013 roku pani kanclerz Merkel leciała ze swą świtą do Indii. Samolotu nie wpuszczono w przestrzeń powietrzną Iranu. Kapitan prawie dwie godziny krążył po stronie tureckiej, po uzyskaniu zgody poleciał dalej. Pani kanclerz dowiedziała się o tym siedem godzin po wylądowaniu. Proszę sobie wyobrazić naszą polityczną gawiedź. Pewnie kapitana wyrzucono by za burtę, a politycy sami wiedzieliby najlepiej co robić.